
Łukasz Błaszczyk to legenda bramkarska futsalu. Od lat broni bramki Red Dragons Pniewy, jest też trenerem bramkarek w kobiecej kadrze Polski. Michałowi Bondyrze opowiada o przyczynach bardzo słabej rundy Czerwonych Smoków w Fogo Futsal Ekstraklasie, o derbach z Wiarą Lecha w Pucharze Polski, o tym, czy śledzi poczynania grających kibiców Kolejorza, czy zagra kiedyś z herbem Lecha na piersi. Będzie też o kobiecej kadrze i makiełkach.
Michał Bondyra: Za nami pierwsza runda Fogo Futsal Ekstraklasy i mówiąc kolokwialnie sytuacja Red Dragons Pniewy nie wygląda najlepiej. Wygraliście zaledwie 3 razy, 12 razy przegrywając. Dlaczego macie tak mizerny dorobek punktowy?
Łukasz Błaszczyk, bramkarz Red Dragons Pniewy: Złożyło się na to wiele czynników. Poczynając od tego, że liga bardzo się rozwinęła, kluby są coraz lepsze, mają coraz wyższe budżety, co za tym idzie większe kadry. Żeby dograć rundę trzeba mieć nie 10 a 14 zawodników, których można swobodnie wymieniać w przypadku kontuzji. A my w tej rundzie mieliśmy tych kontuzji bardzo wiele. Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek w historii mieli ich aż tyle!
Było aż tak źle?
Wyobraź sobie, że w jednym z meczów patrzę za ławkę rezerwowych, a tam w cywilnych ubraniach siedzi 4 graczy, z którymi zwykle gram na parkiecie! Były też mecze, w których graliśmy 7-8 chłopakami i to takimi, których średnia wieku nie przekraczała 20-21 lat. Często byli dwa razy młodsi ode mnie! Gdyby tego było mało, to te kontuzje wykluczały z gry na kilka tygodni, a nawet miesięcy! To był dla nas bardzo trudny czas. Na szczęście teraz sytuacja zdrowotna się jest dużo lepsza, więc liczę też na lepsze wyniki. One są konieczne byśmy utrzymali się w ekstraklasie. Już od pierwszego meczu rundy rewanżowej 6 stycznia z Katowicami musimy zacząć od zwycięstwa, bo przecież w pierwszym meczu zagraliśmy z nimi dobry mecz, ale przegraliśmy.
Wynotowałem sobie, że aż 6 spotkań przegraliście różnicą jednej lub dwóch bramek.
Byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla tych zespołów, ale jednak to one wygrywały. Zawsze brakowało albo lepszej obrony, albo większej liczby zdobytych bramek. Tak było na przykład z Lesznem.
Paradoksem jest to, że ty prawie co kolejkę albo jesteś nominowany, albo wygrywasz konkurs na interwencję kolejki, a Smoki tracą bardzo wiele bramek. W tej rundzie straciliście ich już aż 66!
W futsalu jest trochę inaczej niż piłce nożnej. Tu bramkarz ma do 20 interwencji w meczu. W mojej drużynie tych interwencji jest trochę więcej, ta liczba dochodzi czasami nawet do 30! Żeby wygrać mecz musisz mieć statystykę na poziomie 80 proc. obronionych strzałów, a i to nie gwarantuje sukcesu. Tak było z Lesznem. Straciliśmy tylko jedną bramkę, a i tak przegraliśmy, chociaż zasługiwaliśmy na remis. Tego meczu chyba mi najbardziej szkoda.
To jest chyba frustrujące, że dwoisz się i troisz, a i tak przegrywasz.
W futsalu jest tak, że broni się całą drużyną, a atakuje 2-3 zawodnikami. My musimy poprawić swoją defensywę. Na to, że nie funkcjonuje ona tak, jak powinna, wpłynęło wiele czynników. Mamy w składzie wielu młodych zawodników, którzy wcześniej ze sobą nie grali, jest też trzech zawodników zagranicznych, którzy są w naszym zespole od kilku miesięcy i nie współpracują tak, jakby mogli. Dotarcie się w obronie wymaga czasu.
Wspomniałeś o stranieri. Cała trójka Alvaro Caminero Garcia, Claudio Junior i Bruno Kagmierski uzbierała w sumie 11 bramek. Nie brzmi imponująco.
Claudio Junior to zawodnik, który powinien strzelać więcej goli, ale długo nie grał, bo leczył kontuzję, ostatnio zagrał i widzieliśmy efekt. Alvaro to typowy zawodnik do rozegrania, który raczej szuka ostatnich podań, a Bruno miał być zawodnikiem, który będzie się uczył i wchodził z ławki, a gra dużo, a jeszcze miał po drodze kontuzję. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy.
To zapytam wprost: będą jakieś zagraniczne wzmocnienia w przerwie zimowej?
Prezes i trener planują wzmocnić zespół jednym, może dwoma zawodnikami z zagranicy. Ale będzie to trudne. Poza tym o wzmocnieniach myślą pozostałe drużyny walczące o utrzymanie czyli Chojnice, Wilanów, Widzew Łódź czy Gwiazda Nowa Ruda.
Młodzież: Olivier Siuda, Hubert Klatkiewicz i Nikodem Krajewski gra bardzo wiele. Jakbyś ocenił ich grę?
To są bardzo dobrzy zawodnicy, którzy przyniosą klubowi i kibicom jeszcze bardzo wiele radości, jestem o tym przekonany. Ale teraz nie powinni grać tak wiele. Mają dużo na swoich barkach. Powinni mieć mniejszą dawkę stresu niż obecnie. Ale sytuacja wymaga od nich, by grali dużo minut i oni starają się temu podołać.
Ostatnio wyzwaniom z dobrym skutkiem starają się podołać dziewczyny z kadry futsalowej, gdzie jesteś trenerem bramkarzy.
Jesteśmy już tak solidną drużyną, że wygrywamy mecze przekonująco. Ostatnie zwycięstwa z Holandią i Kazachstanem w Azji spowodowały, że awansowaliśmy do drugiego etapu eliminacji mistrzostw świata. Teraz gramy we Francji z gospodyniami, Finkami i Hiszpankami. Mamy potencjał, żeby zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc i awansować na mistrzostwa świata.
To kiedy trzymać kciuki za dziewczyny?
Już w styczniu, bo gramy sparing z Węgierkami, a potem w lutym, bo zagramy prawdopodobnie z Portugalkami, a zaraz potem jedziemy do Francji. Liczę na te dziewczyny bardzo, bo mamy 12-14 solidnych zawodniczek, mocno zdeterminowanych i nastawionych na cel. Oby tylko ominęły nas kontuzje, to z Francją, którą już wygraliśmy wysoko w Krakowie i z Finlandią, z którą mecze są na styku, możemy powalczyć o drugie miejsce dające awans. Wierzę gorąco w to, że się uda!
Co do walki o awans, dowidzieliście się w piątek, że w Pucharze Polski los skojarzył was z Wiarą Lecha. Cieszysz się na grę z kibicami Lecha Poznań?
Tegoroczny Puchar Polski zgodnie z założeniem trenera (jeszcze przed losowaniem) będą rozgrywali wyłącznie zawodnicy młodzieżowi. Chodzi o to, żeby dać odpocząć starszym zawodnikom, bo naszym głównym celem jest walka o utrzymanie w Fogo Futsal Ekstraklasie. Poza tym, da to możliwość rozegrania prestiżowych meczów młodym zawodnikom, których u nas jest całkiem sporo. Bo to nie tylko młodzieżowcy z pierwszej drużyny, ale też zawodnicy Centralnej Ligi Juniorów. Osobiście żałuję, że nie mogę rozegrać ciekawie zapowiadających się derbów Wielkopolski, ale wiem, że rozgrywając praktycznie od deski do deski mecze w lidze, przyda się możliwość dłuższej regeneracji przed innymi derbami, tymi ligowymi z Lesznem, które odbędą się 3 dni później - 15 stycznia.
To będzie mecz przyjaźni?
Tak, bo od lat wiadomo, że drużyna Red Dragons Pniewy mocno wspiera zespół trawiasty Lecha Poznań, a kibice z naszej hali, to również zagorzali kibice Dumy Wielkopolski.
A ty trzymasz też kciuki, może poza tym meczem, za Wiarę Lecha?
Trzymam za nich kciuki i jak tylko mogę oglądam ich mecze. Gdy kolidują one z naszymi, oglądam je z odtworzenia. Wiem, że teraz walczą o Fogo Futsal Ekstraklasę i są wiceliderem. Druga runda będzie jednak dużo trudniejsza, bo chętnych do awansu jest więcej.
Wyobrażasz siebie grającego z herbem Lecha na koszulce?
Urodziłem się w Poznaniu i jak każde dziecko – nie tylko chłopak, ale dziś też i dziewczyna, zawsze marzyłem o grze z kolejowym herbem na piersi. Ale czy tak będzie? Na razie o tym nie myślę, bo gram w drużynie Red Dragons Pniewy, to jest mój klub. A co przyniesie przyszłość? Tego nie wiem.
Święta za pasem, a ty jesteś bardzo rodzinny.
Mam fajną rodzinę. Do domu rodzinnego zjadą się bracia. Będziemy omawiać nasze sportowe i rodzinne życie. Już teraz bardzo się na te spotkania cieszę.
Pamiętam, że mówiłeś mi, że lubisz też kluski.
No tak bardzo lubimy z żoną makiełki. Poza tym od 36 lat, jak wiesz, nie jem mięsa, a potrawy wigilijne są postne, więc to coś dla mnie. W wigilię i pierwsze święto zamierzam podjeść. A potem tradycyjnie z braćmi pójdziemy spalić kalorie biegając.
fot. Red Dragons Pniewy/FB
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie