
Do końca lutego był dyrektorem sportowym Warty Poznań. To on niemalże od zera budował kadrę po spadku Zielonych do 1 lig. Dawid Frąckowiak w rozmowie z Michałem Bondyrą opowiada o tym dlaczego odszedł, jakich zawodników chciał sprowadzić zimą, czy nowy inwestor spłaci zadłużenie wobec piłkarzy i pracowników klubu oraz o tym jaki reprezentacyjny napastnik mógł zasilić Wartę i czy można było zatrzymać w klubie Jędrzeja Grobelnego. Zapraszamy do lektury.
Michał Bondyra: Warta ogłosiła w czwartek, że ma udziałowca mniejszościowego, a jest nim amerykański fundusz Escalada Sports Partners. Bartłomiej Farjaszewski pozostaje udziałowcem większościowym i zapewnia, że nowy inwestor to nie efemeryda typu pana Vanna Ly w Wiśle Kraków czy United Sports Investmensts Limited, który przejął Pogoń Szczecin, a do teraz nie przelał pieniędzy. Skąd gwarancja, że inwestujący w Wartę fundusz jest poważny i wypłacalny?
Dawid Frąckowiak, do lutego dyrektor sportowy Warty Poznań: Polska piłka zna takie przypadki, że ci niektórzy „inwestorzy” pojawiają się i znikają. Mam nadzieję, że nowy udziałowiec Warty zgodnie ze słowami właściciela Bartłomieja Farjaszewskiego to poważny partner.
Rozmowy z funduszem Escalda rozpoczęły się tak naprawdę w okolicach lipca zeszłego roku. Już wtedy były jakieś próby współpracy. Uczestniczyli w nich właściciel i prezes Meissner, bo ja bardzo mocno pochłonięty byłem budowaniem nowej drużyny i skupiałem się na kwestiach sportowych.
Cieszę się z tego powodu, że znalazł się taki inwestor, który mam nadzieję pomoże Warcie w tym bardzo trudnym czasie.
Jak wielkie środki może wnieść fundusz w Wartę? Czy to będzie znaczący zastrzyk dla nadwątlonego budżetu?
Nie czuję się upoważniony, by mówić o czymś takim. Poza tym, nie mam pełnej wiedzy, bo gdy dogrywane były szczegóły porozumienia ja już jedną nogą byłem poza Wartą. Podkreślam, że mam tylko nadzieję, że w tym trudnym czasie dla Warty ta pomoc będzie zauważalna. Bo dziś jesteśmy w miejscu, gdzie każda pomoc dla tego klubu jest bardzo cenna.
Czy wejście funduszu oznacza, że zostaną spłacone zaległości finansowe wobec piłkarzy i pracowników klubu, o których coraz głośniej mówi się od dłuższego czasu?
Musi się tak stać, bo to ułatwi funkcjonowanie klubu. Wydaje mi się, że spłata zaległości będzie priorytetem. Ale o tym będą decydować inne osoby.
Czy w dłuższej perspektywie dofinansowanie z amerykańskich pieniędzy może przełożyć się na wzmocnienie personalne zespołu? Czy można spodziewać się większej ilości jakościowych graczy?
Myślę, a wręcz jestem o tym przekonany, że w tym sezonie kadra, która jest w tej chwili się nie zmieni. To ona będzie walczyć o utrzymanie Warty w 1 lidze. Dlatego nie spodziewałbym się jakiejś rewolucji i tego, że Warta stanie się drugą Wieczystą Kraków.
Chociaż z Wieczystej napastnika Warta już ma.
To prawda Michała Feliksa, który przyszedł do Warty na zasadzie wypożyczenia.
Do spraw personalnych jeszcze przejdziemy, ale jeszcze jedno pytanie o pieniądze. Czy Warta ma jakieś zaległości finansowe względem pana?
Pomidor!
To wróćmy do przyczyny, dla której pan postanowił odejść ze stanowiska dyrektora sportowego Warty. Na Facebooku napisał pan m. in. że nie potrafi pan „być częścią czegoś z czym się nie zgadza i się nie utożsamia” Mocne słowa. Prosiłbym, by pan je wytłumaczył.
Nie mocne, a szczere. Jestem człowiekiem otwartym i szczerym. Lubię przejrzyste sytuacje, nie potrafię manipulować faktami, ani zamazywać rzeczywistości. Na moją decyzję, która we mnie dojrzewała już od dłuższego już czasu wpłynęło wiele czynników. Ale chyba głównym było to, że od grudnia straciłem kontrolę nad tym, jak ten zespół ma być przebudowany na rundę wiosenną, jakie ruchy personalne mają być wykonane. Nie chcę podpisywać się swoim nazwiskiem pod czymś, na co do końca nie mam wpływu, bo wtedy to nie są do końca moje decyzje.
W naszej rozmowie z grudnia mówił pan, że chce niewielu, ale jakościowych piłkarzy. Czy Krzysztof Drzazga z Miedź Legnica, Nicolas Rajsel z Kotwicy Kołobrzeg i Michał Feliks z Wieczystej Kraków to byli zawodnicy z pierwszych miejsc na liście rankingowej, którą pan ułożył?
Zacznę od tego, że nie przypominam sobie sytuacji w mojej przygodzie z piłką, żebym w jednym oknie transferowym musiał tak wiele razy aktualizować listy rankingowe.
Moim zdaniem przespaliśmy grudzień, gdzie były dość ciekawe i atrakcyjne oferty piłkarzy, którzy mogli do nas przyjść. Powiem więcej, te propozycje były bliskie realizacji. Naprawdę niewiele brakowało, by grali u nas poza… jednomyślnością w klubie, by ich pozyskać.
Grudzień to był przespany czas, a potem w styczniu też było oczekiwanie w sumie nie wiem na co.
A wymienieni przez pana piłkarze byli na tych listach.
Na pierwszych ich miejscach?
Warta jest w takim położeniu sportowym, organizacyjnym i budżetowym, że ten koncert życzeń trzeba było mocno weryfikować. Stąd listy rankingowe były mocno modyfikowane. Paru kandydatów nam uciekło, przez to, że zbyt długo czekaliśmy z decyzją. Chciałem dostarczyć Piotrowi Klepczarkowi jakościowych graczy szybko, by mogli przepracować okres przygotowawczy, bo runda wiosenna rozpoczynała się przecież szybko.
A taki Nicolas Rajsel przyszedł na ostatnią chwilę.
I teraz mamy tego efekty. Nico zaczął łapać urazy, wynikające z tego, że w Kotwicy Kołobrzeg borykającej się z potężnymi problemami finansowymi trenował na pół gwizdka. Gdyby Nico przyszedł do nas wcześniej, jak chciałem przeszedł by pełen okres przygotowawczy i nadrobił wszystkie zaległości fizyczne. Warta mogła by z niego korzystać w 100 procentach już na początku tej rundy, przez co ta sytuacja w tabeli mogła wyglądać dużo lepiej. A teraz zamiast złapać punkty i patrzeć w górę tabeli, trzeba nerwowo za siebie, na zespoły, które w tabeli świecą się na czerwono.
O sytuację w tabeli jeszcze zapytam. Chciałem jeszcze pociągnąć wątek jakościowych piłkarzy, którzy byli blisko Warty. Może pan podać o kogo chodziło?
Było ich naprawdę sporo. Wertowaliśmy rynek zagraniczny, ale oczywiście nie byli to gracze ani z Premier League, ani z Bundesligi, bo to nie ten rozmiar kapelusza.
Blisko porozumienia byliśmy na przykład z… Jakubem Świerczokiem, który w tamtym czasie był w Śląsku na cenzurowanym, a ostatecznie we Wrocławiu pozostał, a teraz złapał kontuzję. Bardzo blisko podpisania umowy był też Kacper Śpiewak, napastnik Motoru Lublin, który ostatecznie wylądował w Polonii Warszawa. Te nazwiska były dostępne dla nas w grudniu i na początku stycznia. Ale każdy z zawodników chce podpisać szybko kontrakt by z wolną głową móc już zająć się treningiem.
Do klubu w zamian przyszli Feliks, Drzazga i Rajsel.
Tak i żeby była jasność, ci którzy przyszli: Michał Feliks, Krzysztof Drzazga i Nicolas Rajsel też byli na moich listach, choć nie w topie. W przypadku Michała niestety było jak w przypadku Nico. Przyszedł do Warty za późno i w 100 procentach nie może pomóc od początku rundy. Znam go jeszcze z czasów pracy w Chojniczance Chojnice i już gdy robiliśmy awans do 1 ligi bardzo zależało mi by u nas grał. Wybrał wtedy Radomiaka Radom. Teraz jest w Warcie i chociaż początek ma pechowy, bo nie strzelił gola na wagę zwycięstwa w Stalowej Woli w kapitalnej sytuacji, a ze Stalą Rzeszów zagrał ręką, przez co sprokurował karny dla rywali, to proszę mi wierzyć jeszcze pokaże na co go stać.
Największym osłabieniem było odejście do Arki Gdynia Jędrzeja Grobelnego. Dało się go zatrzymać?
Uważam, że nie dało. Znam bardzo dobrze Jędrka, był w Warcie od wielu lat i widać było po nim, że sytuacja w klubie go męczy. Tym bardziej, że problemy nie zaczęły się wczoraj. Myślę, że Jędrek nie był zdeterminowany by odejść, ale potrzebował nowego bodźca. Dostał propozycję z Arki Gdynia, skorzystał z niej i teraz musi udowodnić swoją wartość i budować pozycję w klubie, który walczy o Ekstraklasę.
Mówił pan wielokrotnie, że Warta się utrzyma. Z 5 punktowej przewagi nad strefą spadkową, która była po rundzie jesiennej został tylko punkt. Widmo spadku przy braku zwycięstw jest coraz bardziej realne. Nie obawia się pan tego?
W piłce różne rzeczy się zdarzają, ale ja wciąż uważam, że Warta jest za silną personalnie drużyną, żeby spaść. Po moim odejściu odbierałem wiele telefonów od ludzi ze środowiska piłkarskiego i każdy przyznawał, że Warta ma zespół na 9-10 miejsce w tabeli.
Gdy jednak wpadnie się w taki korkociąg, to ciągnie on w dół. Wszystko się wtedy sprzysięga przeciw, a problemy organizacyjne i finansowe, o których ostatnio mówił Piotr Klepczarek też nie pomagają.
Notowania Piotra Klepczarka po słabym początku mocno spadły. Czy utrzyma się na stanowisku do końca rundy?
Posada trenera zawsze zależy od jego wyników. A te teraz są niesatysfakcjonujące, bo jeden punkt w trzech meczach to zdecydowanie poniżej oczekiwań. Ale ja wierzę w trenera Piotra, że opanuje ten kryzys, tak jak wtedy, gdy przychodził jesienią do Warty. Wyjdzie z tego obronną ręką i spokojnie popracuje dalej.
Obserwując pańskiego Facebooka widać, że wciąż żyje pan grą Warty.
Oczywiście, chodzę i jeżdżę na jej mecze. Ściskam mocno kciuki, bo de facto ja ten zespół latem zbudowałem z popiołów. Jestem cały czas dobrej myśli, bo wiem że tą drużynę stać na punktowanie i spokojne utrzymanie w lidze.
Rozmawiamy a pan wciąż jest uśmiechnięty.
Wszyscy w klubie zwracali na to uwagę, że przez ostatni miesiąc byłem najbardziej uśmiechniętym człowiekiem w Warcie. Przez ostatni miesiąc, gdy wiedziałem że odchodzę, zeszło ze mnie ciśnienie, spadł kamień z serca. Bo przez 9 miesięcy było dużo stresów. To był bardzo wymagający dla mnie okres, który dał mi całą masę doświadczenia, który pewnie wykorzystam w przyszłości. Teraz chcę odpocząć i z uśmiechem wejść w kolejne wyzwania.
Są już jakieś konkrety na horyzoncie?
Na ten moment nie ma, bo jak wiadomo w tych wyższych ligach rynek jest mocno nasycony miejscami do pracy, a kandydatów jest sporo. Ale gdyby pojawił się jakiś ciekawy projekt w niższej klasie rozgrywkowej, w którym można by coś zbudować po swojemu z perspektywą awansu do 1 ligi za 2-3 lata to biorę to pod uwagę. Bo ja w piłce jestem nie dla pieniędzy czy kariery, a zwykłej pasji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie