
Podwójny mistrz Polski z Lechem Poznań, jego kapitan, Mikael Ishak opowiedział o trudach tego sezonu, nie uciekł od porównań z 2022 rokiem, ale i opowiedział o sprawach, które pod koniec sezonu trzymane były w tajemnicy. Szwed nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery i dobrze czuje się w Poznaniu. Jeszcze przed urlopem porozmawiał z dziennikarzami.
Wróćmy myślami do meczu z Piastem Gliwice. Co czułeś w ostatnich minutach tego spotkania będąc już na ławce, a nie na boisku?
Mikeal Ishak, kapitan Lecha Poznań: Na ławce jest zdecydowanie gorzej, bo nie masz już wpływu na to, co dzieje się na boisku. Na boisku się nie denerwujesz. Jest stres przed meczem, ale kiedy słyszysz pierwszy gwizdek, to ustępuje. Kiedy schodzisz z boiska, te nerwy wracają i to jest straszne. Gdy widziałem Nielsa w ostatnich minutach obiecałem sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie zostanę trenerem. To zbyt stresujące.
A jak zareagowałeś na zmianę w tym meczu? Byłeś zły?
Nie, padałem z nóg. Bolały mnie łydki od kilku tygodni, nie trenowałem w pełni, odbyłem zaledwie kilka treningów w tych ostatnich tygodniach. Cieszę się, że przetrwałem do końca ten sezon.
Co czułeś, gdy byłeś przez chwilę sam w tunelu, czekając na wywołanie swojego nazwiska przed ceremonią dekoracji?
Głównie odpowiadałem na pytania moich synów, gdzie powinniśmy iść (śmiech). Oczywiście było dużo myśli, wracałem do tego, co czułem trzy lata temu. Ten czas oczekiwania jest niesamowity, chcesz jak najszybciej dotknąć tego trofeum, podnieść je. Do tego ponad 40 tysięcy krzyczących kibiców. To była mieszanka uczuć. Relaks, napięcie, wciąż lekki szok - wszystkiego po trochu.
To był trudny sezon, ale nie przestaliście wierzyć w mistrzostwo ani przez chwilę. Który moment tej kampanii był Twoim zdaniem kluczowy? Może mecz w Warszawie?
Dla mnie to był dziwny sezon. Graliśmy świetnie na początku, potem zaczęliśmy tracić punkty, przytrafiło się wiele kontuzji. Jest wielu chłopaków, o których nawet nie wiecie, którzy grali z bólem, małymi urazami, ale trenowali, próbowali wycisnąć z siebie wszystko. Na osiem meczów przed końcem traciliśmy pięć punktów do Rakowa. Odpowiadając już na Twoje pytanie - tak, Legia na wyjeździe to był ten moment, w którym pomyśleliśmy - nikt nas już nie zatrzyma.
W pomeczowym wywiadzie mówiłeś że w drużynie na koniec tego sezonu objawili się liderzy. Co masz przez to na myśli?
Nie czytam polskich mediów, ale paru kolegów podrzucało mi artykuły, w których dziennikarze mówili, że w Lechu nie ma liderów. Traciliśmy pięć punktów do lidera na osiem kolejek przed końcem. Liderzy w drużynie pokazali się dokładnie wtedy kiedy powinni - w kwietniu i maju, gdy był na to odpowiedni moment.
To był sezon z wieloma młodymi piłkarzami w składzie. Któryś z tych chłopaków zaimponował ci najbardziej?
Nie chcę wyróżniać nikogo indywidualnie - musimy pochwalić wszystkich. Bywają sezony, gdzie tracisz 1-2 piłkarzy i cały rok spisujesz na straty. My mieliśmy tych urazów znacznie więcej i to w jednym czasie, a ci młodzi piłkarze, którzy weszli za Douglasa, Salamona, Jagiełłę, Murawskiego, Gurgula i udźwignęli tę presję i zasługują na pochwały.
Koszulka z napisem “I belong to Jesus”, którą pokazałeś po meczu, też obiegła internet. Czy był taki moment w tym sezonie, w którym wiesz, że Twoja wiara Ci pomogła szczególnie?
Tak, wierzę w to, że tak było zaplanowane. Czasami musisz zaufać. Nawet jak byśmy przegrywali i nie zdobyli mistrzostwa, wciąż wierzyłbym w Boga. Wiara daje mi dużo siły.
Porozmawiajmy teraz o Nielsie Frederiksenie. Jak on zmienił wasz zespół?
Myślę, że zmienił wszystko. Od A do Z. Od samego początku można było zobaczyć, że jego diagnozy są trafne, że jego wizja na naszą grę z tą intensywnością jest świetna. Sprowadził asystenta Sindre, ta dwójka dla mnie była idealnie dopasowana, wszystko kliknęło. Widzieliście jak graliśmy, szczególnie pod koniec, gdzie mieliśmy wiele urazów, grało wielu młodych, ale struktura gry pozostała ta sama. Genialna praca ze strony trenerów.
Jak możesz porównać dwóch trenerów, z którymi zdobywałeś mistrzostwo Polski - Macieja Skorżę i Nielsa Frederiksena?
Dwóch świetnych trenerów - po prostu. Pamiętam nasze rozmowy trzy lata temu po mistrzostwie i wtedy też dostałem pytania o trenera i odpowiedziałem dokładnie to samo co przed chwilą - to był jego ogromny wkład i kapitalna praca w to, że sięgnęliśmy po tytuł. Bez ich obu nie byłoby możliwe. Nie ma też w tym przypadku, że to są trenerzy, którzy wciąż wygrywają. Niels wygrywał mistrzostwo z Brondby, Maciej Skorża (uśmiech) - tutaj nie trzeba nic więcej dodawać, on robi niesamowite wyniki w Japonii [zwyciężył w Azjatyckiej Lidze Mistrzów - przyp. red.]. Obaj zasługują na wielki szacunek.
A gdybyś porównał czysto sportowo te dwa mistrzowskie sezony. Wydają się bardzo odmienne od siebie.
Porównałbym to tak. Trzy lata temu poszliśmy z pełną siłą po to mistrzostwo. To było stulecie klubu, więc liczyło się tylko mistrzostwo. Sami pamiętacie - byliśmy wtedy murowanym faworytem do mistrzostwa. W zimowym okienku jeszcze bardziej się wzmocniliśmy - to pokazało, że naprawdę to było wszystko albo nic. W tym sezonie nie pamiętam eksperta, który powiedziałby przed nim, że musimy sięgnąć po tytuł. Straciliśmy Karlstroma. Nie wiem czy Ekstraklasa widziała innego takiego piłkarza na pozycji numer 6. Do tego Velde i Marchwiński. To trzech bardzo ważnych piłkarzy. Możemy do nich dodać Kvekveskirego, Douglasa. To dużo doświadczenia, które ubyło. Piłkarze, którzy przyszli za nich - nie oszukujmy się, nie przyszli z najlepszych lig i potrzebowali czasu, by się zaadaptować, podobnie jak nowy trener i asystent. Odwróciliśmy wszystko o 180 stopni, zaczęliśmy ten sezon świetnie, ludzie zaczęli wierzyć w to, że możemy tego dokonać. Podsumowując - to mistrzostwo było dużo trudniejsze do zdobycia.
Czyli możemy uznać to za niespodziewane mistrzostwo?
Można tak to ująć. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w Lechu, tutaj zawsze gra się o mistrzostwo, ale zdobyliśmy je wbrew przewidywaniom ekspertów. My wierzyliśmy że możemy to zrobić i zrobiliśmy to.
Dla Ciebie osobiście - to był twój najlepszy sezon?
Biorąc pod uwagę punkty, prowadzenie zespołu do mistrzostwa, granie w najważniejszych meczach, byłem zdrowy przez cały sezon - tak, czułem się w tym sezonie najlepiej w karierze. Często mówię i myślę tak, że statystyki nie kłamią. Dopóki jestem zdrowy i gram wiele spotkań - strzelam dużo goli. Dwa razy miałem takie sezony - w obu zagrałem ponad 30 spotkań i w obu zdobyliśmy mistrzostwo. Jeśli pozostaję w zdrowiu - wiem, że mogę pomóc zespołowi. Czy coś się zmieniło? Tak jak wspominałem - ja sam siebie nie trenuję. Niels z Sindre przyszli i odmienili wszystko, a my to zrobiliśmy. Dodali intensywność, my wiele pracy i efektem jest to, że mogę więcej biegać i wciąż pomagać zespołowi.
Rywalizowałeś z Koulurisem o koronę króla strzelców. Czy on ma jakąś umiejętność, której Ty nie masz, a chciałbyś mieć?
Nie wiem, nie skupiam się na innych. On pomaga swojemu zespołowi, ja swojemu. Nie mogę chyba powiedzieć nic poza tym, że za nim świetny sezon z wieloma golami i zasługuje na to wyróżnienie.
Nie żałujesz, że nie jest Twoje?
Nie mam z tym problemu. Chcę być mistrzem Polski - na tym się skupiam. Nagroda dla króla strzelców jest bonusem. Jeśli cel numer jeden został zrealizowany, ten indywidualny jest fajną nagrodą, ale priorytetem jest sukces drużynowy.
A jak porównasz świętowanie obu tych mistrzostw Polski w 2022 i 2025 roku?
Byliście na meczu, widzieliście jacy Ci kibice są szaleni, wspaniali. Wspierają nas zawsze głośno i też mają swój wkład w to mistrzostwo. Po to gramy w piłkę, by podnosić trofea i widzieć później tych ludzi na ulicach.
Tym bardziej, że sam mówiłeś, że czułeś się w tej końcówce jak kibic.
Mój brat już tak wkręcił się w kibicowanie Lechowi, że wysyła mi filmiki po meczach, zniszczył już parę koszulek, krzeseł w domu - czasami mam wrażenie że żyje klubem bardziej niż ja. Zdarza się, że po przegranych meczach to ja muszę jego uspokajać i pocieszać. Fani dają z siebie wszystko na trybunach i to jest piękne.
Jaki masz cel na przyszły sezon? Byliście już w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Teraz gracie w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Stawiacie na zapewnienie sobie gry co najmniej w Lidze Konferencji, czy od razu mierzycie w Ligę Mistrzów?
Jesteśmy w Lechu Poznań i tutaj celowanie w numer trzy nie przystoi. Jeśli zaczynasz od Ligi Mistrzów, to musisz tam mierzyć. Wiem, że były już rozmowy o tym, czy się tam dostaniemy, ale też musimy być realistami. Potrzebujemy wzmocnień, by naciskać jeszcze mocniej, na najwyższe cele jakim jest Liga Mistrzów. Najpierw pocieszmy się tym mistrzostwem, a potem dajmy z siebie wszystko w pucharach. Jeśli nie w Lidze Mistrzów, to w Lidze Europy, później Konferencji. Dla nas najważniejsze jest to, by Poznań wrócił do Europy. Moim zdaniem kolejny sezon będzie trudny, bo liga będzie mocniejsza niż w tym roku.
To może być kluczowy sezon, bo od przyszłego sezonu pięć zespołów będzie walczyć o europejskie puchary.
I bardzo dobrze. Jesteśmy my, są Jagiellonia i Legia, które mocno zbudowały ranking w tym sezonie, więc niech ten trend się utrzyma i wprowadźmy jako liga więcej zespołów do Europy.
Żyłeś w kilku krajach wcześniej. Czy Twoim zdaniem Polska to najlepszy kraj do życia?
Podoba mi się tu. Przedłużałem tu kontrakt dwa razy. Dzieci chodzą tu do przedszkola, są zadowolone. Przede wszystkim jestem tu dla piłki. Jeśli wszystko w klubie pasuje: struktura, granie, jestem lubiany przez kibiców - to to jest najważniejsze. Reszta nie ma wtedy tak wielkiego znaczenia. Niemniej Polska i Poznań jest dobrym miejscem dla mojej rodziny.
Widzisz możliwość, by zakończyć tu karierę?
To jeszcze nie pora na rozważanie o końcu kariery, nie czuję się na tyle staro. Porozmawiajmy o tym za kilka lat.
Jakie masz plany na najbliższe dni?
Niczego nie rezerwowałem, byłem tak skoncentrowany na meczach, że nie myślałem o wakacjach. Prawdopodobnie wybiorę się do Szwecji na kilka dni, a potem gdzieś gdzie jest ciepło, nie wiem jeszcze gdzie.
*rozmowa z Mikaelem Ishakiem została przeprowadzona z udziałem kilku dziennikarzy podczas otwartego spotkania z mediami
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie