
Prawie rok temu zadebiutował jako pierwszy bramkarz Warty Poznań. Jako jeden z niewielu pozostał w klubie po spadku Zielonych z 1 ligi. Leo Przybylak, poznaniak z Wildy opowiedział Michałowi Bondyrze o odpowiedzialności drugiego kapitana, o nowej, relacyjnej Warcie, wspomniał też Piotra Tworka i Jędrzeja Grobelnego. Odniósł się też do tego czy kibicuje Lechowi i dlaczego na bluzie ma numer 42.
Michał Bondyra: Wraz z Wartą macie ostatnio passę zwycięstw. A mam wrażenie, że wasza gra wcale diametralnie się nie zmieniła. Skąd zatem ta zmiana na tablicy wyników po meczach?
Leo Przybylak, bramkarz Warty Poznań: Od początku nie zmienialiśmy filozofii naszej gry, ale przy tym wciąż poprawialiśmy małe elementy, które spowodowały, że w końcu zaczęło wszystko grać, dobrze funkcjonować. Jako zespół zgraliśmy się, poprawiliśmy detale i poprawiły się też wyniki.
Masz 21 lat, a jesteś jednym z tych, którzy są najbardziej doświadczeni w obecnym zespole. Jesteś też drugim kapitanem. Czujesz większą rolę, większą odpowiedzialność?
Zazwyczaj w zespołach, w których grałem, byłem jednym z młodszych, jeśli nie najmłodszym zawodnikiem. Myślałem, że rolę, którą mam teraz przyjdzie mi pełnić za 3-4 lata. Ale mamy bardzo młody zespół, w którym praktycznie każdy jest w podobnym wieku. Skupiam się na tym, by dobrze wyglądać sportowo na boisku. Ale czuję też odpowiedzialność jako bramkarz i wychowanek Akademii Warty.
Przed startem sezonu mówiłeś, że będzie to sezon stabilizacji, w którym będziecie się chcieli jak najszybciej utrzymać. Jesteście w czubie tabeli. Dalej podtrzymujesz te przedsezonowe deklaracje i czy jednak weryfikujesz?
Nie zmieniam tamtych deklaracji. Skupiam się na kolejnym meczu, kolejnym rywalu. Nasz trener – Maciej Tokarczyk nie stawia przed nami sufitów, dlatego nie wykluczam tego, że na koniec sezonu możemy włączyć się do walki o awans. Ale nie ma wewnętrznej presji na zespół i to są dobre warunki dla naszego młodego zespołu.
Jak wielki wpływ na waszą ostatnią formę, wasze zwycięstwa ma to, że po 6 latach wróciliście do Poznania.
Dla mnie, Poznaniaka, który z Wartą związany jest już 13 lat ponowna gra w Ogródku to coś pięknego. Aż mi się łezka zakręciła w oku. Chłopacy, którzy przyszli do Warty w tym sezonie nie czują wagi tego, co się stało, ale są bardzo pozytywnie zaskoczeni atmosferą Ogródka, całą otoczką wokół meczu. Pamiętajmy, że gra u siebie to duża przewaga, ona daje kopa. Bardzo fajnie, że pierwsze zwycięstwo w lidze odnieśliśmy w Poznaniu.
Czy z kimś z obecnego składu trzymasz się w sposób szczególny?
Nie, bo to, że mamy zespół złożony z rówieśników, w którym jest dobra atmosfera sprawia, że wszyscy trzymamy się razem. Jest jedna paczka, nie ma wśród nas podziałów. Nawet, gdy gdzieś wspólnie wychodzimy, to te grupy zmieniają skład, towarzystwo się miesza.
A jak oceniasz współpracę z Maciejem Tokarczykiem. Trener mówił mi, że mocno stawia nie tylko na głębokie analizy, ale też na relacje międzyludzkie…
Im jestem starszy tym bardziej widzę, jak ważne są w grupie dobre relacje. Trener Maciej świetnie umie zarządzać zasobami ludzkimi i relacjami w szatni. Potrafi porozmawiać z każdym zawodnikiem, wysłuchać go, ale też uargumentować mu swoje zdanie. To są bardzo dobre, merytoryczne rozmowy.
Do seniorskiej Warty wprowadzał cię Piotr Tworek, u którego byłeś na pierwszym zgrupowaniu w wieku 16 lat! Jak wspominasz tamten czas?
Chyba jeszcze 16 lat wtedy nie miałem. Wspominam tamten czas fenomenalnie! Była tam swojska banda, która funkcjonowała jak rodzina. Wiele się wtedy nauczyłem i wyciągnąłem dla siebie na przyszłość. Do dziś, gdy uda się nam spotkać z trenerem zamienię miłe słówko.
Pytałem ostatnio o Ciebie Dawida Frąckowiaka, byłego dyrektora Zielonych. Powiedział o tobie: „rozsądny, pracowity i poukładany chłopak z dużym talentem”. Czego jest u ciebie więcej: tej pracy czy talentu?
Przede wszystkim bardzo mi miło słyszeć tak miłe słowa od dyrektora Dawida. We wczesnych etapach przygody z piłką tego talentu nie było zbyt wiele. Była za to ciężka praca. Jakbym miał odpowiedzieć to nazwę to tak: mam talent do pracy.
Wspomniałeś o wczesnych etapach. Dlaczego znalazłeś się w Akademii Warty a nie Lecha?
Jestem z Wildy, a do Akademii Warty było blisko. Przyszliśmy z tatą się zapisać, a pani w okienku powiedziała, że mam szczęście, bo zaraz mój rocznik zaczyna trening. Od razu poszedłem na boisko, spodobało mi się i już zostałem.
Od początku byłeś bramkarzem?
Na początku tak, ale presja rówieśników spowodowała, że poszedłem grać w polu strzelać gole. Później jednak do bramki wróciłem.
Dlaczego?
Bo w bramce jest taka cienka linia między tym, że możesz zostać bohaterem, albo kozłem ofiarnym po jednej nieudanej interwencji. To mnie napędza, dodaje adrenaliny. Poza tym wolę bronić strzały niż strzelać gole. Ta pozycja jest skrojona pod mój charakter.
Jakie są twoje słabe i mocne strony?
Trudno na to pytanie mi odpowiedzieć, bo raz że ciężko ocenia się samego siebie, a dwa – że pozycja bramkarza tak dynamicznie się zmienia, że coś co mogło 2-3 lata temu być moją wadą, dziś jest atutem. Jedno jest pewne – mam świadomość swoich niedostatków i wiem, że w każdym elemencie muszę się poprawiać.
Masz w Warcie kontrakt do 2026 roku z opcją przedłużenia na kolejny. Chciałbyś zostać w Warcie?
Piłka nauczyła mnie, że wszystko bardzo dynamicznie się zmienia, więc nie ma co myśleć w długiej perspektywie. Na ten moment mam kontrakt z Wartą i chcę go wypełnić, dobrze pokazując się w meczach i na treningach, a to po stronie klubu będzie decyzja czy tą umowę przedłużymy na kolejny rok, bo to jednostronna opcja.
Wróćmy trochę do przeszłości. Zeszły rok a właściwie runda wiosenna w 1 lidze była koszmarna. Zdobyliście w niej ledwie 5 punktów i z hukiem spadliście. Jak dziś o tym myślisz, to jaką masz diagnozę że tak się stało?
W piłce sukces jakie porażka, awans, jak i spadek są warunkowane wieloma czynnikami, dlatego mimo upływu czasu wciąż nie potrafię odpowiedzieć co zaważyło na tym że spadliśmy. Na pewno wynik sportowy, bo na boisku nie wyglądało to tak, jak powinno.
Nie strzelaliście też goli, co ostatnio na szczęście się zmieniło.
Rzeczywiście. W tym sezonie na początku strzelaliśmy po jednej bramce, potem po dwie, a teraz faktycznie się odblokowaliśmy.
Czujesz, że to jest też lepszy czas jeśli chodzi o organizację i finanse?
Organizacja się poprawiła, ale też w związku z tym, że wymagania w 2 lidze są mniejsze niż w 1 lidze czy w Ekstraklasie. Organizacyjnie wszystko wygląda ok, myślę, że idziemy w dobrym kierunku.
W 1 lidze ostro rywalizowaliście o pierwszy skład z Jędrzejem Grobelnym. Dziś Jędrzej gra w Ekstraklasie w Arce. Macie ze sobą kontakt?
Kontaktu codziennego nie mamy. Gdy Jędrek był na meczu z Zagłębiem w Ogródku wymieniliśmy kilka zdań. Gdy wiem, że zagra w Arce też staram się śledzić jak sobie radzi. Kibicuję mu.
A Lechowi też kibicujesz?
Tak, zdecydowanie. Gdy są jakieś fajne spotkania, bywam też na Bułgarskiej. To jest u nas fajne, że nie ma złej krwi między Lechem a Wartą.
A gdyby przyszła propozycja z Lecha?
Znowu nie wybiegam w przyszłość. Mam do wykonania pracę tu i teraz. A żeby Lech się zainteresował musiałoby się zgrać wiele czynników. Nie myślę o tym.
No dobrze, to powiedz dlaczego na koszulce nosisz nie nr 1 a 42?
Z czystego sentymentu! Bo 42 to był pierwszy numer, który dostałem w Warcie mając 10 lat. Obiecałem sobie, że jak zadebiutuję w pierwszym zespole, to tylko z tym numerem. I tak już zostało.
Jesteś sentymentalny. A koszulkę z debiutu masz?
Oczywiście, wisi na ścianie w antyramie. To nie był dobry sezon, ale debiut w Pucharze Polski z Wisłą Płock zapamiętam do końca życia. Mam też koszulkę, gdy zostałem włączony do składu seniorów w ekstraklasie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie