Reklama

Piotr Tworek: Podjąłem ryzyko, a satysfakcja jest podwójna

Piotr Tworek doprowadził Wartę Poznań do awansu do Ekstraklasy, a potem otarł się z nią o grę w europejskich pucharach. Dziś jest trenerem borykającej się z problemami finansowo-organizacyjnymi Kotwicą Kołobrzeg. Michałowi Bondyrze mówi o tym, dlaczego podjął ryzyko pracy w Kołobrzegu, ile w niej jest romantyzmu, a ile pragmatyzmu, jak traktuje rywalizację o utrzymanie z Wartą, czy próbował zatrzymać Nicolasa Rajsela w Kotwicy i czy był brany pod uwagę jako trener Warty w pierwszej lidze.

Michał Bondyra: Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana – czy to jedno z ulubionych Pana powiedzeń?
Piotr Tworek, trener Kotwicy Kołobrzeg, były trener Warty Poznań:
Wychodzę z założenia, że w piłce podejmowanie decyzji, które wiążą się z ryzykiem czasami się opłaca. Sam podejmowałem i podejmuje takie decyzje w sposób zupełnie świadomy.

13 stycznia został Pan trenerem Kotwicy Kołobrzeg. Tajemnicą poliszynela była trudna sytuacja finansowa klubu i zawieszona licencja, która odwieszona została dopiero 15 lutego. Nie bał się Pan iść by pracować w takich warunkach?
Nie bałem się i zrobiłem to z dwóch powodów. Po pierwsze miałem już długi rozbrat z piłką jako trener, a moim planem był powrót co najmniej na szczebel pierwszoligowy. Po drugie: pracowałem już 10 lat temu w Kołobrzegu i świadomy trudności, które zastałem i które są tu nadal podjąłem decyzję, że się tutaj przydam.

A ja myślałem, że po prostu kocha Pan morze!
Dla trenera i zawodników oczywiście znaczenie ma praca na treningu, mecze, boisko, ale miasto i miejsce, w którym się pracuje też ma znaczenie. A ja tu się po prostu dobrze czuję.

Inną sprawą były masowe odejścia z klubu i zakaz transferowy. Jak w takich warunkach poskładać kadrę?
W takiej sytuacji dużą rolę odgrywa doświadczenie. Jeszcze 15-20 lat temu podchodziłem do tego inaczej, bardzo stresowałbym się taką sytuacją. Dziś na każdy problem patrzę jak na wyzwanie, któremu trzeba podołać. Trzeba rozwiązać je tu i teraz nie patrząc co przyniesie przyszłość.

No tak. A ja pociągnę ten wątek. Przychodzili zawodnicy z rezerw i z wolnych kontraktów. Ale to wszystko trwało, ze Stalą Rzeszów miał pan 13 zawodników do dyspozycji, a z Polonią Warszawa 14. To już ekstremum.
Podchodzę do tego tak: mam 15 zawodników gram 15, mam ich 13 gram 13. Wiedziałem, że w takich warunkach muszę tych, którzy są maksymalnie przygotować do rywalizacji z zespołami mocniejszymi kadrowo i organizacyjnie. Podjęliśmy ryzyko, które się opłaciło, bo urwaliśmy punkty faworytom. A niech mi pan wierzy wtedy satysfakcja jest podwójna.

Nawiążę jeszcze do meczu z Polonią Warszawa, w którym bramkarza Kacpra Krzepisza wpuścił pan w pole do obrony i mało tego ten bramkarz wziął udział w akcji, która dała wam karnego i cenny remis 2:2. To romantyzm czy pragmatyzm?
W wielu meczach, gdy zespoły gonią wynik w końcówkach przy stałym fragmencie gry bramkarz opuszcza swoje pole karne robiąc przewagę w polu przeciwnika. Nierzadko to bramkarze zamieniają takie sytuacje na decydujące gole. Tak było chociażby w spotkaniu Wisły Kraków z Termaliką, gdzie gola na wagę remisu strzelił bramkarz drużyny z Niecieczy – Sławomir Nowak, tak było też w meczu Warty Poznań z Górnikiem Łęczna, gdy gola głową strzelił bramkarz Zielonych Adrian Lis.
W naszym wypadku brakowało nam zawodników w polu na zmiany. Wpuściłem na boisko Kacpra, bo pomyślałem, że mimo wieku to chłopak, który nie będzie się przejmował presją, do tego ma dobre warunki fizyczne, ogromną energię w sobie i dużą chęć łapania minut. Okazało się, że brał udział przy wywalczeniu karnego. Więc odpowiadając na pana pytanie, moja decyzja to był pragmatyzm z nutką romantyzmu.

Zapytam o Wartę Poznań. Czy przy spadku Zielonych z ekstraklasy miał Pan propozycję by być trenerem. Za pierwszym razem, gdy zostawał nim Piotr Jacek i za drugim, gdy zastępował go Piotr Klepczarek?
Ani ja, ani mój agent Romek Skorupa nie mieliśmy żadnej propozycji angażu dla mnie ze strony Warty. Nikt się z nami z Poznania nie kontaktował.

Zostając przy Warcie. Wielu fachowców mówi, że Warta ma skład na miejsca 8-10. Skąd tak rozczarowujące wyniki Pana zdaniem?
Trudno mi odpowiedzieć na Pana pytanie z dwóch powodów. Po pierwsze jesteśmy teraz po dwóch stronach barykady, bo zarówno Kotwica jak i Warta walczą o utrzymanie w lidze. Po drugie: pracuję w Kołobrzegu i całą moją energię skupiam na Kotwicy analizując parametry fizyczne, zastanawiając się nad aspektami taktycznymi, wszystko po to, by oddalić się od strefy spadkowej.

Patrzy Pan na Wartę tylko jak na konkurenta w walce o utrzymanie czy jednak jest ten sentyment i serce jest jeszcze trochę Zielone?
Z Wartą mam masę wspomnień. Ale teraz Warta to nasz rywal, na boisku nie ma sentymentów.

Wyobraża sobie pan sytuację, że utrzymuje pan Kotwicę kosztem Warty?
W piłce nożnej wszystko jest możliwe, więc czekamy do ostatniego meczu.

Wcześniej bo w 30 kolejce za miesiąc będzie mecz w Grodzisku z Wartą. Wyjątkowy dla Pana.
Martwię się tylko jedną rzeczą, żebym nie pomylił szatni i nie wszedł do tej dla gospodarzy. Zupełnie serio mówiąc, Grodzisk przez całą pierwszą ligę i potem do listopada (2021 – przyp. MB) był moim piłkarskim domem. Ten stadion, ta szatnia, restauracja czy hotel. Wreszcie ludzie – same dobre wspomnienia. One wrócą i pewnie rozmów też trochę będzie.

Z Nicolasem Rajselem, który odszedł z Kotwicy do Warty też?
Z Nicolasem miałem dużo rozmów i po treningach a także potem gdy nie trenował. Między nami zawiązała się nić porozumienia. Doceniałem jego duże umiejętności piłkarskie, ale wybrał Poznań i ja to rozumiem, bo podjął decyzję, która według niego była najlepsza z perspektywy zawodnika ale też i ojca, męża. Na tę chwilę wybrał Wartę. Na pewno utniemy sobie pogawędkę w Grodzisku bo to jest fajny facet.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 29/03/2025 14:09
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do