Reklama

Minister Jakub Rutnicki dla Sport.Poznań.pl: Będę Lecha Poznań do tego zachęcał

W sobotę, 1 listopada minie 100 dni odkąd Ministrem Sportu i Turystyki jest Jakub Rutnicki. Wielkopolanin, pochodzący z Szamotuł, którego "oczkiem w głowie" są inwestycje sportowe, w tym boiska typu Orlik. Czy denerwuje się słysząc, że jest "ministrem od Orlików"? Czy siądzie do rozmów z prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, co sądzi o nagrodach w formie kryptowaluty, czy uważa, że remont Hali Arena ma sens i do czego będzie zachęcał Lecha Poznań? Zapytałam o to w wywiadzie dla Sport.Poznan.pl

Beata Oryl-Stroińska: Rozmawiamy, gdy w środowisku sportowym trwają ożywione dyskusje na temat umowy sponsoringowej, którą Polski Komitet Olimpijski podpisał z giełdą kryptowalut. Ogłoszono podwojenie nagród dla medalistów olimpijskich, ale połowa kwoty będzie w tokenach. To Pana zdaniem dobry pomysł?

Jakub Rutnicki, Minister Sportu i Turystyki: To są decyzje prezesa Radosława Piesiewicza, my jako Ministerstwo Sportu polski sport i polskich zawodników wspieramy systemowo. Polski medalista olimpijski ma zagwarantowane wsparcie w postaci stypendiów oraz świadczeń olimpijskich. W odróżnieniu od PKOl-u polskimi sportowcami opiekujemy się każdego dnia, pomagając im w przygotowaniach do najważniejszych startów. Realizujemy wszystkie zobowiązania terminowo i systemowo planując zwiększenie wysokości stypendiów. PKOl ma swoje pomysły i rozwiązania. I dobrze. Pod warunkiem, że je realizuje. Wiemy, co było po igrzyskach w Paryżu, wiemy ile medaliści czekali na obiecane nagrody i wiemy, że mieszkań do dzisiaj nie otrzymali. Dużo słów i obietnic, mało działania, czyli zupełnie odwrotnie, niż w ministerstwie sportu. 

Rozumiem, że kryptowaluta, jako nagroda nie wzbudza u Pana zaufania?

- Nie chodzi o formę nagrody, ale o transparentność. Sponsoring taki powinien być. I pomoc dla polskich sportowców też powinna być transparentna. Ta przekazywana przez ministerstwo sportu taka jest, a prezes PKOl-u ma swoje pomysły na reformę polskiego sportu. Jednym z nich jest likwidacja ministerstwa. Likwidacja resortu, który systemowo wspiera sport wyczynowy, czyli zawodników, trenerów i polskie związki sportowe. Ministerstwo, które w przyszłym roku przeznaczy blisko 190 milionów złotych na to, żeby reprezentanci naszego kraju mogli skupić się na przygotowaniach do startów, do reprezentowania naszego kraju.

A czy nie właściwe dla dobra polskiego sportu byłoby poprawienie relacji między ministerstwem i PKOl-em?

- Koncentrujemy się na systemowym wsparciu sportowców i polskiego sportu, na sporcie powszechnym, wyczynowym, na infrastrukturze, czy Centralnych Ośrodkach Sportu. Jeśli pomysłem prezesa PKOl-u na współpracę z ministerstwem sportu jest jego likwidacja, czyli zatrzymanie tysiąca inwestycji sportowych, programu upowszechniania sportu, to trudno mówić o współpracy. Ale my mamy rękę wyciągniętą. Tyle, że jak ktoś nie potrafi pomóc, to chociaż niech nie przeszkadza.

Czyli jeśli prezes Radosław Piesiewicz poprosi o spotkanie, to Pan usiądzie do rozmów?

- Na razie koncentruję się na spotkaniach z ludźmi odpowiedzialnymi za polski sport. Dlatego spotykam się z prezesami polskich związków sportowych, przygotowujemy strategię rozwoju polskiego sportu, pracujemy nad usprawnieniem procedur wypłacania dotacji dla tych związków. Spotykam się też z naszymi sportowcami. Na tych spotkaniach się koncentruję. 

Denerwuje się Pan gdy nazywają Pana "ministrem od Orlików"?

- Wręcz przeciwnie, jestem z tego dumny. Bo projekt budowy Orlików to jest największy projekt infrastrukturalny w Polsce i jeden z największych tego typu w Unii Europejskiej. Potrafimy sobie wyobrazić gdyby nie było tych Orlików, tych przestrzeni do aktywności dla każdego? W całym kraju to jest ponad 2600 obiektów, dzięki którym nasze dzieci, my i osoby starsze mamy możliwość uprawiania sportu i aktywności. Ubolewam, że przez lata PiS o Orlikach zapomniał, nie chciał ich modernizować. Ja chcę aby moda na sport wróciła, ale żeby to było możliwe potrzebne są właśnie takie miejsce dostępne dla wszystkich. Jestem więc bardzo dumny z tego "orlikowego przyspieszenia". Obecnie 320 takich obiektów już oddaliśmy do użytku, za chwilę ogłosimy listę kolejnych 150 Orlików z dofinansowaniem. Będziemy też budować boiska pełnowymiarowe, czyli Orły. Jestem bardzo z tego dumny. "Minister od Orlików" - to dla mnie komplement. 

Poznański kibic myśląc o infrastrukturze sportowej załamuje ręce. A to, co wzbudza najwięcej emocji to Hala Arena. Miasto Poznań złożyło wniosek o dofinansowanie, kiedy poznamy decyzję w tej sprawie? 

- Tak, potwierdzam, że wiosek został złożony w ramach programu inwestycji strategicznych. Ten wniosek jest sprawdzany przez komisję pod względem formalnym. Ta procedura teraz trwa i mam nadzieję, że dokumenty zostały tak przygotowane, że Miasto Poznań takie wsparcie otrzyma.

A nie uważa Pan, że modernizacja Areny za pół miliarda złotych ekonomicznie nie ma uzasadnienia? Zwłaszcza, że Marcin Bilik, Członek Zarządu MTP kilka dni temu oznajmił, że Targi nie mają pieniędzy na modernizację Areny.

- Znam projekt tej modernizacji, ale ja nie analizuję, nie kwestionuję i nie oceniam decyzji, które podjęły władze Poznania. Nie wnikam w formę finansowania. W ministerstwie oceniamy poprawność przygotowanego wniosku i na tej podstawie przyznajemy dotacje.

Zgodzi się Pan, że takiemu miastu, jak Poznań nie przystoi nie mieć porządnej hali sportowej?

- Na pewno władze Poznania powinny bardzo mocno pracować nad jednym - jeśli ta inwestycja ruszy, to Arena powinna stać się areną sportową, do której mieszkańcy i kibice byli przyzwyczajeni. Aby była obiektem, który nawiąże do czasów koszykarskiego Lecha, Olimpii, do meczów Ligi Światowej, czy reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych. Uważam, że w Poznaniu potrzebny jest silny impuls dla gier zespołowych. Impuls może już jest, ale myślę tu o impulsie od władz Miasta. I nie mam na myśli tylko Lecha, bo Wielkopolska kocha Kolejorza i mamy wszyscy niebiesko-białe serca. Potrzebujemy w stolicy Wielkopolski innych mocnych klubów: koszykarskiego, siatkarskiego, czy piłki ręcznej. Ta perspektywa kilku lat remontu, czy budowy powinna być refleksją, ale i pracą nad zbudowaniem poznańskich klubów.

Skoro mowa o niebiesko-białych sercach, to może dobrym rozwiązaniem byłby powrót koszykówki do Lecha Poznań?

- Uważam, że jako Wielkopolanie mamy takie marzenie. Ja jestem wychowany na Kijewskim, na Jechorku, na gwiazdach Kolejorza i Olimpii. Pamiętamy pełną halę, wypieki na twarzach i wielką dumę. Biorąc pod uwagę jak koszykówka jest popularna, to oparcie tego o bardzo duży "brand", a Lech Poznań takim brandem jest, miałby wielką szansę na powodzenie. Mamy Legię Warszawa, mamy Śląsk Wrocław, takie mecze koszykarskie z Lechem elektryzowałyby nas wszystkich. Podobnie mogłoby być z siatkówką. Potencjał szkoleniowy młodzieży takich klubów, jak Energetyk, czy Tarnovia jest duży, wiele klubów robi świetną robotę w pracy z młodzieżą, ale bez wsparcia sponsorów i Miasta trudno stworzyć duży klub. Potrzeba na to lat, ale teraz dla Poznania to jest najlepszy moment, by to zacząć robić. 

Czyli pomysł "koszykówka w Lechu" ma Pana poparcie?

- Jestem do dyspozycji. Jestem w kontakcie z władzami Miasta Poznania, ale i z władzami Lecha. I na pewno będę do tego zachęcał. Wielkie kluby, a Kolejorz wielkim klubem jest, powinny być wielosekcyjne. Tak, jak to jest w przypadku największych europejskich marek, a Lech do takiego miana pretenduje. 

Zmieniając temat, czy Polska nadal stara się o organizację igrzysk olimpijskich i czy jest szansa, że w gronie miast gospodarzy będzie Poznań?

- Oczywiście. Projekt igrzysk olimpijskich w naszym kraju to jest projekt IO Polska, a nie IO Warszawa. Naturalne jest, że stolica będzie pełniła wiodącą rolę, ale to musi być wielki projektu rozwoju infrastrukturalnego dla całego kraju. Tak, jak było w przypadku EURO 2012. Poznań wydaje się być oczywisty, choćby z racji Toru Regatowego Malta. Tyle, że ten obiekt potrzebuje gigantycznych pieniędzy, żeby odzyskał swój blask. W latach 90-tych, gdy był budowany tak było. Przy tak wielkim wydarzeniu, jakim są igrzyska olimpijskie Poznań, tor Malta, Wielkopolska mogłyby wiele zyskać. Podobnie inne regiony i miasta, jak Kraków, czy Gdańsk. To może być koło zamachowe dla polskiego sportu i naszej turystyki. 

Na jakim etapie są prace nad tym projektem?

- Powołujemy grupę, która ma za zadanie przygotowanie optymalnego planu, w jaki sposób skutecznie można przygotować nasza kandydaturę. Mamy konkretny plan działania, jedną z osób w tym zespole jest Robert Korzeniowski, którego kompetencje w tym obszarze bardzo sobie cenię. Uważam, że jesteśmy tak dynamicznie rozwijającym się krajem, że zarówno gospodarczo, jak i organizacyjnie jesteśmy w stanie temu podołać. Musimy to jednak zrobić w sposób odpowiedzialny, dlatego chcemy zaprosić do tego projektu wszystkich Polaków. Tak, jak stało się to podczas EURO 2012, kiedy wszyscy byliśmy z nas i z naszego kraju dumni. 

Wspomniał Pan o licznych spotkaniach z prezesami polskich związków sportowych. Pan im ufa? W wielu związkach wciąż sytuacja finansowa jest zła. W wielu przydałyby się audyty...

- Dlatego się z nimi spotykam, by rozmawiać. Bo wszystko musi odbywać się w dialogu. Ale oczywiście będę wymagał od polskich związków sportowych przygotowania i przedstawienia masterplanów dotyczących rozwoju danej dyscypliny. Chcemy, aby związki miały konkretny plan na pozyskiwanie młodzieży, szkolenie jej, na pozyskiwanie sponsorów, na budowanie danej dyscypliny. Wsłuchuję się w wypowiedzi przedstawicieli polskich związków sportowych, bo wiem, jak ważna jest współpraca między nami. Trzeba realnie na daną sytuację spojrzeć. Sport wyczynowy, sport akademicki, sport młodzieżowy - to wszystko ma znaczenie. Rozmawiam, aby zyskać efekt synergii. Jako minister sportu rozmawiam, ale też wymagam, bo skoro finansowanie pochodzi z budżetu Państwa, z pieniędzy podatników, to muszę mieć pewność, że te pieniądze wydawane są w sposób gospodarny.

Minimum raz w tygodniu wizytuje Pan Wielkopolskę i Poznań. Słyszy pan dużo narzekania i próśb o wsparcie, czy raczej pozytywnych informacji?

- Przede wszystkim chcę poprawić to, co przez ostatnie lata było naruszone. Przez 8 lat rządów PiS Wielkopolska była pokrzywdzona. Chcę, aby każdy region otrzymywał wsparcie z budżetu Państwa. I cieszę się, że już wiele w tym temacie udało się zrobić. Przez lata nie można było pozyskać funduszy na boisko do hokeja na trawie, a AWF właśnie oddał do użytku najnowocześniejsze boisko w Europie, a Politechnika takie boisko buduje. Nie szło pomóc TPS-owi Winogrady, a za chwilę remont tam ruszy, bo jest dofinansowanie. Niedługo rozpocznie się budowa nowej hali do szermierki, centrum sportów plażowych i takich inwestycji będzie więcej. Ja jestem ministrem całej sportowej Polski, ale jestem dumnym Wielkopolaninem i zawsze będę starał się pomóc. 

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 27/10/2025 18:49
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do