Reklama

Łukasz Kubiak po zwolnieniu z DWL: Miałem jeszcze energię i ogień, żeby tę pracę kontynuować

Łukasz Kubiak po blisko pięciu latach przestał być trenerem czwartoligowej, piłkarskiej Drużyny Wiary Lecha. W rozmowie z Michałem Bondyrą opowiedział o tym, jak przebiegało zwolnienie i czy jest nim rozczarowany. Podsumował cały okres pracy w klubie, opowiedział też o stażu u Nielsa Frederiksena i tym, czy pojawi się jeszcze przy Bułgarskiej i na Śródce.

Michał Bondyra: Jesteś fanem Perl Jam, to zapytam tytułami piosenek raczej Evacuation czy I’m ok?
Łukasz Kubiak, do niedawna trener Drużyny Wiary Lecha:
I'm OK zdecydowanie. Myślę, że zostawiam po sobie dobrze wykonaną pracę. To było świetne pięć lat z sukcesami, z rozwojem tego klubu. Takie jednak są koleje losów w piłce: zmieniają się zawodnicy, zmieniają się trenerzy. Przyszedł czas na mnie. Chociaż jak na seniorską piłkę to pięć lat na stanowisku trenera to i tak bardzo dużo. Odchodzę z podniesioną głową, ale teraz czas na refleksję i naukę.

Mieliście bardzo trudne wejście w sezon – zdobyliście tylko 4 pkt w 7 meczach. Spodziewałeś się zwolnienia po domowym remisie z bardzo mocnym Mieszkiem Gniezno?
Od pierwszego dnia czułem tu duże wsparcie i zaufanie. Ale zwolnienia w takim momencie się nie spodziewałem. Oczywiście ta nasza sytuacja w tabeli była zła, tych punktów nie było zbyt dużo, ale sześć pierwszych spotkań graliśmy na wyjeździe. Przed meczem z Polonią Golina zmieniliśmy system grania i on przyniósł nam zwycięstwo. Potem przyszedł niezbyt udany mecz w Gostyniu, ale mecz z wiceliderem z Gniezna, który jest dla mnie głównym kandydatem do awansu do trzeciej ligi, wydawał się mocnym światełkiem w tunelu, że ta gra zaczyna wyglądać coraz lepiej. Zarząd podjął decyzję o zwolnieniu, a ja mogę ją tylko zaakceptować.

Masz żal do prezesa Pawła Piestrzyńskiego i Zarządu za tą decyzję?
Żal to nie jest dobre słowo. Oczywiście jestem rozczarowany tym, że ta praca się kończy, bo nadal miałem energię i ogień, żeby ją kontynuować. Musiałem też zdawać sobie z tego sprawę, że wyniki mnie nie broniły. A ja jak każdy trener za te wyniki biorę pełną odpowiedzialność. Takie jest piłkarskie życie. 

Mówiłeś mi, że trenerem Drużyny Wiary Lecha zostawałeś w pięć sekund, a ile trwało rozstanie?
Trochę dłużej niż 5 sekund (śmiech). Myślę, że najważniejsze jest to, że rozstaliśmy się w zgodzie. To co jest dla mnie budujące, to to jak wiele telefonów odebrałem od zawodników nie tylko tych, którzy są w kadrze, ale też tych z którymi miałem okazję pracować przez te pięć lat. Te miłe słowa, które od nich usłyszałem, to dla mnie wspaniała pamiątka. 

Minęło 5 lat, przez które sięgnąłeś z drużyną po wicemistrzostwo i mistrzostwo V ligi oraz dwukrotnie zapewniliście sobie utrzymanie w IV lidze. Jakie są Twoje najlepsze momenty z tego okresu?
Do pięciu lat zabrakło dwóch tygodni, ale tak jak powiedziałem jak na trenera seniorów i to w takim klubie, gdzie jest presja wyników to i tak szmat czasu. Nie chciałbym wskazywać jakiegoś wyjątkowego momentu, chociaż faktycznie awans do IV ligi to był wynik historyczny i bardzo pożądany przez Zarząd. Trzeba też docenić nasze dwukrotne utrzymanie się na tym poziomie. Tym bardziej, że zrobiliśmy to mając najniższy budżet i jako jedyni nie płacąc zawodnikom pensji. Przez te 5 lat przez szatnię naszego zespołu przewinęło się wielu bardzo dobrych zawodników, rozwinęliśmy się też organizacyjnie, tu trzeba wspomnieć przygotowanie dnia meczowego, oprawy. To wszystko biorę do plecaka wspomnień. 

Mocno zżyłeś się z tą ekipą?
Tak, bardzo. W poniedziałek miałem okazję pożegnać się z zawodnikami. To był to dla mnie trudny moment, było wiele emocji, bo na pewno zostawiłem w tej drużynie cząstkę siebie.

Zobaczymy cię w roli kibica na domowych meczach DWL na Śródce?
Będę się starał tam być, ale nie teraz. Muszę ochłonąć, emocje muszą spaść. Teraz muszę zastanowić się, gdzie zrobiłem błędy, co mogłem zrobić inaczej. Na pewno będę wspierał tę drużynę i wierzę, że z tymi zawodnikami realnie stać ich na utrzymanie. 
Z zawodnikami zobaczymy się pewnie też na każdym meczu Lecha na Bułgarskiej. Dlatego się z nimi nie żegnałem, a powiedziałem do zobaczenia. DWL to cos więcej, niż tylko zawodnicy grający w piłkę.

A pojawisz się wraz DWL-ką na którymś z wyjazdów Lecha?
Myślę, że może się to wydarzyć. Bo ja nie zmieniam mojego nastawienia ani do Lecha ani do DWL.

Masz jakiś pomysł co dalej z Twoją pracą trenerską?
Jeszcze nie. Póki co zaczynam staż u boku Nielsa Frederiksena. Mam ogromną wdzięczność do Lecha, że umożliwił mi odbycie takiego stażu. Będę mógł zobaczyć jak wygląda praca Mistrza Polski, jak pracuje trener Frederiksen, jak wyglądają treningi, jak działa szatnia. To będzie kolejna cegiełka w moim rozwoju. Staż kończę w piątek meczem Lecha z Zagłębiem Lubin. Mam nadzieję, że to zwycięstwo Kolejorza zepnie fajną klamrą mój tydzień w Lechu. Bo zajawka futbolowa wciąż trwa, a ja w tej piłkarskiej podróży wysiadłem tylko na chwilę i wierzę, że za jakiś czas znowu przetniemy się na piłkarskim szlaku.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 10/09/2025 11:30
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do