Reklama

Perski Książę z golem na wagę tytułu? Lech wraca na fotel lidera po wygranej w stolicy

Lech Poznań pokonał na wyjeździe Legię Warszawa 1:0 po przepięknym golu Alego Gholizadeha i tym samym wyprzedził na ostatniej prostej lidera tabeli PKO BP Ekstraklasy, Raków Częstochowa, który wczoraj przegrał u siebie z Jagiellonią Białystok 1:2. Do końca sezonu pozostały dwa spotkania i znów wszystko jest w nogach piłkarzy Kolejorza.

Przed meczem obie drużyny dzieliło 13 punktów w ligowej tabeli i jedno trofeum zdobyte w tym sezonie. Legia dziewięć dni temu zdobyła Puchar Polski i kibice z Poznania mogli liczyć na to, że świętowanie w stolicy się przedłużyło lub po prostu podopieczni Goncalo Feio zrealizowali już swój cel na ten sezon i głowami będą już w innej rzeczywistości niż niedzielne spotkanie z wiceliderem tabeli, który stanął przed szansą na spektakularny powrót na fotel lidera.

Mecze Lecha w tym sezonie kojarzą się z mocnym startem piłkarzy Kolejorza, jednak tym razem to gospodarze zaskoczyli od pierwszych akcji. Jeszcze w pierwszej minucie Legia za sprawą Goncalvesa postraszyła Bartosza Mrozka. Chwilę później spotkanie zostało przerwane na kilka minut z powodu zadymienia racami. To był dobry moment, by uspokoić nieco głowy po pierwszym ataku stołecznych piłkarzy. Lech do 23. minuty, kiedy kolejny raz przerwano spotkanie, był częściej przy piłce, dużo kreował, ale serwował mało konkretów. Oddał sześć strzałów, jednak żaden nie zmusił nawet Kovacevicia do interwencji. Były to uderzenia blokowane, które lądowały na rzucie rożnym lub takie jak Antonio Milicia po kornerze, który wylądował w okolicy piętra stadionu przy Łazienkowskiej. 

Legia wciąż zostawała z jednym uderzeniem do 40. minuty. Wtedy "obciął się" Milić, a Morishta zagrał do środka, gdzie nabiegał Vinagre, który miał piłkę na 13. metrze, ale huknął wysoko ponad bramkę. W 52. minucie - to była jeszcze pierwsza połowa - Joel  Pereira popisał się interwencja sezonu, być może na wagę mistrzostwa. Po uderzeniu jednego z Legionistów odbił piłkę piętą na linii bramkowej będąc w locie. Portugalczyk niczym Spiderman uratował swoich kolegów przed stratą gola. Pierwsza połowa jednak rozczarowała pod kątem jakości i strzałów po obu stronach boiska. Efektów nie zabrakło za to na trybunach, przez co sędzia Wojciech Myć doliczył aż 11 minut do podstawowych 45.

Poznaniacy w pierwszej połowie angażowali zbyt mało sił w atak, co zmieniło się w pierwszych minutach po zmianie stron. To między innymi za sprawą Patrika Walemarka, który pojawił się po przerwie. Nie za cieniującego Hoticia, który w dodatku zarobił żółtą kartkę, a kosztem Hakansa. Szwed już w pierwszych kontaktach z piłką pokazał, że był potrzebny Kolejorzowi w Warszawie, ale w pierwszym kwadransie drugiej części gry najbliżej strzelenia gola był Wojciech Mońka, którego strzał głową sparował przy linii bramkowej jeden z obrońców gospodarzy. 

Pierwszy celny strzał Lecha to dopiero 65. minuta i długie zagranie Milicia w stronę Ishaka i efektowny strzał kapitana Kolejorza, ale po rykoszecie pewnie interweniował Kovacević. Nie minęła minuta i równie efektownie odpowiedziała Legia. Wszołek z prawej strony zagrał do Luquinhasa, a Brazylijczyk uderzył wolejem, trafiając po drodze w Pereirę, który wybił na rzut rożny. Portugalczyk nietypowo dla siebie w niedzielę miał zdecydowanie więcej udanych zagrań w defensywie niż w ataku. Legia miała swój moment przewagi i po raz drugi próbował Vinagre, tym razem z okolic narożnika pola karnego, ale tym razem także Portugalczyk strzelił ponad poprzeczką. 69. minuta to kolejny groźny atak Legii i rzut rożny po którym Ziółkowski uderzał głową, a Bartosz Mrozek popisał się świetnym refleksem. Wciąż przy Łazienkowskiej goli nie było, a na zegarze była już 70. minuta.

W 75. minucie przed wielką okazją stanął Walemark po zagraniu od Sousy, ale Szwed przy asyście rywala nie zdołał skierować piłki nawet w światło bramki. Trzy minuty później nieco ponad 700 kibiców Lecha w Warszawie wpadło w ekstazę po przepięknym golu Gholizadeha. Irańczyk w swoim stylu przełożył kilkukrotnie rywala i posłał piłkę z okolic narożnika pola karnego w kierunku długiego słupka. Chwilę później po drugiej stronie boiska próbował to powtórzyć Lisman, ale niewiele zabrakło by było 2:0 z perspektywy gości.

Lech odwrócił niejako trend z 2025 roku, gdzie w drugiej połowie zagrał na tyle, by sięgnąć po trzy punkty. Do tej pory drugie 45 minut bywało tymi słabszymi, gdzie rywal gonił wynik, a momentami nawet go doganiał. Tym razem piłkarze Kolejorza pokazali ten mental, którego brak zarzucano mu niejednokrotnie w tym sezonie. Do końca sezonu pozostały dwa mecze, a Lech ma punkt przewagi nad Rakowem Częstochowa. Wszystko jest w nogach podopiecznych Nielsa Frederiksena. Przed nimi wyjazd do Katowic i starcie u siebie z Piastem Gliwice. Raków jedzie z kolei do Kielc, a podejmie u siebie Widzew. Za dwa tygodnie wszystko będzie już jasne. Pamiętając zwroty akcji z tego sezonu - niczego nie można być już pewnym. Pewne jest to, że Lech zyskał ogromny zastrzyk pewności siebie po tak cennym triumfie. A dwa dni temu obchodziliśmy dziesiątą rocznicę innego meczu przy Łazienkowskiej, który obrócił historię walki o mistrzostwo Polski...

Dla nas najważniejsze było to żeby dzisiaj wygrać. Byliśmy bardzo dobrze nastawieni, zmotywowani i bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Zachowaliśmy czyste konto, zatrzymaliśmy napór Legii po naszym golu, pokazaliśmy świetną defensywę.

- powiedział po spotkaniu Wojciech Mońka na antenie TVP Sport.

To był szarpany mecz, było trochę nerwów, raz przeważała Legia, raz my. Wygraliśmy jakością i cierpliwością

- dodaje bramkarz Kolejorza, Bartosz Mrozek w rozmowie ze stacją.

Legia Warszawa 1:0 (0:0) Lech Poznań

Bramki: 78' Ali Gholizadeh

Lech: Mrozek - Pereira, Mońka, Milić, Gurgul - Hotić (76' Carstensen), Sousa (76' Lisman), Kozubal - Gholizadeh (86' Pingot), Ishak (86' Gonzalez), Hakans (46' Walemark).

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 11/05/2025 19:56
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do