Reklama

Julia Rzepka: Bycie kobietą w środowisku żużlowym nie jest łatwe

Przyznaje się, że jest pracoholiczką, bo jest przyzwyczajona do intensywnego trybu życia już od najmłodszych lat. A to pomaga jej w obecnym funkcjonowaniu zarówno w życiu zawodowym, jak i sportowym. Jest mocno zaangażowana w życie klubu Hunters PSŻ Poznań od sportowej, ale przede wszystkim od fizycznej strony. Odkąd powstała Akademia Skorpiona PSŻ Poznań trudno sobie wyobrazić jej funkcjonowanie bez Julii Rzepki, której praca z młodzieżą jest ważnym elementem w kształtowaniu przyszłych żużlowców ze stolicy Wielkopolski.

Dawid Procajło: Szczególnie w ostatnim czasie twoja postać w sztabie szkoleniowym Hunters PSŻ Poznań nabiera istotnego znaczenia pod kątem fizycznych aspektów czarnego sportu. Jak zaczęła się twoja przygoda z żużlem?

Julia Rzepka – trener motoryczna Akademii Skorpiona PSŻ Poznań: Mieszkając w okolicach Zielonej Góry to jest dość naturalna rzecz ze względu na popularność czarnego sportu w tym mieście. U mnie w domu od zawsze żużel był oglądany, przez dziadka, czy rodziców. Na swoim pierwszym meczu byłam, gdy miałam trzy lata, a najbardziej z tego spotkania zapamiętałam, jak Pan Grzegorz Walasek podjechał pozdrawiać kibiców. Pomachał  ręką w moją stronę, czym byłam, że tak powiem jako małe dziecko kupiona.

Jacy są twoi najwięksi żużlowi idole dawniej i obecnie?

Moim największym idolem jest zdecydowanie Amerykanin Greg Hancock, ale oprócz tego w Grand Prix zawsze kibicowałam też Taiowi Woffindenowi, bo to co ten chłopak robił na motorze, to zawsze z dużym podziwem obserwowałam. Oczywiście mocno też kibicuję w każdych zawodach Patrykowi Dudkowi i odkąd tylko zdał licencję, to zawsze trzymam za niego kciuki.

Żużel jest z Tobą od najmłodszych lat, a w jakich okolicznościach nastąpiło twoje większe zaangażowanie w życie klubu PSŻ Poznań?

Na pierwszym roku studiów, gdy zaczęłam studiować fizjoterapię napisałam maila do klubu, ale nie dostałam odpowiedzi. Później pojawiła się tam informacja, że Maciej Wróblewski szuka osób do prac technicznych, więc jako osoba chętna przyszłam na stadion. Mimo początkowej niechęci pozostałych ze względu na to, że jestem kobietą i stwierdzeniem, że nie jestem w stanie nic pomóc, ja powiedziałam, że jeszcze nie wiecie, że chcecie no i zostałam i tak już jestem czwarty sezon.

Jak się odnajdujesz w świecie motorsportu?

Bardzo dobrze się odnajduję, pytanie jak inni odnajdują się przy mnie (śmiech). Bycie kobietą w środowisku żużlowym nie jest łatwe i na pewno idzie odczuć to inne traktowanie i to, że nie zawsze jest to fair. Od dziecka spotykałam się z wieloma niezbyt przychylnymi komentarzami związanymi z moją płcią i to się zawsze będzie zdarzać. Na szczęście mam wsparcie w postaci moich wspaniałych kolegów z klubu m.in. trenera Eryka Jóźwiaka.

Skąd wziął się pomysł na zostanie kierownikiem startu?

Od dziecka to było jedno z moich największych żużlowych marzeń i nawet nie tyle fascynowało mnie, że on ustawia zawodników na starcie ale, że macha tymi chorągiewkami i może temu pierwszemu zawodnikowi przekraczającemu metę machnąć „szachownicą”. Do tego za czasów mojego dzieciństwa kierownicy startu pracowali w takich białych kombinezonach i moim marzeniem było przywdziać taki kombinezon, niestety to marzenie się nie spełniło ale i tak jest fajnie to robić w czasie zawodów. 

Z zawodu zajmujesz się fizjoterapią, jak bardzo ta wiedza jest dla Ciebie przydatna w trenowaniu młodzieży i w innych dziedzinach życia codziennego?

Pomysł wyboru kierunku moich studiów był podyktowaną moją miłością do żużla i już od małego swoje całe życie ustawiałam pod to żeby się znaleźć w czarnym sporcie. Mając takie zamierzenie fizjoterapia wydała się dla mnie najlogiczniejszym wyborem. Przy treningu chłopaków, czy ich rehabilitacji fajnie jest wykorzystywać tę wiedzę, bo jest ona niewątpliwie przydatna, by mogli oni dbać o swoją sprawność motoryczną w każdej sytuacji w jakiej się znajdują, a ja im w tym wyłącznie pomagam.

Czy praca jako trener motoryczna w Akademii Skorpiona PSŻ Poznań sprawia Ci dużo satysfakcji?

Oczywiście, że tak. Szczególnie, gdy widzi się na własne oczy jak te dzieci progresują, jak się rozwijają i to, że na pierwszych treningach było dużo marudzenia, dużo narzekania, a później to już im się bardziej chciało. Do tego stopnia, że w każdym z nich odpalił się ten duch sportowej rywalizacji. Szczególnie to widać, gdy po poszczególnych zajęciach chłopaki przychodzą do mnie i opowiadają co by chcieli zrobić inaczej, lepiej lub więcej. To daje mi sporo satysfakcji, bo wiem, że efekt mojej pracy nie idzie na marne.

Co jest według Ciebie największym wyzwaniem w pracy z młodzieżą?

Największym wyzwaniem jest, by wytłumaczyć adeptom co robią, po co robią i dlaczego muszą zwracać uwagę na poszczególne rzeczy, że to im się może przydać. Chłopaki mają bardzo duże ambicje i podczas treningów jest w nich bardzo dużo emocji i moją rolą jest też żeby z nimi rozmawiać, by uspokoić ich głowy, że to wszystko nie stanie się już, że wsiądą na motocykl i zaraz będą jeździć jak Sasza Łoktajew. To jest proces, który muszą przejść skupiając się na sobie, a nie myśleć co kolega robi, bo każdy z nich trenuje przede wszystkim dla siebie. Myślę, że takie rozmowy procentują na przyszłość.

Ostatnio spróbowałaś też swoich sił na torze w klubie AKŻ Speedway Ostrów, który zrzesza w swoich szeregach wielu pasjonatów amatorów czarnego sportu. Jak dużo przyjemności czułaś z jazdy na motocyklu żużlowym i czy wiążesz z tym jakąś dłuższą przyszłość?

Są takie plany, chociaż zostawmy to pytanie otwartym, zobaczymy co czas przyniesie, ale na pewno fajnie by było sobie jeszcze kiedyś potrenować. Bardzo chciałam spróbować także z typowo naukowego punktu widzenia, by też wiedzieć na ile teoria przekłada się w praktykę, na ile znając mechanikę i specyfikę tego sportu i to co o nim wiem, jakie jest zaangażowanie mięśni podczas jazdy przekłada się w rzeczywistości. Po tym moim pierwszym przejeździe byłam trochę zdziwiona, że dużo większą rolę, niż wcześniej przypuszczałam odgrywają mięśnie przywodzicieli nóg, więc fajnie to było wypróbować i poczuć na sobie.

Lubisz pomagać potrzebującym, czego najlepszym dowodem jest niedawne przekazanie na licytację na mojego synka chorującego na TSC voucherów na zabiegi rehabilitacyjne. Jak bardzo pomaganie innym ma dla Ciebie osobisty wymiar?

Jeśli możemy coś dla kogoś zrobić, a nie kosztuje mnie to żadnego wysiłku, a może się to przyczynić do jakiejś pomocy, to zawsze warto to zrobić. Wierzę, że dobro do Nas powraca, więc chcę się tym dobrem dzielić. Jeśli niewielki gest może przynieść chociaż najmniejszą pomoc, to uważam, że zawsze warto go zrobić.

Udaje Ci się znajdować wolny czas tylko dla siebie? Co lubisz najbardziej wtedy robić?

Z czasem dla siebie jest dosyć ciężko. Od pójścia do szkoły podstawowej zawsze miałem dużo zajęć dodatkowych, uprawiałam różne sporty, uczyłam się wielu języków obcych, więc każdy tydzień wyglądał tak, że był mocno przepełniony i kiedy tego nie miałam, to zawsze szukałam sobie innego zajęcia, bo nie umiałam usiedzieć w miejscu, więc to już jest taka kwestia przyzwyczajenia. Jeśli jednak znajduje trochę tego czasu, to hobbystycznie sobie biegam. Ostatnio udało mi się przebiec poznański półmaraton z całkiem niezłym czasem, trenuję też pole dance i lubię spędzać czas na spacerach z moim pieskiem.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 10/05/2025 10:04
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Galopujący Koń 2025-05-08 09:48:12

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do