
Enea Energetyk Poznań jest po dwóch spotkaniach ligowych przeciwko zespołom z dwóch biegunów tabeli. W sobotę poznanianki podejmowały ostatnią drużynę w tabeli, a w niedzielę do stolicy Wielkopolski przyjechał lider rozgrywek. Oba spotkania zakończyły się w trzech setach i oba po myśli wyżej notowanych drużyn.
W pierwszej odsłonie weekendowych zmagań podopieczne Marcina Patyka mierzyły się z ostatnią ekipą tabeli, Easy Wrap Volley Kobyłka. To drużyna, która wygrała tylko jedno spotkanie w tym sezonie i zdobyła dwa punkty do tabeli i wygrała łącznie dziewięć setów, co jednoznacznie wskazywało na dość łatwą przeprawę dla ekipy gospodarzy, jednak trzeba było tę przewagę potwierdzić na parkiecie.
Pierwsza partia to kilka długich serii Energetyczek, które prowadziły już 20:7, a ostatecznie wygrały seta do 14. Druga odsłona meczu miała podobny przebieg, choć w końcówce przyjezdne miały kilka udanych akcji z rzędu i ze stanu 20:11 doprowadziły do 20:15, ale na koniec przy ich liczniku widniało 19 oczek. Równą walkę drużyna z Kobyłki nawiązała jedynie w trzeciej partii, gdzie trzeba było walczyć na przewagi. Ta rywalizacja padła jednak łupem poznanianek, które wygrały do 24.
W niedzielę poprzeczka zawieszona była już dużo wyżej, bo do Poznania przyjechała ekipa z Nowego Dworu Mazowieckiego, która mierzy w awans do Tauron Ligi. Bilans 12-3 po 15. kolejce stawia z automatu tę drużynę w ścisłym gronie faworytów do zwycięstwa pierwszoligowych zmagań. To też zespół, który wygrywał za trzy punkty cztery ostatnie mecze z Energetykiem i po taki wynik też przyjechał w ten weekend.
W pierwszym secie równo obie drużyny szły do stanu 10:10. Potem liderki zaczęły stopniowo odskakiwać i na koniec partii poznanianki miały 17 zdobytych punktów. Druga mogła pójść po myśli podopiecznych Marcina Patyka, bo te prowadziły przez długi czas, ale wszystko zacięło się przy stanie 15:14 dla Energetyka. Kilka minut później było 15:19.
Różnica dwóch punktów z medalistą z poprzedniego roku, z zespołem który ma wielkie doświadczenie, to nie jest różnica, która daje pewność wygranej seta. Było widać konsekwencję po drugiej stronie siatki i ten spokój im dał wygraną w tamtej partii.
- mówił po niedzielnym meczu trener Enei Energetyka Poznań, Marcin Patyk.
Poznanianki żałują tej okazji, bo przez swoje własne błędy i niewykorzystywanie okazji mogły zmienić oblicze meczu i nawiązać równą walkę z drużyną z Nowego Dworu Mazowieckiego na dłuższym dystansie. Gdyby po drugim secie na tablicy wyników było 1:1, to trener poznanianek uważa, że mecz mógłby potoczyć się według innego scenariusza:
Mieliśmy dwa ustawienia, takie przestoje w których najpierw nas dogonili, a potem odskoczyli w drugim secie. Szkoda tego drugiego seta, moglibyśmy zmienić obraz gry i może inaczej by się to spotkanie skończyło.
Trzeci set to już dopełnienie formalności przez lidera i wygrana do 19. Po raz piąty z rzędu w bezpośrednim meczu to LOS zwyciężył za trzy punkty i umocnił się na czele tabeli. Z kolei poznanianki mimo dopisania sobie trzech oczek w pierwszym weekendowym meczu wciąż zajmuje miejsce w strefie spadkowej, choć do strefy play-off traci zaledwie dwa punkty. Kolejne ligowe starcie w sobotę w stolicy, wtedy Enea Energetyk Poznań zagra z trzecim w tabeli KSG Warszawa.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie