Reklama

Ronaldo błyszczał przy Bułgarskiej. I zepsuł Lechowi święto

Piłkarze Lecha Poznań wciąż zawodzą. W meczu z 14. w tabeli PKO BP Ekstraklasy Motorem Lublin wywalczyli tylko punkt. Tylko, albo aż, bo Kolejorz przegrywał już na Enea Stadionie 0:2. W pierwszej połowie godna podziwu była gra gości, w szczególności Ronaldo, który przy pierwszym golu asystował, drugiego strzelił. I szybko zepsuł świąteczną atmosferę na Enea Stadionie, bo spotkanie było kulminacją Roku Teodora Anioły.

Wyjątkowe złote stroje piłkarzy Lecha Poznań, sztandar Kolejorza wyprowadzony przez byłych piłkarzy, m.in. Mirosława Okońskiego, Marka Rzepkę i Piotra Mowlika oraz specjalna oprawa. Zaczęło się uroczyście i odświętnie, ale atmosfera radości szybko na Enea Stadionie ustała. 

Kolejna katastrofa na horyzoncie?

Po uroczystej oprawie urodzin legendy Kolejorz wziął się za granie. Pierwsza połowa poznańskich kibiców nie rozpieszczała, udowadniając, że lublinian nigdy nie należy bagatelizować, zwłaszcza, gdy dotychczas z meczów domowych wyciągnęło się zaledwie 9 ‘oczek’.

Gospodarze ku zaskoczeniu kibiców nie zaczęli spotkania od odważnej szarży. Już  w 5. minucie Motor zdołał się zakręcić blisko pola karnego Lechitów. Osamotniony Ivo Rodrigues nie miał w pojedynkę jednak szans. Chwilę później niebezpiecznie zrobiło się pod bramką lublinian. Na strzał z dystansu zdecydował się Palma, dobitki spróbował Mikael Ishak, a gości przed utratą gola uratowało szczęście dobra postawa Arkadiusza Najemskiego.

Pech prześladował natomiast mistrzów Polski. Wszystko to za sprawą niefortunnego przecięcia dośrodkowania przez Joela Pereire, który umieścił piłkę we własnej bramce, dając przyjezdnym prowadzenie 1:0.  Już w 16. minucie mógł być remis. Kolejny błąd Motoru dopuścił Kolejorza do głosu. W ostatniej chwili Ivanowi Brkiciowi udało się powstrzymać Palmę. Zespół z Lublina w kolejnych minutach nie próżnował, a na listę strzelców wpisał się Fabio Ronaldo, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, pokonując z impetem Mrozka – 2:0.

Szaleńcza pogoń jeszcze przed przerwą

Część kibiców najchętniej już wtedy rzuciłaby wszystko, opuszczając Bułgarską. Odpowiedź gospodarzy była jednak natychmiastowa. Kolejorz już w 25. minucie złapał kontakt, a niemoc przełamał w końcu Luis Palma. Reprezentant Hondurasu chciał iść za ciosem, próbując jeszcze parokrotnie strzałów z dystansu.

W kolejnych akcjach znów zrobiło się niebezpiecznie za sprawą Rodriguesa. Przed przerwą posypały się jeszcze upomnienia. Żółty kartonik ujrzał Antonio Milić, a następnie Joel Pereira. Podrażniony Lech robił wszystko, aby jeszcze w pierwszej połowie doprowadzić do remisu. W doliczonym już czasie do bramki (tym razem nie swojej) trafił Pereira, rewanżując się za wpadkę z początku spotkania – 2:2.

Nowa połowa, nowe otwarcie?

Drugą połowę oba zespoły potraktowały jako szansę na reset, a podopieczni Nielsa Frederiksena szukali szczęścia w stałych fragmentach gry. Od pierwszych minut lepiej w drugą odsłonę wszedł mistrz Polski. Lechici byli bardzo aktywni. Kolejny gol wydawał się kwestią czasu, ale niedokładne podania zaburzały jednak obraz całej gry. Niemocny nie przełamał ani Filip Jagiełło, ani Leo Bengtsson. Nad poprzeczkę w 61. minucie futbolówkę posłał też Palma.

Przed 70. minutą obaj szkoleniowcy postanowili wprowadzić do gry paru zmienników, a gra nieco spowolniła. Wciąż mieszał na połowie Lechitów Ivo Rodrigues, który znalazł sobie do pomocy Mathieu’a Scaleta, ale nic to nie dało. Graczom Kolejorza natomiast zaczynało brakować pomysłu na grę. Z każdą minutą na murawie coraz mniej się działo. W końcówce słabą kontrą ośmieszył się Yannick Agnero, a oba zespoły miały nadzieję na wskóranie czegoś jeszcze w doliczonym czasie. Tak się jednak nie stało, zaś mecz zakończył się remisem 2:2. 

Pierwsze minuty były dla nas wszystkich bardzo rozczarowujące. Nie graliśmy tak, jak tego oczekiwaliśmy. Potem wróciliśmy do tego meczu, kreowaliśmy swoje sytuacje, żeby strzelić trzeciego gola i wygrać. Nie udało nam się to i czujemy spore rozczarowanie, bo początkowe 20 minut zdecydowało, że nie zdołaliśmy zdobyć dzisiaj trzech punktów

- przyznał Timothy Ouma z Lecha Poznań. 

Jeżeli przyjeżdżasz na stadion mistrza Polski, to pierwsze o czym myślisz, to jakakolwiek zdobycz punktowa. Lech może nie jest tak mocny u siebie, jak w poprzednim sezonie, ale to bardzo jakościowa drużyna. Nie jesteśmy zadowoleni z remisu, bo prowadziliśmy 2:0, ale widząc jak ta liga wygląda, jak układają się wyniki, to byłbym idiotą, gdybym powiedział, że jesteśmy niezadowolony z tego, że wywozimy punkt z Poznania

- powiedział Mateusz Stolarski, trener Motoru Lublin, najmłodszy szkoleniowec w PKO BP Ekstraklasie.  

Lech Poznań – Motor Lublin 2:2 (2:2)

Palma 25’, Pereira 45 + 1’ – Pereira 9’ (s.), Ronaldo 20’

Składy zespołów

Lech: Mrozek, Pereira, Douglas, Milić, Gurgul, Ismaheel, Ouma, Jagiełło, Palma, Ishak, Rodriguez

Motor: Brkić, Stolarski, Bartoś, Najemski, Luberecki, Rodrigues, Samper, Wolski, Król, Czubak, Fabio Ronaldo

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 02/11/2025 20:49
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do