W zeszłym sezonie w barwach Wiary Lecha bił się nieskutecznie o Fogo Futsal Ekstraklasę. Mimo, że do niej nie awansował, dziś w Ekstraklasie gra – bo wybrał Red Dragons Pniewy. Noel Charrier, szwajcarski bramkarz, który w Wielkopolsce jest już piąty rok, trzy lata grał też w Lesznie. Michałowi Bondyrze Charrier opowiedział o Poznaniu, w którym mieszka, studiowaniu, swoich zdolnościach językowych, ale i tym, jak osiem lat temu z Berna przyjeżdżał do Polski. Będzie też o reprezentacji Szwajcarii, rogalach świętomarcińskich i… o tym, czy zobaczymy go na… Golęcinie.
Michał Bondyra: W Polsce jesteś już ósmy sezon, mówisz pięknie w naszym języku. Czujesz, że Polska to twój drugi dom?
Noel Charrier, bramkarz futsalistów Red Dragons Pniewy: W Polsce jestem już bardzo długo i bardzo mi się tutaj podoba. Gdyby tak nie było, pewnie już bym wyjechał. Można powiedzieć, że traktuję ten kraj, jak drugi dom.
A w Szwajcarii, skąd pochodzisz często bywasz w ciągu roku?
W rodzinnym Bernie bywam raczej rzadko, staram się przyjeżdżać na święta i na wakacje, gdy jest przerwa między sezonami. Polska liga ma wiele meczów i nie ma możliwości, żeby bywać częściej.
Od razu grałeś na parkiecie, czy najpierw na trawie?
Zaczynałem na trawie w klubie FC Breitenrain –z dzielnicy Berna, w której mieszkałem. Tak było aż do wieku juniora. Potem, gdy skończyłem 15 lat zacząłem grać w futsal.
Od razu grałeś na bramce?
Na początku grałem w polu, ale jeszcze na trawie wszedłem do bramki i tak już zostało.
Z rodzinnego Berna pochodzi klub Young Boys. Kibicujesz mu?
Śledzę wyniki Young Boys, bo to klub z mojego miasta. W lidze dobrze im idzie, grają też w pucharach. Kiedy tylko mogę i nie mam w tym czasie swoich meczów, to oglądam ich mecze w telewizji tu w Polsce.
Jak to się stało, że jako 19-latek wylądowałeś w Polsce, do tego w małym Jelczu-Laskowicach?
W reprezentacji Szwajcarii mieliśmy trenera asystenta z Hiszpanii. On z kolei znał Jesús Chus López García – hiszpańskiego trenera w Jelczu, zespole, który dopiero co awansował do Ekstraklasy z 1 ligi. Doszło do kontaktu, dostałem propozycję przyjazdu do Polski. Pomyślałem, że to świetna okazja i z niej skorzystałem.
Potem było pierwsze miasto w Wielkopolsce – Leszno.
Tak, po dwóch latach w Jelczu dołączyłem do drużyny z Leszna. Spędziłem tam 3 lata i chociaż na początku trzeciego sezonu prawie nie grałem przez kontuzję, ten czas w Lesznie wspominam bardzo dobrze.
W jakiś specjalny sposób mobilizujesz się na 15 kolejkę i mecz z GI Malepszy Leszno?
Na pewno będzie to dla mnie specjalny mecz. W Lesznie jest jeszcze parę osób, z którymi tam grałem. Są to m.in. Mateusz Lisowski, trener Tomasz Trznadel czy Rajmund Siecla.
Przed rokiem przeprowadziłeś się do Poznania. Wszystko dlatego, że grałeś w Wiarze Lecha. Jak wspominasz ten czas?
Stało się tak przez kolejną osobę związaną z Futsal Leszno – Dominika Soleckiego. To był bardzo fajny pomysł. Mieliśmy bardzo dobry sezon, który źle się skończył, bo przegraliśmy baraże ze Śląskiem Wrocław.
Śląskiem Wrocław… w którym wcześniej też grałeś!
Tak. Wszystko przez studia we Wrocławiu, które zacząłem jeszcze grając w Jelczu. Kontynuowałem je potem grając w Lesznie. Po kontuzji wybrałem ofertę Śląska z 1 ligi, żeby móc skończyć naukę na Uniwersytecie Wrocławskim.
Jesteś magistrem?
Tak, politologii, którą studiowałem w języku angielskim. Pracę magisterską obroniłem rok temu i mogłem przenieść się do Poznania.
Mówisz po polsku, studiowałeś po angielsku, w jakich jeszcze językach się porozumiewasz?
Ojczystym –szwajcarskim. To język bardzo podobny do niemieckiego, więc niemiecki też znam. W Szwajcarii są kantony, w których mówi się też po francusku m.in. 20 km od mojego miasta. A ja po francusku też mówię.
Zamierzasz jeszcze się czegoś uczyć?
Zdecydowałem się na kolejne studia. Tym razem na historię, której trochę mieliśmy na politologii. Bardzo ją lubię, szczególnie okres po pierwszej wojnie światowej, aż do czasów współczesnych.
Te studia też są we Wrocławiu?
Nie, nie studiuję online na państwowym uniwersytecie w Niemczech. Znalazłem tam profesora-Niemca, który kilka lat mieszkał w Polsce więc studiuję po polsku.
Szwajcarski student uczy się u niemieckiego profesora po polsku?
Tak (śmiech), do tego też trochę polskiej historii.
Wróćmy do Poznania. Lubisz to miasto?
Poznań bardzo mi się podoba. Lubię szczególnie latem spacerować lub jeździć na rowerze wzdłuż Warty. W ogóle lubię ruch na świeżym powietrzu.
A poznańskie specjały też lubisz?
Szczególnie smakują mi marcińskie rogale. Mam dużo ruchu więc na szczęście szybko spalam kalorie, których dostarczają.
W zeszłym roku grałeś w Poznaniu, a inny bramkarz – Łukasz Błaszczyk bronił bramki w Pniewach. Zamieniliście się klubami przed tym sezonem. Dlaczego opuściłeś Wiarę Lecha na rzecz Red Dragons Pniewy?
Z jednej strony mieliśmy fajny sezon, wspaniałą atmosferę w drużynie, wiele fajnych osób, z drugiej strony nie awansowaliśmy do Ekstraklasy, a ja chciałem jak najszybciej do niej wrócić. Poza tym do Pniew jest blisko i można dojeżdżać tam mieszkając w Poznaniu. Po namyśle zdecydowałem się na ten krok.
W Czerwonych Smokach rywalizujesz z Ghilerme Gomesem. Jak oceniasz swojego rywala do wyjściowego składu?
To bardzo dobry bramkarz, Brazylijczyk, który przyszedł do nas z Przemyśla. Mamy bardzo fajną rywalizację, którą na razie wygrywa on, bo zagrał dużo więcej meczów. Ja pojawiłem się na krótko w 3 meczach. Ciężko pracuję i liczę, że też dostanę swoje szanse i będę miał występy w tym sezonie.
Jak oceniasz wasz start? Macie 10 punktów po 8 meczach.
Mamy 10 punktów i to dobry dorobek, ale mogłoby tych punktów być więcej. Szkoda meczu z Katowicami, gdzie zagraliśmy kiepską pierwszą połowę, a potem ich dogoniliśmy, ale przegraliśmy 4:5. Szkoda też remisu ze Śląskiem w Pniewach. Ale w pierwszej rundzie jeszcze zapunktujemy. Mamy dobry zespół, pokażemy to na boisku.
Myślisz, że utrzymacie się w lidze?
Ekstraklasa z roku na rok jest mocniejsza, jest dużo więcej jakości, jest duże tempo gry. Widać to co weekend.
Naszym celem jest utrzymanie i uważam, że mamy na tyle jakości, że powinniśmy to osiągnąć, a czy uda się coś więcej, czas pokaże.
A co z jakością drużyny narodowej Szwajcarii?
Futsal w Szwajcarii na pewno nie jest na takim poziomie jak w Polsce. Ale małymi krokami idziemy do przodu. Musisz wiedzieć, że w Szwajcarii to sport całkowicie amatorski, nikt nie zarabia w nim pieniędzy, nawet w reprezentacji. W związku z tym zgrupowań też jest mało i często odbywają się w weekendy. Nie są w oficjalnych terminach, więc nie zawsze mogę na nich być.
A jak możesz, to chętnie na nie przyjeżdżasz?
Tak, grałem przecież w lidze szwajcarskiej i dobrze spotkać się z kolegami z tamtych czasów. Poza tym mecze międzynarodowe w innych krajach to też ciekawe doświadczenie.
Czy oprócz futsalu pracujesz?
Na treningi i mecze poświęcam sporo czasu, ale pracuję dorywczo w pracach studenckich.
Na koniec pytanie o to, co łączy Wrocław, Leszno i Poznań poza futsalem. Jest to żużel. Wiem, że miałeś w planach być w Lesznie na meczu żużlowym, udało się?
Jeszcze nie udało mi się być na meczu żużlowym. Będąc w Lesznie oglądałem żużel w telewizji. Zamierzam to zmienić, bo mieszkam teraz na Jeżycach, a stamtąd na Golęcin nie jest daleko.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie