
Zamieszanie wokół wyboru nowego trenera reprezentacji Polski florecistek. 31 stycznia władze Polskiego Związku Szermierczego ogłosiły, że w wyniku konkursu na następcę poznańskiego szkoleniowca kadry Tomasza Ciepłego wybrały Andreę Magro. Włoch, który ma w swoim CV kilkanaście medali olimpijskich nie będzie jednak pracował z Polkami, bo 19 lutego te same władze PZSzerm zdecydowały, że kontraktu z nim nie podpiszą. Teraz trwają rozmowy na temat innego modelu szkolenia, głównego trenera polskiej kadry florecistek może nie być wcale. O szczegółach opowiedział nam Jacek Słupski, Dyrektor Generalny Polskiego Związku Szermierczego.
Beata Oryl-Stroińska: Zacznijmy może od Konkursu na trenera kadry florecistek. Jednym z kandydatów był dotychczasowy selekcjoner Tomasz Ciepły. Celem, który miał osiągnąć był awans drużyny na Igrzyska Olimpijskie. I zadanie wykonał, nasze florecistki zajęły w Paryżu 6. miejsce. Dlaczego zdecydowaliście się na zmianę trenera?
Jacek Słupski, Dyrektor Generalny Polskiego Związku Szermierczego: To prawda, Tomasz Ciepły zakwalifikował drużynę na igrzyska, ale jego kontrakt z końcem lutego się kończy. Konkurs nie był więc zaskoczeniem, w pozostałych
grupach kadrowych procedura jest taka sama, a trener ponownie stanął do Konkursu. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, bo decyzje w procesie wyłaniania nowych trenerów naszych kadr były za każdym razem podejmowane kolegialnie, zespołowo. Były więc argumenty i za tym, żeby dać kolejną szansę trenerowi Ciepłemu i za tym, żeby spróbować czegoś nowego. W tym przypadku zwyciężyła ta druga opcja. Liczymy na to, że w środowisku floretu – zarówno żeńskiego, jak i męskiego – współpraca będzie się teraz układać harmonijnie.
Zdecydowaliście o wyborze Andrei Magro i poinformowaliście opinię publiczną, że Włoch rozpocznie pracę z kadrą polskich florecistek z początkiem marca. Co wydarzyło się potem, skoro trzy tygodnie później nadeszła
informacja, że kontraktu z Magro nie podpiszecie?
- Przede wszystkim nie powiodły się negocjacje dotyczące warunków jego kontraktu. Krótko mówiąc strony nie porozumiały się w kwestii wzajemnych oczekiwań. Jak się okazało, nie byliśmy w stanie zapewnić trenerowi Magro odpowiednich narzędzi i warunków do tego, żeby w stu procentach wykorzystać jego wiedzę, umiejętności i doświadczenie.
O czym konkretnie mówimy? O kosztach wynagrodzenia, o infrastrukturze, którą sobie zażyczył?
- Tak, infrastruktura była jednym z tych elementów, choć nie jedynym. Jak wiadomo niemal wszystkie obecne kadrowiczki mieszkają w Poznaniu. Trener miał więc przyjechać do Poznania, tam miał mieszkać i prowadzić treningi zarówno z reprezentantkami, które są na miejscu, jak i pozostałymi zawodniczkami, które miały tam dojeżdżać. Andrea Magro chciał mieć do dyspozycji salę z pełnym wyposażeniem dostępną przez cały dzień. Nie byliśmy w stanie tak od razu spełnić choćby tego warunku, ale nie tylko to zdecydowało, że nie nawiązaliśmy współpracy z włoskim szkoleniowcem. Cały proces decyzyjny był bardziej skomplikowany.
Zgłaszając się do Konkursu nie podał tych żądań, dowiedzieliście się dopiero po tym, jak konkurs wygrał?
Częściowo tak. Niestety, diabeł tkwi w szczegółach. Gdy zaczęliśmy przez nie brnąć okazało się, że obciążenia finansowe dla PZS będą większe niż to pierwotnie zostało oszacowane. Tu warto dodać, że tylko część wynagrodzenia trenera moglibyśmy pokryć w ramach dotacji z Ministerstwa Sportu, a pozostałe koszty musiałyby być zabezpieczone ze środków pozabudżetowych, których na dzisiaj – w takiej wysokości – nie mamy zaplanowanych. Warto podkreślić, że ze środków otrzymanych z dotacji nie można finansować kosztów wynajmu mieszkania dla
trenera. No więc po dogłębnej analizie doszliśmy do wniosku, że nakłady na wprowadzenie tego rozwiązanie w życie mogą być nieadekwatne do przyszłych korzyści szkoleniowych.
A czy przedmiotem dyskusji podczas wyboru trenera kadry nie była sprawa przeszłości Andrei Magro? Oczywiście CV ma imponujące, ale nie jest tajemnicą w środowisku szermierczym, że stawiano mu zarzuty mobingu, a nawet wykorzystywania seksualnego. I to zarówno we Włoszech, Japonii, czy w Niemczech. Podobno w jednym z klubów ma nawet zakaz pracy z młodzieżą...
- Uważamy w PZS, że skoro nie nawiązaliśmy współpracy z trenerem Magro to byłoby nie na miejscu komentowanie przez nas takich informacji.
Jest Pan zawiedziony, że cały ten proces wyboru trenera tak się potoczył?
- Może byliśmy zbyt dużymi optymistami w tej kwestii… Pokładaliśmy we włoskim szkoleniowcu pewne nadzieje, bo szukaliśmy nowego otwarcia, chcieliśmy, aby ktoś z zewnątrz przyjrzał się wcale nie łatwej do prowadzenia grupie florecistek. To się na ten moment nie udało, więc musimy szukać innych rozwiązań.
Zatem co dalej? Kto będzie prowadził reprezentację Polski florecistek?
- Podjęto decyzję, iż zostaną przeprowadzone szerokie konsultacje szkoleniowe, w których udział wezmą klubowi trenerzy najlepszych florecistek w kraju. Zorganizowaliśmy więc „okrągły stół" z trenerami, którzy mają swoje zawodniczki w kadrze seniorskiej, a więc z: Pawłem Kantorskim, Włodzimierzem Węcławkiem, Piotrem Majewskim i trenerem kadry juniorek Sławomirem Mockiem, by wypracować pewien konsensus. Szeroka debata we florecie kobiet była potrzebna, bo właśnie teraz jest na to dobry moment. Rozpoczęło się nowe czterolecie, więc to najlepszy czas, by dokonywać jakichkolwiek zmian. Mocno się o to spieramy i dyskusje nadal trwają. W najbliższy poniedziałek spotkają się z trenerami prezes PZS Tadeusz Tomaszewski oraz wiceprezes Cezary Siess, autorytet we florecie i wspólnie spróbują wypracować najlepsze rozwiązanie. Szukamy dobrego pomysłu, trochę to trwa, ale warto pochylić się dłużej nad tą kwestią, bo grupa florecistek jest mocna, mamy jedną z czołowych zawodniczek na świecie, Julię Walczyk-Klimaszyk, mamy dobre zaplecze. Nasze kadetki właśnie wywalczyły wicemistrzostwo Europy. Są też bardzo dobre juniorki. Nie można więc tego potencjału zmarnować.
*wywiad autoryzowany
Według naszych informacji jedną z alternatyw jest nie powoływanie głównego trenera reprezentacji Polski florecistek. Te pracowałyby w klubach. O powołaniach na akcje szkoleniowe i zawody decydowaliby wspólnie szkoleniowcy oraz dyrektor sportowy. To jednak tylko jedna z możliwości będąca tematem dyskusji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie