
Świat sportu pożegnał w Poznaniu zmarłego w minionym tygodniu Superseniora Poznańskiego Sportu, Andrzeja Kraśnickiego. Urna z prochami byłego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego spoczęła na Cmentarzu Sołackim.
Pogrzeb Andrzeja Kraśnickiego miał charakter państwowy - urnę do miejsca spoczynku odprowadziła Kompania Honorowa Wojska Polskiego, a także jego następca, Radosław Piesiewicz, minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, czy prezydent RP, Andrzej Duda.
Czasem mówi się, że wielcy zawodnicy, wielcy piłkarze, także piłkarze ręczni, mają ten jakiś nieprawdopodobny szósty zmysł - że czują, w którym miejscu powinni się znaleźć po to, żeby móc zrealizować najważniejsze zadanie, jakim jest zdobycie bramki i dążenie do zwycięstwa. Śmiało można powiedzieć, że pan prezes Andrzej Kraśnicki taki talent miał. Ale miał jeszcze jedną, niezwykłą cechę - jako organizator, jako menedżer, jako ekspert od spraw sportu i organizacji sportu - potrafił sobie poradzić z najtrudniejszymi sytuacjami i miał wielką odwagę podjęcia się zadań, które wydawały się najtrudniejszymi w danym momencie i których bardzo często wielu obawiało się w ogóle dotknąć
- powiedział prezydent, nawiązując do objęcia przez Andrzeja Kraśnickiego w 2006 roku stanowiska prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce, a cztery lata później do przejęcia obowiązków prezesa PKOl po zmarłym w katastrofie smoleńskiej Piotrze Nurowskim.
Ta smutna uroczystość nabrała wymiaru międzynarodowego - na Cmentarzu Sołackim pojawili się przedstawiciele europejskiego i światowego sportu, zwłaszcza przedstawiciele ukochanej dyscypliny zmarłego, piłki ręcznej. A jedną z mów wygłosił prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Thomas Bach.
Przyszliśmy dzisiaj, aby opłakać śmierć i uświęcić życie Andrzeja Kraśnickiego - człowieka, którego życie było świadectwem mocy sportu, jednoczenia i inspirowania ludzi. Jego odejście pozostawia olbrzymią dziurę w Ruchu Olimpijskim i w naszych sercach - tych wszystkich, którzy mieli przyjemność i zaszczyt znać go. Andrzej był kimś więcej, niż przywódcą - był wizjonerem. Jego misja w Polskim Komitecie Olimpijskim to era postępu i nowoczesności polskiego sportu. Zbierał razem sportowców, polityków i biznesmenów, liderów społecznych i kulturalnych, ze wszystkich dziedzin życia
- wspominał ustępujący w tym roku lider światowego olimpizmu.
Kiedy w rozmowach ze wszystkimi najwybitniejszymi sportowcami, olimpijczykami poruszaliśmy temat i pojawiało się nazwisko pana prezesa Kraśnickiego, to zawsze w sposób charakterystyczny sportowcy powtarzali te same słowa: "przyjaciel", "przewodnik", "mentor", "człowiek, który stanął na mojej drodze i dzięki temu moje życie potoczyło się lepiej", "człowiek, który dostrzega każdego". Mówimy często o rodzinie olimpijskiej, o rodzinie sportowej - to niewątpliwie był i pozostanie ojciec tej rodziny. Mówimy o dorobku pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego, ale chciałbym poprosić, abyśmy traktowali ten dorobek, jako dziedzictwo - dziedzictwo polskiego sportu, dziedzictwo naszej wspólnoty, dziedzictwo, które powinniśmy nieść, którym powinniśmy się kierować
- dodał Sławomir Nitras, minister sportu i turystyki, który składał hołd zmarłemu w imieniu rządu.
Andrzej Kraśnicki zmarł 10 stycznia w szpitalu w Warszawie. Od kilkunastu miesięcy zmagał się z chorobą nowotworową.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie