
Piłkarze Lecha Poznań są już pewni uczestnictwa w fazie ligowej europejskich pucharów. Starcie z KRC Genk zadecyduje jednak, czy trafią do Ligi Europy, czy do Ligi Konferencji. Po pierwszym meczu z Belgami jest niemal pewne, że będzie to ta druga opcja. Kolejorz przegrał w Poznaniu 1:5. Tyle goli w europejskich pucharach Kolejorz stracił w 1993 roku w meczu ze Spartakiem Moskwa.
Dwumecz z KRC Genk to nie tylko walka o wyższy poziomi europejskich rozgrywek, ale też o dużo wyższe pieniądze. Nagroda tylko za sam awans do Ligi Europy to co najmniej 6 mln euro, a do tego kolejne pieniądze za za wyniki w ośmiu kolejnych meczach. Liga Konferencji to gwarancja 4 milionów euro za awans i rozegranie sześciu spotkań.
Belgowie szybko rozwiali nadzieje przetrzebionego kontuzjami Lecha Poznań. Jakby tego było mało, z i tak "podziurawionej" linii defensywnej Lecha wypadł Antonio Milić, który w 24. minucie poprosił o zmianę. Na tablicy wyników był wtedy remis 1:1. Genk objął prowadzenie w 10. minucie po golu Patrika Hrošovský'iego, wyrównał Filip Jagiełło dziesięć minut później. Była to ładna akcja Kolejorza, przejęcie piłki, rozegranie przez Mikaela Ishaka i wykończenie Jagiełły.
Ale nadzieja szybko poszła w zapomnienie, bo piłkarze z Genk robili z obroną Kolejorza co chcieli. NIe pomógł nawet obroniony przez Bartosza Mrozka rzut karny. Do przerwy podopieczni Nielsa Frederiksena przegrywali 1:4 i był to najmniejszy rozmiar "kary" za fatalne błędy w defensywie. Do poznańskiej bramki trafili: ponownie Patrik Hrošovský, Bryan Heynen oraz Oh Hyeon-gyu.
Kto miał nadzieję na zmniejszenie strat do KRC Genk, ten wyzbył sie ich juz w pierwszej akcji po przerwie. Michał Gurgul, który dopiero, co pojawił się na murawie zanotował gola samobójczego. Goście przeprowadzili szybki atak, obrońca Lecha próbował wybić piłkę po wrzutce Jarne Steuckersa. Było 1:5.
Belgowie grali na luzie, poznaniacy robili co mogli. Paradoksalnie przy stanie 1:5 najlepszym piłkarzem Kolejorza był ... bramkarz Bartosz Mrozek, który swoimi interwencjami nie pozwolił na stratę kolejnych goli. A okazji Belgowie mieli mnóstwo.
Najbardziej jestem wkurzony na to, że kolejny raz tracimy takie łatwe bramki. Sami sobie je strzelamy. Chcemy grać ofensywnie i to jest ryzyko, że tak tracimy gole. W poprzednim sezonie unikaliśmy takich błędów Przegrywamy 1:5 i ciężko będzie to odrobić, ale na pewno pojedziemy tam, by chociaż honorowo wygrać mecz
- powiedział Filip Jagiełło w rozmowie z TVP Sport.
Rewanż za tydzień w Genk. Sprawa awansu wydaje się być przesądzona.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie