Reklama

Warta Poznań nie do zatrzymania. Jest bardzo blisko pobicia rekordu sprzed 95 lat

To jest niesamowita seria piłkarzy Warty Poznań. W piątkowy wieczór przy Drodze Dębińskiej podopieczni Macieja Tokarczyka pokonali Hutnika Kraków 2:1 i było to ich siódme zwycięstwo z rzędu oraz jedenasty mecz bez porażki. A to oznacza, że jest już bardzo blisko pobicia historycznego rekordu z 1930 roku.

Warta mknie przed siebie

Dla obu drużyny był to też wyjątkowy pojedynek. Ostatni raz zespoły naprzeciwko siebie stanęły 30 lat temu, w sezonie 1994/1995. Choć nastroje w obozie Dumy Wildy były wystrzałowe, to szkoleniowiec uczulał, zarówno swoich podopiecznych, jak i kibiców, że należy zachować czujność. 

Musimy być czujni, nie możemy poczuć się zbyt pewni. Każde zwycięstwo trzeba wypracować w tygodniu, bo mecze wygrywa się właśnie w mikrocyklu treningowym, a nie tylko samą postawą w dniu meczu. Jeśli solidnie przepracujemy tydzień, szansa na zwycięstwo naturalnie rośnie

- mówił przed meczem Tokarczyk.

Przy tak długiej serii meczów bez porażki (przed spotkaniem z Hutnikiem było to 10 ligowych meczów z rzędu) zaczęto doszukiwać się historycznych takich rekordów. Okazuje się, że najdłuższa seria zwycięstw w historii klubu miała miejsce w latach 1929-1930, kiedy to drużyna nie przegrała żadnego meczu przez 12 kolejek z rzędu.

Szczęście sprzyja lepszym?

Początek spotkania należał do względnie wyrównanych, lecz od pierwszych minut to gospodarzom częściej udawało się wywierać presję na przyjezdnych z Małopolski. W 14. minucie drużyna Warty była bliska pierwszego gola. Niecelny strzał oddał jednak Filip Waluś. Parę akcji później szczęście uśmiechnęło się jednak zielonych. Piłka po zagraniu Marcela Stefaniaka obuła się o nogi Dawida Burki, a pechowo w światło własnej bramki głową trafił Maciej Urbańczyk.

Gol samobójczy krakowian ustawił wynik pierwszej połowy. Choć swoje szanse miał Kacper Rychter oraz Sebastian Steblecki, to nie byli oni w stanie realnie zagrozić Damianowi Hoyo-Kowalskiemu. Na sam koniec ponownie szczęścia spróbował Waluś, lecz do przerwy nie padła już żadna bramka. 

Podrażnione ego gości

W drugą połowę Hutnik Kraków wszedł z nowymi siłami i pomysłem na siebie. Piłkarze byli bardziej zaangażowani, a na odważny strzał zdecydował się Damian Śliwa. Gracz kolejną szansę otrzymał w 56. minucie, lecz ta próba także skończyła się fiaskiem. Później groźnym strzałem po stronie Warty popisał się Karol Dziedzic, jednak kibice na kolejne trafienia musieli cierpliwie poczekać.

Przełomowa okazała się 81. minuta spotkania. Najpierw okazję zmarnował Mateusz Sowiński, a następnie na odważny rajd zdecydował się Kacper Szymanek, wieńcząc akcję bramką na 2:0. Przyjezdni z Krakowa w końcówce postawili wszystko na jedną kartę. W ostatniej minucie udało im się jeszcze wywalczyć jedenastkę, którą wykorzystał Patryk Kieliś. Było już jednak za późno, a całość padła łupem Dumy Wildy 2:1. 

Na ten moment Warta Poznań zajmuje 2. miejsce, lecz 13. seria gier dalej trwa. Niżej niż na 3. lokatę podopieczni trenera Tokarczyka jednak nie spadną. Następny mecz Warciarze rozegrają w przyszłą niedzielę, 26 października. Wówczas na wyjeździe zmierzą się z Sandecją Nowy Sącz.

Warta Poznań - Hutnik Kraków 2:1 (1:0)

Bramki: Urbańczyk 20. (sam), Szymanek 81 - Kieliś 89

Warta: Przybylak - Lepczyński, Wojcinowicz, Avdieiev - Kumoch, Waluś (55. Dziedzic), Szymanek, Rychert (55. Zalewski) - Stefaniak, Steblecki (55. Niedzielski) - Smoczyński.

Hutnik: Damian Hoyo-Kowalski - Gandziarowski, Burka, Daniel Hoyo-Kowalski, Urbańczyk - Jopek (66. Motrycz), Semik (55. Rzepka), Śliwa - Sowiński, Prusiński, Kieliś.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 17/10/2025 21:49
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do