Reklama

Zbigniew Zakrzewski: To sygnał, że idziemy w dobrym kierunku

Zbigniew „Zaki” Zakrzewski to były napastnik poznańskiego Lecha, który z Kolejorzem zdobył Puchar Polski i Superpuchar Polski, a w 124 meczach strzelił 36 goli. Od kilku lat w pionie Akademii Lecha zajmuje się planowaniem karier młodych lechitów. Michałowi Bondyrze opowiedział o tym, który z dwóch ostatnich meczów Kolejorza będzie kluczowy, dlaczego młodzi Lechici nie pękli w Warszawie, czy Wojtek Mońka to materiał na reprezentacyjnego stopera i czy Gholizadeh, Mrozek i Kozubal zostaną w klubie na przyszły sezon. Będzie też o niezwykłym projekcie, którym objęci są młodzi Lechici pierwszego zespołu.

Michał Bondyra: Są takie mecze, w których nie liczy się piękna gra, a tylko wynik. Taki mecz Lech grał w Warszawie z Legią i wygrał 1:0. Ty też taki mecz grałeś, też z Legią i też w Warszawie, ale wtedy porażka 0:1 dała Puchar Polski. Czy to zwycięstwo w stolicy obecnego Lecha dało już Kolejorzowi mistrzostwo Polski?
Zbigniew Zakrzewski, pion sportowy Akademii Lecha Poznań:
Mamy przed sobą jeszcze dwie kolejki, więc tytułu jeszcze nie ma. Po zwycięstwie w Warszawie wróciła jednak ogromna wiara w to, że Lech jest w stanie osiągnąć cel, jakim jest mistrzostwo Polski. Ten sezon jest niezwykły. Przez długi czas Lech był na szczycie, wypracował sobie przewagę kilku punktów nad resztą i już wielu nas koronowało. Później przyszła niepotrzebna strata punktów, spadek na drugie miejsce. Udało się jednak wrócić na pozycję lidera. Stało się tak dzięki determinacji i dobrej taktyce. Zostały jednak dwa spotkania i trzeba uważać do końca. Moim zdaniem kluczowa będzie 33 kolejka, gdy Raków pojedzie do Kielc na mecz z Koroną, a my do Katowic na mecz z GKS-em.

Czy w spotkaniach takich, jak to w Warszawie bardziej liczą się piłkarskie umiejętności czy cechy wolicjonalne?
Mecze Lecha z Legią to spotkania dwóch jakościowych zespołów, które zawsze powinny być rozgrywane na wysokim poziomie. Tak było w pierwszym spotkaniu tych zespołów w Poznaniu. Teraz w Warszawie najważniejsze była taktyczna mądrość naszych piłkarzy i sztabu, ale też charakter, który zespół pokazał na boisku. Bez indywidualnej jakości, jaką pokazał Ali Gholizadeh nie byłoby jednak trzech punktów. Żeby wygrać takie spotkanie wszystkie kluczowe elementy takie jak: mentalość, taktyka i jakość, zagrały się jednocześnie. 

Trener Legii Gonzalo Feio, powiedział, że Lech miał przebłyski geniuszu w tym meczu. Takim przebłyskiem był gol Ali Gholizadeha. Mocno krytykowany Irańczyk w ostatnich miesiącach jest motorem napędowym Lecha. Zaskakuje cię to?
Nie zaskakuje. Pamiętam, jak przychodził do klubu. Ali przychodził do nas z kontuzją, ale wiedzieliśmy jak wielkie umiejętności posiada. Dzięki ogromnej determinacji sztabu szkoleniowego i całego klubu zawdzięczamy to, że zawodnik się wyleczył i dobrze przygotował do sezonu. Teraz swoją postawą na boisku odpłaca za zaufanie, które otrzymał. To jest zawodnik, który gdy jest dobrze przygotowany, pokazuje klasę i teraz jesteśmy tego świadkami. 

A jak duże znaczenie w przypadku Irańczyka poza wyleczeniem urazu ma to, że wreszcie dobrze się zaaklimatyzował w Lechu i w Poznaniu. Jak istotne jest to, że jest tu z nim jego żona Yasaman Farmani, która gra zresztą w kobiecym Lechu?
W Klubie współpracuję z Działem Sportu, który zajmuje się zawodnikami pierwszego zespołu. Robimy wszystko, by zawodnicy, którzy przyjeżdżają do nas z zagranicy jak najszybciej poczuli się, może nie poznaniakami, ale jak… w domu. Dbamy o wszystkie sprawy okołosportowe, by piłkarze tacy, jak Ali mogli się tylko skupić na grze. Dlatego on, czy chociażby Mika Ishak i ich rodziny tak dobrze się u nas czują. Bo gdy jest spokój w domu i nie trzeba się martwić różnymi rzeczami, to jest gwarancja, że prędzej czy później przyjdzie sukces. 

Na ile realne jest to, że Gholizadeha zobaczymy w Lechu także w następnym sezonie?
Kontraktami zawodników pierwszego zespołu zajmuje się dyrektor sportowy i prezes, więc to pytanie bardziej do nich, ale ja bardzo liczę na to, że Ali z nami zostanie. Ma umowę do czerwca 2026 roku i jeszcze przed nim wiele spotkań w których może potwierdzić swoją jakość. Teraz jest jego czas, będzie mógł pokazać się w pucharach, a liczymy też, że w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Po rozmowach z nim mogę ciebie i czytelników zapewnić, że Ali się bardzo dobrze u nas czuje i raczej nigdzie się nie wybiera.

W Warszawie, trochę też przez sytuację z urazami, Lech rozpoczął mecz z czterema wychowankami. To, że nie pękli w tym meczu to też kwestia tego, jak przygotowujecie ich na takie mecze w Akademii?
Naszym celem pracy w Akademii jest to, żeby przygotować do pierwszego zespołu jak największą liczbę gotowych do gry chłopaków. Od początku dbamy o to, żeby ich mental i zaangażowanie było na najwyższym poziomie. Zdajemy sobie przy tym sprawę, jak wielki jest przeskok z wieku juniora do seniorskiej piłki, ale mamy tylu doświadczonych ludzi, którzy dziś pracują w akademii, a wcześniej sami biegali w ważnych meczach po boisku, że jesteśmy w stanie na każdym etapie wytłumaczyć im, co i jak mają robić i jak mają dobrze funkcjonować. Powiedziałeś o czterech wychowankach, a w pewnym momencie na boisku było ich w naszych barwach aż sześciu. Bardzo nas w Akademii cieszy taka sytuacja, bo to jest sygnał, że idziemy w dobrym kierunku i realizujemy cele, które sobie zakładamy. To kwintesencja naszej pracy i oby, tak było co sezon.

Mówiłeś mi, że w Akademii ci młodzi chłopcy mają kompletnie wszystko, są pod takim kloszem, a wyjściem spod niego jest dla nich wypożyczenie. Chyba najbardziej z obecnych zawodników widać to po tym, jak po wypożyczeniu do Stali Mielec i do GKS Katowice po powrocie do Lecha rozwijają się odpowiednio bramkarz Bartek Mrozek i pomocnik Antek Kozubal. 
To wypożyczenie to szkoła życia. Tak, jak powiedziałeś, w Akademii chłopacy mają komfortowe warunki do rozwoju i nauki. A jednak to przetarcie na boiskach ekstraklasy czy 1 ligi jest kluczowe. W większości przypadków po takim wypożyczeniu chłopak wraca do Lecha, zdając sobie sprawę, jak różnie wygląda życie w innych klubach. Wraca do nas mocniejszy i wie, że nie chce już tego Lecha opuszczać, z jeszcze większą determinacją walcząc o skład. 

Czy Bartek Mrozek i Antek Kozubal zagrają w przyszłym sezonie w barwach Kolejorza?
Oczywiście nie możemy wykluczyć niespodzianek w oknie transferowym, ale dyrektor i zarząd zrobią wszystko, by obaj zostali. Z tego co wiem, zarówno Bartek, jak i Antek chcą z Lechem zdobywać kolejne trofea i nie chcą póki co nigdzie się przenosić. 

Etatowym zawodnikiem pierwszego składu jest Michał Gurgul. Rozmawialiśmy jakiś czas temu i powiedziałeś, że jego kariera pokazuje, jak ważny w rozwoju młodego piłkarza jest czas. On przecież nie wyróżniał się w Akademii, a potem wskoczył do 1 składu Lecha i już miejsca nie oddaje.
„Czas” to kluczowe słowo, którego używamy w rozmowach z zawodnikiem, jego rodzicami czy agentem. Z jednej strony chcemy, żeby ten chłopak jak najszybciej dołączył do seniorskiego zespołu, z drugiej mamy też zawodników późno dojrzewających, którzy muszą trochę poczekać na swoją kolej. Michał jest takim przykładem. On nawet nie był na obozie pierwszego zespołu, a trafił po nim do pierwszego zespołu. Jego rozwój pokazuje, że droga do pierwszego zespołu jest cały czas otwarta, że gdy będzie spokojnie podchodził do swojej pracy, to wcale nie oznacza, że gdy osiągnie pewien wiek, to już „odjechał mu pociąg”. Wciąż może liczyć na swoją szansę. Tym bardziej, że przynajmniej raz w tygodniu na treningi z pierwszym zespołem zapraszanych jest od dwóch do czterech chłopaków z drużyny rezerw czy z zespołu juniorów. To jest dla nich czas, żeby dobrze się pokazać piłkarsko, ale też sprawdzić jak radzą sobie z presją. Jeśli będą w stanie to zrobić, to jest szansa, żeby dłużej pozostać w pierwszym zespole.

Wojciech Mońka to dla wielu zaskoczenie. Przez ostatni miesiąc na sześć spotkań nie grał tylko w meczu z Cracovią. Z Puszczą i z Legią zagrał od deski do deski. Wiadomo, że pomaga mu brak kontuzjowanego Bartosza Salamona, czy będącego w słabszej formie Alexa Douglasa, ale ten chłopak naprawdę daje radę.
Czasem kontuzja, czy słabsza forma jest okazją dla innego piłkarza. Taki jest sport. Wojtek swoją szansę doskonale wykorzystuje. Oczywiście zdarzają mu się błędy, jak ten z Radomiakiem, ale błędy zdarzają się też doświadczonym zawodnikom. A przez mecze o takim ciężarze gatunkowym, jak te w Radomiu czy w Warszawie pomagają zebrać bezcenne doświadczenie. Wojtek zawsze emanował spokojem. To, inteligentny chłopak, bardzo rozsądny, twardo stąpający po ziemi. Nas cieszy to, że słucha tego, co się do niego mówi. To chłopak bardzo świadomy momentu, w którym obecnie jest. 

Czy Mońka ma potencjał na stopera reprezentacji Polski?
Jeżeli dalej będzie się tak rozwijał, będzie mógł spokojnie pracować nad swoją formą i będą omijać go kontuzje to jak najbardziej. Ma dobre warunki fizyczne i jest szybki, co na tej pozycji jest kluczowe. Musi jeszcze nabrać spokoju i doświadczenia. Ma od kogo się uczyć, bo oprócz Bartka Salamona jest przecież doświadczony Antonio Milic. Kto wie, jeśli dalej będzie w takiej formie, to niepowiedziane, czy nie zagra jeszcze w dwóch ostatnich meczach tego sezonu, w meczach w europejskich pucharach i na początku przyszłego sezonu.

A czy Wojtek Mońka ma cechy przywódcze?
Na pewno tak, ale jeszcze ich do końca nie pokazuje. Póki co gra z drugim doświadczonym zawodnikiem w środku, który rządzi obroną. Już w meczu w Warszawie pokazał, że żyje meczem, potrafi ekspresyjnie cieszyć się, jak coś się uda i jeśli będzie trzeba pokierować obroną to jestem pewny, że podoła. 

A co z Maksem Pingotem? Miał być tym najszybciej wchodzącym środkowym obrońcą. A potem na zgrupowaniu był próbowany na lewej obronie, a w Warszawie zagrał na… „szóstce”. Czy będzie opcją na tej pozycji na dłużej?
To jest pytanie do sztabu pierwszego zespołu. Maks jest uniwersalnym zawodnikiem, do tego szkoląc się w Akademii na stoperze, umie zachować niezbędny spokój. Konkurencja na pozycji defensywnego pomocnika jest jednak bardzo duża, bo poza Antkiem Kozubalem czy Radkiem Murawskim jest jeszcze Filip Jagiełło, więc trudno będzie wskoczyć tam na stałe, ale doraźnie jest na pewno opcją. 
 
Kornel Lisman – od meczu ze Stalą Mielec rozegrał osiem na dziewięć możliwych meczów, strzelił gola z Puszczą. Chłopak ma 19 lat! Mówiłeś mi, że w Akademii na początku nie zawsze było łatwo. Teraz to ważny piłkarz w rotacji.
Pierwsze miesiące w Akademii były obiecujące, zadebiutował w rezerwach, gdzie regularnie grał i pewnie grałby więcej, gdyby nie kontuzja kolana, która wykluczyła go na 5 miesięcy. Przepracował okres rehabilitacji bardzo profesjonalnie i jak widać po urazie nie ma już śladu. Ostatnio pokazuje jakie ma umiejętności. Jest jednym z najszybszych piłkarzy w Lechu. Cały czas do optymalnej formy dochodzi meczami, strzelił gola z Puszczą, a niewiele zabrakło, żeby po dynamicznym wejściu w pole karne strzelił też w meczu z Legią. Kornel bardzo dobrze się rozwija, ale na pewno stać go na jeszcze więcej. Jestem jednak spokojny o to, że w niedalekiej przyszłości pokaże pełnię umiejętności bo tak, jak Wojtek jest bardzo poukładanym chłopakiem. Kiedy przychodził do nas bardzo często rozmawiałem z nim i jego rodzicami i wiem, że jest skoncentrowany na własnym rozwoju. Teraz dzięki starszym zawodnikom dobrze zaaklimatyzował się w szatni pierwszego zespołu. W procesie aklimatyzacji pomagają też Karol Kikut, Darek Dudka czy Hubert Wędzonka, którzy przez lata pracowali we Wronkach w Akademii, a teraz dołączyli do sztabu pierwszego Lecha. Wraz z nimi realizujemy… specjalny projekt dla młodych chłopaków. Poza Kornelem są w nim Wojtek Mońka, Michał Gurgul, Tymek Gmur i Sammy Dudek.

Na czym polega ten projekt?
Od kilku lat staramy się wykorzystać doświadczenie ludzi z klubu w różnym zakresie. Chłopcy mają minimum trzy razy w miesiącu np. szkolenia medialne, spotkania z klubowym kucharzem w celu uświadamiana ich, jak przygotowywać wartościowe posiłki, spotkania z księgowymi, które wskazują im, jak podchodzić do finansów, jak myśleć o inwestowaniu. Bo przecież mimo że dziś są w piłkarzami Lecha, co jest zasługą ich ciężkiej pracy i talentu, to muszą mieć świadomość, że ta piękna przygoda nie trwa wiecznie. Im szybciej będą mieli pomysł na to, co robić po grze w piłkę, tym lepiej. W tym tygodniu chłopacy mają spotkanie z poznańską częścią Akademii. Michał Gurgul ,czy Wojtek Mońka właśnie z niej szli do Wronek, a potem do pierwszego zespołu. Spotykają się z młodymi zawodnikami, opowiadają swoją historie, inspirując ich. Z drugiej strony podglądają jak pracują w Akademii trenerzy. Kto wie, może oni też będą kiedyś trenować młodsze roczniki w Akademii Lecha. Mówiąc o Projekcie nie można zapomnieć też o spotkaniach chłopaków w szkołach, czy szpitalach. Chcemy ich też uświadamiać, że ważna jest nie tylko gra, ale i nauka. Kornel i Michał to tegoroczni maturzyści, którzy przed meczem w Warszawie pisali swoje egzaminy. Działamy więc w wielu obszarach pozapiłkarskich. A ponieważ często rodzice nie mieszkają w Poznaniu, to trochę wchodzimy w ich buty.

Czujesz, że jesteś takim drugim ojcem dla tych chłopaków?
Nikt nie jest w stanie zastąpić rodziców, ale na pewno czasami czuje się jakbym miał dużą gromadę synów. Jestem obecny przy przyjeździe ich do Akademii, a potem za podpisywanie kontraktów oraz opiekę poza boiskową. Staram się jak najszybciej pomóc im w aklimatyzacji i jestem osobą pierwszego kontaktu z rodzicami. Staram się jak najwięcej rozmawiać z nimi, na różne tematy. Nie ma chyba zawodnika, z którym nie byłbym na rentgenie, USG czy rezonansie. Nieraz zdarzało się że pracownicy kliniki, która bada i leczy naszych chłopców śmiali się że przyjeżdżam z kolejnym synem. Więc z przymrużeniem oka mogę powiedzieć że mam kilkudziesięciu synów.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 15/05/2025 08:30
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do