
Na Stadionie Śląskim w Chorzowie rozegrany został 71. Memoriał Janusza Kusocińskiego. W zawodach rangi srebrnej World Athletics Continental Tour wzięło udział czworo reprezentantów poznańskich klubów.
Jako pierwszy zaprezentował się Paweł Pośpiech, który we wtorek w Łodzi na zawodach organizowanych przez Fundację Moniki Pyrek pobił swój rekord życiowy na otwartym stadionie. Wynik 5,12 m oznaczał wypełnienie minimum na mistrzostwa Europy juniorów. W Chorzowie konkurs rozpoczynał się jednak już 10 centymetrów wyżej, co okazało się być zbyt wysokim progiem dla czwartego zawodnika ubiegłorocznych mistrzostw Polski seniorów.
Celem była życiówka, ale nie ukrywam, że liczyłem, że zacznie się trochę niżej. Niestety, nie dzisiaj - musi ten plan poczekać na następne zawody
- powiedział po zawodach tyczkarz Olimpii Poznań, który w tym miesiącu zdawał egzaminy maturalne. Podjęcie studiów na Politechnice będzie się zapewne wiązało z przeprowadzką do Szczecina i zmianą trenera oraz przejściem do AZS-u.
Matury ustne zdane bez problemu. Pisemne - zobaczymy, ale poszło z górki
- podsumował egzaminy dojrzałości Paweł Pośpiech, któremu w Chorzowie podpowiadał Paweł Wojciechowski. Mistrz świata z 2011 roku na mityngu tłumaczył meandra tej konkurencji kibicom, którzy wygrali konkurs i mogli oglądać rywalizację tyczkarzy z okolic rozbiegu.
Świetne otwarcie sezonu zanotowała Martyna Galant. Bieg na 800 metrów w Chorzowie był jej pierwszym od lipca na stadionie (zimą zamiast w hali biegała przełaje). Wynik 2:01,87, który dał jej czwarte miejsce w stawce aż czternastu biegaczek, był zaledwie o 0,42 s słabszy od jej ubiegłorocznego rekordu życiowego - a biorąc pod uwagę, że drugie okrążenie zaczęła wypchnięta na zewnętrzną, był to sygnał, że pobicie najlepszego wyniku w karierze było w jej zasięgu
Czułam, że jest "pod nogą" i przez to, że się pierwsze okrążenie tak niefortunnie ułożyło, ciężko było mi biec na tyle mocno, żeby trzymać się czołówki - było nas za dużo jak na taki start, chociaż stawka się rozciągnęła. Finisz bardzo mocny, ostatnio jest on moją bardzo mocną stroną i cieszę się, że na ostatniej prostej mogę robić to tak efektownie i wzbudzać emocje. Sama jestem ciekawa, co się jeszcze może wydarzyć. Ten start był trochę "z marszu", dwa dni temu wróciliśmy ze zgrupowania i nie ukrywam, że czuję się mocno wyeksploatowana - ale wiem, że forma powinna zwyżkować, jak tylko złapię świeżość, to jeszcze wiele pokażę
- powiedziała po biegu zawodniczka OŚ AZS Poznań, która za tydzień w Bydgoszczy na Memoriale Ireny Szewińskiej pobiegnie już na swoim "podstawowym" dystansie 1500 metrów, choć, jak sama podkreśla, "sercem bliżej jej do 800”. W planach ma też kolejny bieg już kilka dni później, chociaż ze względu na natężenie startów i te plany mogą jeszcze ulec zmianie.
W biegu na1500 metrów zaprezentowała się Paulina Stempniak, dla której było to otwarcie sezonu na tym dystansie - podobnie jak podczas ubiegłorocznej edycji Memoriału Janusza Kusocińskiego, kiedy pobiła rekord życiowy wynikiem 4:17,99. Tym razem uzyskała czas 4:21,23 (minimum na młodzieżowe mistrzostwa Europy w Bergen wynosi 4:17,00).
Otwarcie nie jest złe, ale spodziewałam się minimum na mistrzostwa Europy, rekordu życiowego. Myślałam, że będzie trochę szybszy bieg. Czuję się dobrze, chociaż na ostatnich 200 metrach już mnie odcinało
- mówiła wychowanka Energetyka Poznań, która od tego roku reprezentuje barwy AZS-u i już w sobotę pobiegnie na 800 metrów podczas rozgrywanych na Golęcinie Akademickich Mistrzostw Polski.
Podobną sytuację w ten weekend ma Roksana Jędraszak, która konkurs skoku w dal w Chorzowie rozpoczęła o godzinie 19:00, a już o 10.00 rano następnego dnia ma stanąć na starcie w Poznaniu w eliminacjach AMP, gdzie pod nieobecność Nikoli Horowskiej i Anny Matuszewicz będzie zdecydowaną faworytką do złotego medalu.
Nie ukrywam, że takiego weekendu dawno nie miałam. Teraz [ok. 20:15 - przyp. red.] jestem w Chorzowie, o 8:15 muszę się stawić "na bramkach" w Poznaniu. Myślę, że jestem przygotowana, żeby pociągnąć te trzy konkursy. Będzie to, oczywiście, ciężkie, mam zamiar przejść jutro eliminacje najmniejszym kosztem, oddać jeden skok i iść do domu się regenerować, żeby być gotowa na finał w niedzielę
- powiedziała skoczkini OŚ AZS Poznań, która przed własną publicznością będzie odczuwać presję nie tylko jako faworytka do złota, ale też kandydatka do startu na uniwersjadzie w Niemczech (minimum wynosi 6,40 m), która jest jej celem numer jeden na pierwszy rok wśród seniorek.
Na Memoriale Janusza Kusocińskiego cztery spalone próby utrudniły jej walkę z koleżankami, natomiast odległość 6,23 m (lepsza od otwarcia sezonu na Akademickich Mistrzostwach Poznania i Wielkopolski, gdzie skoczyła 6,06 m) dała jej czwarte miejsce, które jednak nie popsuło jej humoru.
Warunki dużo decydowały, bo jest zimno, każdy rozbieg był inny, a wiatr też nie pomagał, bo był w twarz i wiał różnie - od 0,0 do -1,3 m/s, nieraz się trafiło, że ruszając na rozbieg było 0,0, a później "ściana w twarz". W sumie cieszę się, że są cztery spalone - wolałabym je zaliczyć, ale widać, że w końcu nauczyłam się biegać do końca, wyprostowana, tak że teraz tylko się obiegać i myślę, że będzie dobrze - tym bardziej, że spalone skoki były dalekie, a przekroczone minimalnie, co daje dobry prognostyk na później
- powiedziała Jędraszak, która na AMP zgłoszona jest także do sztafety 4x100 metrów, jednak jej występ na pierwszej zmianie ekipy OŚ AZS Poznań będzie zależał od formy po „maratonie” konkursów w jej koronnej konkurencji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie