Reklama

Krzysztof Drzazga: Stać nas na to, żeby wygrać z każdym

W swoim pierwszym meczu po wznowieniu Betclic 1. Ligi Warta Poznań nie była w stanie pokonać GKS-u Tychy. Pomimo niezłej gry Zieloni przegrali z tyszanami 1:3. Debiut w tym spotkaniu zaliczył Krzysztof Drzazga, z którym kilka dni wcześniej mieliśmy okazję zamienić kilka zdań. Dlaczego dołączył do Warty? Na co stać Dumę Wildy? Czy koledzy zafundowali mu chrzest po transferze? Zapraszamy do lektury!

Paweł Jonik (sport.poznan.pl): co zadecydowało o Pana przejściu do Warty Poznań? Skąd taki pomysł w przerwie zimowej?

Krzysztof Drzazga (Warta Poznań): Miałem jasną sytuację w Miedzi, że ciężko będzie z graniem. Nie chciałem stracić połowy roku. Warta się odezwała, wymieniliśmy kilka zdań na ten temat, rozmawiałem z rodziną i przede wszystkim z trenerem. Wiedziałem, czego będzie oczekiwał i decyzja została podjęta dość szybko. Wszystko mi pasowało i dogadaliśmy się praktycznie w dwa dni.

Trenuje Pan już w klubie od kilku tygodni. Na ile stać Wartę w rundzie wiosennej? Jaki jest potencjał Zielonych?

Wszystko zweryfikuje boisko. Nie gram pierwszego sezonu na tym poziomie rozgrywkowym, więc wiem, jak to wygląda na wiosnę. Tutaj nie gra się łatwo nikomu. Termalica ma dużą przewagę, a na pewno nie będzie jej łatwo wygrać przykładowo w Siedlcach, gdzie Pogoń ma ostatnie miejsce. Myślę, że stać nas na to, żeby wygrać z każdym i w każdym meczu powalczyć o trzy punkty. Liga jest wyrównana i często faworyci nie przekładają swojego statusu na boisko. Naszym celem będzie każdy kolejny mecz i nie będziemy wybiegać dalej do przodu.

Nie jest to Pana pierwsza zmiana klubu w karierze, ale mimo wszystko zapytam o tę mityczną aklimatyzację w Poznaniu. Z kimś z chłopaków udało się już złapać lepszy kontakt?

Aklimatyzacja przebiegła bardzo szybko, bo wiadomo – pewnie z połową zawodników, którzy są tutaj, kojarzę się z boiska. Z Wiktorem Pleśnierowiczem i Jędrkiem Grobelnym (niedawno trafił do Arki Gdynia, przyp. red.) byłem w Miedzi. Przyjęli mnie w porządku i z każdym mam dobry kontakt, z każdym mogę porozmawiać. Jeśli chodzi o atmosferę, jest super.

Koledzy zafundowali Panu „chrzest" po transferze?

Coś tam trzeba było zanucić (śmiech), ale to normalne, jak w każdym klubie. Akurat nie jest to moja najsłabsza strona!

Wróćmy do tematów sportowych. Występował Pan w przeszłości w PKO BP Ekstraklasie, w barwach Wisły Kraków. Ta różnica między obiema ligami pogłębia się z roku na rok?

Bardziej powiedziałbym, że 1. liga powoli dobija to Ekstraklasy. To widać w meczach Pucharu Polski. W rundzie jesiennej grałem w Miedzi przeciwko Rakowowi Częstochowa i udało nam się awansować (po rzutach karnych, przyp. red.). Potem przegraliśmy z Legią 1:2, ale mówiąc kolokwialnie, nie zgnietli nas, więc te różnice gdzieś się zacierają. Wiadomo, są topowe drużyny w Ekstraklasie, jak Lech, Legia, Raków i Pogoń, które są już któryś rok w czołowej trójce czy czwórce ligi. To jest poziom, powiedzmy europejski, może nie Ligi Mistrzów, ale myślę, że przede wszystkim 1. liga mocno się rozwinęła. Z roku na rok mówi się o tym, że jest coraz silniejsza i naprawdę tak jest. Widać po tabeli, że dziewięć, może dziesięć zespołów będzie chciało bić się o awans.

Nie jest tajemnicą, że celem sportowym Warty będzie utrzymanie na poziomie Betclic 1. Ligi, ale zapytam o Pana plany indywidualne na najbliższe miesiące. Każdy transfer wiąże się z nowymi perspektywami, nadziejami. Są jakieś konkretne cele, które chciałby Pan osiągnąć?

Będę się starał pomóc zespołowi, by ten się utrzymał. Mam nadzieję, że zrobię to poprzez liczby, ale przede wszystkim chciałbym pomagać na boisku i jeśli trzeba będzie popracować w obronie, żeby wygrać mecz, to jestem gotowy to robić. Jeśli przyjdą bramki i asysty, to tym bardziej mnie to ucieszy. Skupiamy się na tym, żeby osiągnąć cel drużynowy, a indywidualne kwestie są na drugim miejscu.

Na konferencji przed meczem z GKS-em Tychy trener Piotr Klepczarek sporo pożartował, rozluźniał atmosferę. Na co dzień też tego humoru nie brakuje w szatni?

Wiadomo, w szatni zawsze pojawi się jakiś żart. Teraz mieliśmy okres przygotowawczy, a wtedy zawsze jest troszkę luźniej. Potem przychodzą już mecze o punkty. Według mnie to jest bardzo ważne, żeby trzymać atmosferę na dobrym poziomie, bo to zawsze daje potem te dodatkowe kilka procent na boisku.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 18/02/2025 14:54
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do