Reklama

Marcin Drajer: Gdy to się uda, Lech zdominuje Ekstraklasę na najbliższe lata

Marcin Drajer to przewodniczący Wydziału Szkolenia Wielkopolskiego ZPN, a kiedyś obrońca Lecha Poznań. W rozmowie z Michałem Bondyrą ocenił powroty do Lecha Mateusza Skrzypczaka i Roberta Gumnego, mówił o swoich obawach, ale też o tym, że mocno wierzy w awans Lecha do fazy ligowej Ligi Mistrzów. Będzie o młodych talentach o ogromnym potencjale i tym co musi się stać, by grali na miarę Ishaka czy Sousy.

Michał Bondyra: Lech Poznań zbroi się przed eliminacjami Ligi Mistrzów i nowym sezonem PKO Ekstraklasy. Największą uwagę poświęca póki co defensywie. Zaczął od dwóch Polaków: Mateusza Skrzypczaka, środkowego obrońcy Jagiellonii i Roberta Gumnego – dotąd prawego obrońcę Augsburga. Cieszą Cię te transfery?
Marcin Drajer, były obrońca Lecha Poznań:
Cieszą, bo zarówno Mateusz, jak i Robert to zawodnicy wychowani w Poznaniu, w których żyłach płynie niebieska krew. Tylko czy sama defensywa jest podstawą sukcesu? Postawienie w pierwszej kolejności na zawodników z tej formacji to jasny sygnał, że Lech w tej formacji chce być bardzo mocny. Może być to taktyka na najbliższy sezon i na tę walkę o Ligę Mistrzów. 

Transfer Mateusza Skrzypczaka Cię zaskoczył?
Wszyscy chyba byli zaskoczeni tym transferem. Mateusz przecież stawiał tu pierwsze kroki, po kilku latach wraca na Bułgarską, do tego kwota, za którą wraca też robi wrażenie. Pamiętam, że gdy Mateusz opuszczał poznańskiego Lecha był tym faktem rozczarowany. Znam go dobrze, jesteśmy w kontakcie, czasami ze sobą rozmawiamy, wymieniamy się SMS-ami i wiem, jak mocne było to dla niego przeżycie. Cieszę się, że wraca w nowej roli, roli lidera, najlepszego obrońcy zeszłego sezonu. Jego powrót sprawia, że środek obrony będzie w Lechu bardzo silnie obsadzony, a to dobra wiadomość w kontekście gry na kilku frontach. Mateusz podniesie bowiem rywalizację. Daje gwarancję jakości, rzetelności. Do tego niedawno debiutował w reprezentacji Polski. Będzie mocnym punktem Lecha, o tym jestem przekonany. 

Jak ocenisz jakość piłkarską i atuty Mateusza?
Bardzo wysoko. Będąc wcześniej w Poznaniu miał łatkę zawodnika, który nie jest szybki. Wtedy nie pasował do koncepcji Lecha. Przez grę w Jagielloni Mateusz pokazała, że deficyt w postaci szybkości można ukryć, jeśli potrafisz dobrze antycypować to co dzieje się na boisku. Wtedy jesteś skuteczny w swoich działaniach. Mateusz udowodnił też, że ciężką pracą i charakterem można wejść na najwyższy poziom. To dobry sygnał dla innych zawodników. Manager Jagiellonii Łukasz Masłowski i trener tego zespołu Adrian Siemieniec bardzo wysoko oceniają umiejętności Mateusza, więc jestem przekonany, że jeśli nie będzie miał żadnych kontuzji i będzie w pełni zdrowy, to będzie nie tylko silnym punktem zespołu, ale też liderem defensywy, od którego nazwiska trener będzie zaczynał ustalał skład. 

Kontaktowałeś się z Mateuszem po przyjściu do Lecha?
Tak, gratulowałem mu, a on odpowiedział mi, że bardzo się cieszy z powrotu. Mógł zostać w Jagiellonii, miał kilka innych propozycji, ale to naturalne, gdy zostajesz najlepszym obrońcą Ekstraklasy. Nie dziwi mnie, że wraca do Poznania, bo jest stąd, tu się wychował, tu chce kontynuować karierę. Zresztą cała jego rodzina jest mocno zakorzeniona w Lechu, w Poznaniu. Tata – Mariusz to kierownik Kolejorza, brat Maciej kibicuje Lechowi od lat. Oni żyją Lechem.

Powiedziałeś, że Skrzypczak to lider defensywy na boisku, a jest to też lider w szatni?
Mateusz nie jest typem zawodnika, który by miał cechy przywódcze. Ma w sobie spokój, reaguje merytorycznie. Weźmie na siebie odpowiedzialność sportową, ale to nie typ, który krzykiem napędza innych. 
Myślę, że to co będzie cechowało Mateusza, ale też Roberta Gumnego to to, że jako wychowankowie, nawet gdy będą w słabszej formie, dadzą dla tego klubu „z wątroby”. To zawodnicy, którzy utożsamiają się z tym środowiskiem, z Lechem, z jego wynikami. Będą kołem napędowym tego zespołu.  
 
Skoro o Robercie Gumnym. Do Lecha wraca po 5 latach gry dla Augsburga w Bundeslidze i ponad 100 rozegranych tam meczach. Jego brat Mikołaj uważa, że jest lepszym prawym obrońcą niż Portugalczyk Joel Pereira. A Ty co sądzisz?
Nie jestem zaskoczony, że brat wypowiada się w ten sposób (śmiech). Ale skoro mówi, że jest lepszy w defensywie i mocniejszy od Portugalczyka, to ja nie twierdzę, że tak nie jest. Ma za sobą ponad 100 meczów w Bundeslidze i doświadczenie i jakość, które będzie prezentował na naszym ligowym podwórku, ale i w pucharach. Tego jestem pewny. Dla mnie jedyną zagadką jest forma Roberta, który miał ciężką kontuzję. Zresztą spotkaliśmy się przy okazji rehabilitacji w Koninie, gdzie był operowany. Miał zerwanie więzadła krzyżowego. To poważny uraz. Ja po nim wracałem 12 miesięcy i od razu nie byłem w szczytowej formie, ale Bartek Bosacki, który też zerwał więzadło wracał po operacji tylko 6 miesięcy i od razu wszedł na top formę. Każdy ma inną historię, inny organizm, inaczej znosi trudne chwile rehabilitacji, więc ja mam tylko nadzieję, że organizm Roberta jest na tyle elastyczny, że jest odbudowany i wejdzie na wysoki poziom.

Jak ocenisz jego grę w pierwszym oficjalnym meczu po powrocie do Lecha z Legią o Superpuchar Polski?
Grę Roberta Gumnego przez te 70 minut oceniam jako przeciętną. Nie było to najlepsze spotkanie w jego wykonaniu. Myślę, że emocje i sfera mentalna miały duże znaczenie, bo był to dla niego powrót na Bułgarską po 5 latach. Pełen stadion, mecz z Legią, mecz o stawkę. Było widać, że chciał, starał się, ale był troszeczkę sparaliżowany tymi działaniami. Ale tak, jak mówiłem, stać go na wiele. Na usprawiedliwienie powiem, że na postawę w meczu z Legią miało duży wpływ to, że jednak w zeszłym sezonie nie miał wielu minut na boisku przez kontuzję, ale też to, że zagrał w nietypowym zestawieniu za Pereirą, w którym musieli wymieniać się funkcjami w defensywie i ofensywie.

Skoro o meczu z Legią. Mateusz Skrzypczak grał wiele krócej.
Mateusz wszedł w drugiej połowie spotkania i trudno go ocenić z perspektywy minut, które rozegrał. Ale tak, jak mówiłem wcześniej, to zawodnik o dużym potencjale i to będzie podstawowy zawodnik, lider obrony. Na piątkowy mecz z Cracovią liczę na pewne przetasowania, w wyniku których jestem przekonany, że Mateusz będzie mógł się pokazać w tym spotkaniu przez 90 minut.

Mateusz Skrzypczak w kadrze jest, Robert Gumny w kadrze był. Czy ten drugi do kadry wróci?
Jeśli Robert będzie grał w Lechu regularnie na wysokim poziomie w lidze i w pucharach, to kadra stoi przed nim otworem. Tym bardziej teraz, gdy będzie nowy selekcjoner, który nie będzie nikogo skreślał. To będzie też szansa dla zawodników z tzw. poczekalni. Robert na kadrze pojawiał się regularnie, wie jak smakują takie zgrupowania, mecze. Na pewno ma ambicje, by być wrócić do reprezentacji. Życzę mu, by stało się to jak najszybciej.

Jak odniesiesz się do zarzutu na temat uzależnienia od gier komputerowych Roberta Gumnego, które w Kanale Sportowym sformułował Artur Wichniarek? Gumny według słów Wichniarka podobno miał przed debiutem w Bundeslidze grać do 3.00 nad ranem na konsoli.
Uzależnienia są różne, wśród nich jest też to od gier. Ale opieranie się na opinii Artura to dla mnie zbyt mało, żeby wypowiadać się na ten temat. Nie mam wiedzy na ten temat, a nie chcę tym co powiem nikogo skrzywdzić. 

Wróćmy do piłki. Zapytam Cię jako szefa Wydziału Szkolenia Wielkopolskiego ZPN: Czy w młodszych rocznikach widzisz już następców Gumnego czy Skrzypczaka?
Są następcy i mogę powiedzieć to z pełną świadomością. Jesteśmy właśnie po organizacji Olimpiady Młodzieży w województwie wielkopolskim, na której co prawda w tym roku nie było medalu, ale patrząc pod kątem pojedynczych zawodników i tego co robią na boisku, to mamy talenty z nieprzeciętnymi umiejętnościami. Ale talent i umiejętności to nie wszystko. Najważniejsza jest praca i samoświadomość zawodników. Mając 15 lat są w najtrudniejszym momencie kariery. W tym wieku z różnych względów tracimy wielu utalentowanych chłopaków. Ale ci, którzy otoczeni są opieką dużych akademii takich jak tej Lecha, Legii czy Pogoni mają szansę na dobry rozwój. Muszą jednak być obecni w szatniach pierwszych zespołów, dostawać coraz więcej minut na boisku, trafić na trenera, który da im realną szansę. Tak było w Lechu w zeszłym sezonie, gdy na boisku było nawet 4-5 wychowanków, którzy byli odpowiedzialni za wynik. Teraz, gdy są europejskie puchary może być o to trudniej. Bo ryzyko jest duże. Ale Lech jest zespołem, który nie boi się stawiać na młodzież, więc tych następców Ishaka czy Sousy mieć będziemy, ale trzeba na nich trochę poczekać.

Na co Twoim zdaniem stać będzie Kolejorza w nadchodzącym sezonie?
Co roku zadajemy sobie to samo pytanie. Jesteśmy pozytywnie nastawieni nawet, gdy nie idzie, nawet gdy transfery robione są późno. Lech był mocny w zeszłym sezonie, zadbał o zawodników w defensywie, bo jeszcze po fiasku transferu Arkadiusza Recy dopinany jest transfer Portugalczyka Moutinho. Ale to też obrońca. A by sięgać po trofea musisz mieć jeszcze zawodników w ofensywie. Na razie jest Bengtsson, na resztę czekamy. Nie ukrywam, że mocno liczę na to, że Lech powalczy o Ligę Mistrzów, bo w zasięgu jest coś, na co czekamy już bardzo długo. Gdyby udało się wejść do fazy ligowej Champions League, to Lech mógłby zdominować ekstraklasę na najbliższe lata.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 16/07/2025 08:49
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do