
W wielkanocny poniedziałek Lech Poznań podejmie przed własną publicznością Cracovię. Dla kibiców będzie to święto przyjaźni, przed spotkaniem usłyszymy hymny obu klubów, ale na boisku taryfy ulgowej z pewnością nie będzie. Trener Kolejorza ma świadomość, co znaczą mecze Lecha z Cracovią, a na trybunach ma zasiąść nawet 30 tysięcy kibiców.
Do treningów z drużyną po kontuzjach powrócili Radosław Murawski i Afonso Sousa. W ostatnich tygodniach trener poznaniaków nie miał łatwych wyborów jeśli chodzi o środkową strefę boiska. Z konieczności na pozycję numer 10 przesunięci zostali Patrik Walemark i Ali Gholizadeh, którzy wywiązali się ze swoich ról na niekoniecznie znanym sobie obszarze.
To zawsze jest dodatkowa wartość jak tacy zawodnicy wracają do składu. Mają dużo jakości i to otwiera kolejne możliwości jakie możemy wykorzystać. Nie wiem jeszcze, czy zaczną od pierwszej minuty, czy wejdą z ławki, ale będą gotowi. Muszę też przyznać, że ich zastępcy dobrze sobie poradzili grając na pozycjach, na których nie zawsze ich widzimy
- powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Niels Frederiksen.
Klub zapowiada około 28-30 tysięcy frekwencji na poniedziałkowym meczu. To kolejny krok w stronę rekordu w skali sezonu. Ten wynosi 24 852 i został ustanowiony w poprzednim sezonie. Teraz to 28 432 i niewiele wskazuje, by któraś z innych drużyn PKO BP Ekstraklasy miała ten wynik przebić.
Lech dla kibiców z Poznania i Krakowa przewidział także wiele atrakcji związanych z meczem przyjaźni. Już teraz można kupić gadżety symbolizujące przyjaźń pomiędzy Kolejorzem a Pasami, a przed meczem usłyszymy hymny obu ekip, zobaczymy poza poznańskimi maskotkami także te spod Wawelu, a swoje akcje zaplanowali także sponsorzy. Zapowiada się prawdziwe piłkarskie święto, co cieszy także szkoleniowca z Danii:
To świetna okazja, by obie drużyny stworzyły świetne widowisko, skoro kibice będą tworzyć taką atmosferę będąc jednością. Mam świadomość jak ważny jest to mecz dla naszych kibiców, mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej.
Niels Frederiksen wie, jak gra zespół Dawida Kroczka i spodziewa się dość otwartego i bezpośredniego meczu. Cracovia to aktualnie szósta siła Ekstraklasy, ale tylko gospodarze poniedziałkowej potyczki strzelili od niej więcej goli. To może być indywidualne starcie pomiędzy dwoma superstrzelcami - Mikaelem Ishakiem i Benjaminem Kallmanem.
Cracovia strzela dużo bramek, ma dobrych napastników, nieźle kreuje okazje i jest również dobra przy stałych fragmentach gry. Trzeba jednak zaznaczyć, że traci sporo bramek, co może być dla nas szansą i oby tak było w poniedziałek. Liczę na to, że moi zawodnicy będą w stanie stworzyć sobie jak najwięcej okazji.
- zaznaczył trener poznańskiej drużyny.
Cracovia w Poznaniu to jeden z wymarzonych rywali. Kolejorz przegrał przy Bułgarskiej tylko dwa razy z tym przeciwnikiem w ostatnich 20 latach. Spotkanie z 2006 roku wspomina do dziś wielu fanów obu ekip. Cracovia prowadziła 3:0, by Lech w ciągu 10 minut odrobił te straty i ostatecznie... przegrał po golu Piotra Gizy doliczonym czasie gry. Co ciekawe - to był przedostatni mecz w karierze... Jacka Magiery, który wtedy przez kilka spotkań reprezentował barwy Pasów. Druga z tych porażek to 2019 rok i zespół prowadzony przez Dariusza Żurawia, z którego już nikt w kadrze Lecha nie pozostał. Podobnie zresztą jest w przypadku Cracovii, którą wtedy prowadził Michał Probierz.
Jutro ważne dla układu tabeli starcie Rakowa z Pogonią w Szczecinie, a także w poniedziałek Jagiellonia podejmie u siebie Zagłębie Lubin. Lech z czołowej trójki zagra jako ostatni. Poniedziałkowy mecz rozpocznie się o 20:15, a poprowadzi go Szymon Marciniak.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie