
Lech Poznań pokonał w efektowny sposób broniącą się przed spadkiem Puszczę Niepołomice 8:1. Dublety ustrzelili Gholizadeh, Sousa oraz Ishak, a debiutanckiego gola na konto zapisał sobie także Kornel Lisman. Strzelanie przy Bułgarskiej zakończył Dino Hotić.
Lech w swoim stylu szybko otworzył wynik spotkania. Już w trzeciej minucie po składnej akcji w kierunku długiego słupka pięknie zakręcił Ali Gholizadeh, po tym jak piłkę zostawił mu Joel Pereira. Przy takim uderzeniu Kewin Komar nie miał najmniejszych szans. Trzy minuty później reprezentant Iranu mógł podwyższyć nawet na 2:0 wykańczając długie zagranie od Michała Gurgula, jednak nie opanował piłki.
Duet Pereira-Gholizadeh zapunktował ponownie jednak parę minut później, jeszcze przed upływem kwadransa. Tym razem skrzydłowy Kolejorza przełożył dwóch rywali i płaskim uderzeniem ustrzelił dublet. Dwie minuty później dorzucił także asystę. Trzeci raz będąc niemal w tym samym miejscu, Irańczyk postanowił podać do Ishaka, który w polu karnym praktycznie się nie myli. Kapitan Lecha mógł także mieć dublet w ciągu kilku minut, bo Afonso Sousa efektownie piętą zagrał do niego, a przed Ishakiem był już tylko Komar, ale o dziwo Szwed chybił.
Puszcza przebudziła się w 21. minucie - nie inaczej - po dalekim wrzucie z autu. Wrzucał Dawid Abramowicz, a piłka po małym zamieszaniu w szesnastce spadła pod nogi Atanasova a ten technicznie uderzył na bramkę i uruchomił licznik swojej drużyny na tablicy wyników. Jak się później okazało, to przebudzenie niewiele dało, ale Lech szybko otworzył wynik meczu, nie zachował czystego konta - tradycji stało się więc zadość i to już przed upływem 1/4 spotkania. W 29. minucie po raz kolejny Puszcza zagroziła zza pola karnego. Tym razem wariant siłowy wybrał Antoni Klimek i Bartosz Mrozek musiał się mocno nagimnastykować, by wybronić ten strzał.
Brzydkich goli dziś w Poznaniu po prostu nie było. Czwarty dla Kolejorza był autorstwa Afonso Sousy. To także podkręcone uderzenie w stronę długiego słupka, a "okradziony" z asysty został Gholizadeh, bo to właśnie w stronę Portugalczyka pierwotnie leciała ta piłka, a próbować ją przejąć chciał Hakans, który w porę zorientował się, że ma kolegę za plecami. Grzegorz Surdyk, spiker Lecha nie nadążał z wyczytywaniem kolejnych strzelców w tym spotkaniu, bo 5:1 mieliśmy już w 35. minucie. Tym razem piłka dośrodkowana przez Alego Gholizadeha trafiła bezpośrednio do Afonso Sousy, a ten głową z kilku metrów wbił ją do siatki.
Tuż po zmianie stron efektownym rajdem popisał się Daniel Hakans, ale jego mocny strzał poleciał ponad poprzeczką bramki Puszczy. W 56. minucie Lech próbował przedrzeć się w pole karne Puszczy, ale to się nie udawało, więc piłka wróciła do linii defensywnej. Tam Antonio Milić długim zagraniem znalazł idealnie Mikaela Ishaka, który sam na sam z Komarem trafił po raz drugi w tym meczu.
Gospodarze nie przestawali strzelać i w 64. minucie po stałym fragmencie przyjezdnych z kontrą ruszył Hakans, świetnie w kole środkowym zagrał Sousa i obaj wraz z Lismanem popędzili na samotnego Komara. Hakans wybrał zagranie do Lismana, a ten doczekał się debiutanckiego trafienia w barwach Kolejorza. Nawet po tym golu kibice Lecha skandowali, że to dla nich wciąż za mało, by ich radowało, więc po kilku minutach bliski strzelenia pierwszego hattricka był Ishak, ale huknął ponad bramkę. Na trzy gole w meczu kapitan poznaniaków wciąż będzie musiał jednak poczekać, bo w 70. minucie został zastąpiony przez Mario Gonzaleza. Inny z rezerwowych, Dino Hotić strzelił - jakżeby inaczej - przepięknego gola w 82. minucie. Po krótkim podaniu od Antonio Milicia praktycznie upadając huknął z około 25 metrów nie do obrony. Takiego meczu jak dzisiejszy prawdopodobnie żaden z kibiców będących na stadionie nie pamięta.
Kolejorz świetnie odpowiedział Rakowowi na jego wczesnopopołudniowe zwycięstwo w Mielcu, jednak wciąż to Medaliki mają dwa punkty przewagi nad Lechem. Za tydzień być może kluczowa dla losów tytułu kolejka - Raków podejmie u siebie mistrza Polski, Jagiellonię, a Lech jedzie do stolicy na mecz z Legią, która wczoraj zdobyła Puchar Polski.
Lech Poznań 8:1 (5:1) Puszcza Niepołomice
Bramki: 3', 14' Ali Gholizadeh, 16', 56' Mikael Ishak, 32', 35' Afonso Sousa, 64' Kornel Lisman, 82' Dino Hotić - 21' Jani Atanasov
Lech: Mrozek - Pereira, Mońka, Milić, Gurgul - Kozubal (61' Hotić), Jagiełło, Sousa (70' Dudek) - Gholizadeh (61' Lisman), Ishak (70' Gonzalez), Hakans (79' Fiabema)
Widzów: 25 226
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie