Warta Poznań to rewelacja Betclic 2. ligi. Zieloni rundę jesienną zakończyli na pozycji wicelidera, z taką samą liczbą punktów co lider Unia Skierniewice. Z Piotrem Komorowskim, rzecznikiem Warty Michał Bondyra porozmawiał o tym, skąd ten niespodziewanie dobry wynik, dlaczego przyszedł przed rokiem do klubu, gdzie nic się nie zgadzało i czy dzisiejszą Wartę stać na ewentualny powrót do Betclic 1 ligi.
Michał Bondyra: Warta Poznań pod wodzą Macieja Tokarczyka to zespół, który odrabia straty, strzela dużo goli i wygrywa. A to przecież głównie młodzi chłopcy. Skąd tak fantastyczna gra Zielonych?
Piotr Komorowski, rzecznik prasowy Warty Poznań: Myślę, że poza świetną postawą samych zawodników, wyniki i gra Warty to ogromna zasługa trenera Macieja Tokarczyka i jego sztabu szkoleniowego. Trener i jego współpracownicy wkładają wiele wysiłku w zarządzanie tym sukcesem, żeby cały czas utrzymywać standardy pracy. Po tych młodych chłopcach widać z kolei entuzjazm. Oni cieszą się z każdej zdobytej bramki tak, jakby była ona tą najważniejszą w sezonie. Cieszę się, że tą świetnie walczącą, odwracającą wyniki spotkań i strzelającą gole Wartę mogą też oglądać nasi kibice, i że mogą to wreszcie robić w Poznaniu. To są te pozytywne emocje, których w zeszłym sezonie bardzo nam brakowało.
Wspomniałeś o kibicach i grze w Poznaniu. Warta wygrała wszystkie 7 spotkań u siebie! Ogródek stał się twierdzą.
Ogródek to nasz dom. Stadion, który jest specyficzny, bo będąc na trybunach czuć na nim bliskość piłki, słychać co krzyczą do siebie piłkarze, jakie uwagi ma trener, jak komentuje swoje decyzje w meczu sędzia. Będąc na trybunach jesteśmy w samym środku widowiska. To samo mają piłkarze, którzy też są bardzo blisko kibiców i ich dopingu.
Na Ogródek może wejść 720 fanów Warty. I ta pula biletów rozchodzi się w ciągu kilku godzin. To stąd pomysł na kupno nowej trybuny. Pomysł na zebranie 350 tys. PLN potrzebnych na zakup jest jednak mocno nowatorski, bo zbieracie tą kasę poprzez… zrzutkę na portalu.
Historia Warty jest znana każdemu. Po 6 latach wróciła ona do Poznania, a stało się to dzięki wsparciu właściciela klubu Bartłomieja Farjaszewskiego. To on zakupił za swoje pieniądze infrastrukturę na start, takie niezbędne minimum, żeby rozgrywać mecze u siebie. Okazało się jednak, że zainteresowanie kibiców jest tak duże, że to 720 miejsce to zbyt mało. Możliwości finansowe Warty są ograniczone, więc postanowiliśmy zadziałać inaczej. Długo wzbranialiśmy się przed tą zrzutką na trybunę, ale inspiracja przyszła od samych kibiców. Oni wciąż pytali, jak mogą wesprzeć swój klub. Absolutnie wbiła nas w ziemię historia, gdy nasz chory śmiertelnie fan, mimo że wiedział, że umiera i może nie dożyć końca sezonu wykupił karnet, a potem przed śmiercią zażyczył sobie, by na jego pogrzebie została przeprowadzona zbiórka na Wartę. Takie gesty pokazują jakich mamy kibiców. Pokazują też, że nie jesteśmy sami, że mamy zieloną rodzinę, społeczność, która gotowa jest nam pomóc. Stąd pomysł zbierania pieniędzy poprzez zrzutkę.pl na nową trybunę.
Celem jest 350 tys. PLN. A sama zbiórka wystartowała 31 października.
Ofiarność kibiców przeszła wszelkie wyobrażenia. Po trzech tygodniach od jej startu 1100 osób wpłaciło 145 tys. PLN. To 40 proc. całej kwoty! To jest niezwykle budujące!
Zaskoczyło mnie w tej zbiórce to, że pieniądze dostajecie z całej Polski – wpłacili m. in. kibice Jagiellonii, Odry Opole, czy Legii!
I to jest coś czego się zupełnie nie spodziewaliśmy. Myślę, że te wpłaty od kibiców z innych klubów pokazują, że oni doskonale wiedzą, że ukochany klub może przeżywać ciężkie chwile i oni emaptyzują z naszą sytuacją.
Zrzutka na trybunę to nie jedyny realny dowód na wsparcie kibiców.
Od początku tego sezonu mamy dowody na to, że gdy jest jakaś akcja, nasza społeczność się uruchamia i chętnie się w nią angażuje. Tak było z akcją urodzinową „Domówka w Ogródku”, gdy kibice chętnie odpowiedzieli na nasz apel, żeby pomóc nam porządkować teren stadionu i odmalowywać płoty, które nie były używana przez 6 lat!
Czy to, co się teraz dzieje w Warcie i wokół niej, to najlepszy dla Zielonych okres odkąd jesteś jej rzecznikiem?
Myślę, że tak. Oficjalnie rzecznikiem Warty zostałem 1 sierpnia 2024 roku. Przychodziłem wtedy do Warty bez tego obciążenia ekstraklasowego i miałem wrażenie, że jestem w miejscu, w którym wszyscy są w traumie pourazowej. Ten spadek wszystkich zaskoczył. Klubowi ciężko było odnaleźć swoją drogę. Nie wiadomo było czy mamy grać o awans czy o utrzymanie w 1 lidze. Wiemy, jak to wszystko się skończyło. Dziś w klubie jest wiele pozytywnej energii, patrzenia do przodu, chęci do działania.
Czy ta pozytywna energia nie wynika trochę z tego, że jednak wielu piłkarzy i trener nie są obciążeni traumami z zeszłego sezonu?
Żaden regres sportowy, a takim jest spadek nie jest dobry. Ale jeśli mamy mówić o pozytywach tej sytuacji, to jest ich kilka. Powrót do Poznania, nowy zespół i sztab szkoleniowy, kilka nowych osób ze świeżym spojrzeniem w pionie administracyjnym, w końcu taka odwaga żeby w końcu odciąć się od przeszłości i śmiało patrzeć do przodu. A co do trenera i tych młodych chłopaków, to wydaje mi się, że Warta jest dla nich czymś aspiracyjnym. Korkiem do przodu, realizacją zawodowych ambicji. Widać w nich mnóstwo entuzjazmu, woli walki, determinacji i radości z gry - tego wszystkiego w zeszłym sezonie nie było. Myślę, że ten powiew świeżości z szatni zaraża cały klub, ale też w drugą stronę - szatnia czuje determinację, wsparcie i wiarę ze strony Zarządu i pracowników. Napędzamy się nawzajem.
Zapytam Cię, jak speca od budowania marki w sporcie. Czy ci młodzi piłkarze przychodzili do Warty ze względu na markę tego klubu?
Warta jest klubem, który znali z Ekstraklasy. To najstarszy klub piłkarski w Poznaniu, ze wspaniałą historią. To na pewno miało dla nich znaczenie.
Ciebie też to zachęciło do pracy w Warcie?
Fajnie, że o to pytasz. Dla mnie Warta to najstarszy klub piłkarski Poznania, marka, ze swoją historią pełną upadków i wzlotów. Jej historia pokazuje, że po upadkach przychodzi odbicie. Pokazuje, że nigdy nie należy się poddawać. Ale też, że jak upadniesz, to możesz liczyć tylko na siebie i na najbliższe otoczenie. Trochę, jak w życiu.
Rysujesz taką romantyczną stronę sportu.
Tak, bo ta piękna historia rozgrywa się na naszych oczach, teraz. Myślę, że kibice to czują i że chcą w tym uczestniczyć. Dlatego przychodzą na Wartę, wspierają ją. Bo fajnie jest być jak underdog, na którego mało kto liczy, mało kto stawia, a który zaczyna zaskakiwać i przewyższać oczekiwania.
Kiedy pierwszy raz zetknąłeś się z Wartą?
Muszę powiedzieć, że jestem warciańskim neofitą. Jeszcze przed 1 sierpnia 2024 przyglądałem się zespołowi. Mój ojciec twierdzi, że kiedyś byliśmy razem na jej meczu, ale ja tego nie pamiętam. Potem na Warcie byłem jeszcze kilka razy, ale kibicem nie byłem, bo w szkole średniej i na studiach byłem w bańce znajomych, w której nikt nie interesował się kibicowaniem Warcie. A to był czas, gdy nie było social mediów. Twoje zainteresowania były pochodną zainteresowań ludzi z twojego kręgu Za to w rodzinie królowała koszykówka. Zajawka na Wartę przyszła tak na dobrą sprawę, jak mocniej zacząłem przyglądać się Warcie po spadku, gdy wiedziałem, że władze chcą, bym ze swoimi kompetencjami spróbował wesprzeć klub po tym, jak po latach z funkcji rzecznika odchodził Piotr Leśniowski.
Nie bałeś się ryzyka pracy w klubie, gdzie nic się nie zgadza?
Nie, nie miałem wątpliwości i to z paru powodów. Po pierwsze, bo lubię trudne sytuacje w firmach, gdzie by się odbić, musisz odcisnąć swoje piętno. Poza tym od zawsze chciałem pracować w marketingu sportowym, a nie robiłem tego w stu procentach, bo życie popchnęło mnie w inną stronę. Wiedziałem, że muszę spróbować, bo taki pociąg może przyjechać w życiu tylko raz. Wskoczyłem na stacji do jego wagonu i nim jadę.
Warta jest druga i ma tyle samo punktów co lider. Czy jesteście gotowi finansowo i infrastrukturalnie na to, by grać w 1 lidze?
Zacznę od infrastruktury. Na dziś nie jesteśmy gotowi na grę w 1 lidze. Zakładaliśmy, że super byłoby wrócić do 1ligi, ale myśleliśmy, że może wydarzyć się to później. Nie spodziewaliśmy się tak dobrej gry zespołu. Na 1 ligę potrzebujemy trybun na 2500 miejsc. Na dziś tyle nie mamy, ale pierwszym krokiem w tym kierunku jest dokup nowej trybuny z pieniędzy ze zbiórki wśród kibiców. To dałoby nam 1600 miejsc.
Jeśli chodzi o finanse to najważniejsze, co się w tej kwestii wydarzyło to plan restrukturyzacyjny, który daje Warcie oddech, stabilizację. Przypomnę, że – patrząc na to w dużym uproszczeniu – długi Warty zostały rozłożone na raty na 10 lat. To pozwala stabilnie planować finanse, w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu. Warcie uwikłanej w długi ciężko było złapać oddech. Ciężko się pływa, gdy woda podchodzi ci pod brodę.
Te rozłożenie długów na raty dotyczy też piłkarzy i pracowników, których już w Warcie nie ma.
Zgadza się, plan restrukturyzacji dotyczy też zaległości względem pracowników i piłkarzy.
Zmieńmy temat. Poza tym, że jesteś rzecznikiem w Warcie, jesteś też wykładowcą w Collegium da Vinci. Często odwołujesz się na swoich zajęciach do Warty?
Z tej racji, że zeszły rok był moim pierwszym w Warcie, dałem moim studentom case, w którym mieli przedstawić swoje pomysły na nasz klub. Jeden ze studentów – Piotr – odznaczył się taką kreatywnością i zaangażowaniem, że dostał się na staż do Warty i dziś jest z nami.
Byłeś warciańskim neofitą, a klubem zacząłeś się interesować na krótko przed podjęciem w nim pracy. Czy dziś, po roku od podjęcia pracy w Warcie, w twoich żyłach zaczyna płynąć zielona krew? Żyjesz tym klubem także po pracy?
Staram się, na ile jest to możliwe, po pracy odcinać od tego, co robię zawodowo i poświęcać czas mojej rodzinie. Mam dwuipółletniego syna i to on zajmuje moją uwagę. Ale on już zaliczył debiut na Warcie. Zapamiętamy go na pewno bardziej niż ten mój, bo to był mecz z Zagłębiem Sosnowiec, czyli pierwsze spotkanie po powrocie do Ogródka.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie