Przy głośnym dopingu futsaliści Wiary Lecha Poznań ograli 3:2 Jagiellonię Białystok, głównego rywala do awansu do Fogo Futsal Ekstraklasy. Cuda na bramce wyczyniał Marek Kusnir, a w ofensywie brylował Uriel Cepeda.
Ten mecz miał być hitem nie tylko tej kolejki 1. ligi grupy północnej, ale i całej rundy. W końcu w hali Centrum Sportu Politechniki Poznańskiej zmierzyły się dwa zespoły, które są głównymi faworytami do awansu do Fogo Futsal Ekstraklasy. W zeszłym sezonie Wiara Lecha ograła Jagiellonię 8:2 w Białymstoku, a w Poznaniu lepsi okazali się futsaliści z Podlasia. Tym razem przez długi czas pierwszej połowy zanosiło się na podział punktów.
Zaczęło się od celnego strzału Uriela Cepedy już w 30. sekundzie. Futsaliści Wiary Lecha od początku mocno i agresywnie doskakiwali do rywali, a do takiej gry wciąż zachęcał ich krzyczący „press, press” z ławki portugalski trener poznaniaków Orlando Duarte. W pierwszych trzech minutach zobaczyliśmy jeszcze ładny strzał nad spojeniem Cepedy i akcję sam na sam Dominika Soleckiego. Później do głosu doszła Jagiellonia, a w opałach zaczął być Marek Kusnir, który bronił groźne strzały gości. Poddenerwowany tym, że goście dochodzą do głosu był Duarte, bardzo agresywnie zaczął grać Cepeda, za co w 11 minucie ujrzał żółty kartonik. Żółtą kartkę dostał chwilę później także Jakub Kozłowski. Od początku najwięcej spustoszenia w szeregach obronnych gospodarzy siał Cristian Neme i Aleksandr Kolesynkov. I to Neme po rozegraniu Jagi z autu strzałem z dystansu otworzył wynik meczu w 13. minucie. Goście prowadzili 1:0. Potem mieliśmy dwie świetne interwencje Kusnira, aż wreszcie przyszła 16 minuta. Bardzo aktywny w Wiarze Lecha Ozuna zagrał z rogu piłkę do Cepedy, a ten huknął przy słupku nie od obrony! Remis 1:1! Do końca połowy mieliśmy jeszcze kapitalną interwnecję słowackiego bramkarza poznaniaków i słupek po strzale Ozuny na 45 sekund przed końcem pierwszych 20 minut.
Jacek Sander, legenda Wiary Lecha, w zeszłym sezonie jeszcze grający asystent trenera tak komentował na gorąco pierwszą połowę:
Poziom meczu ekstraklasowy, dużo sytuacji podbramkowych z jednej, jak i drugiej strony, świetna postawa obu bramkarzy. O wyniku końcowym będą decydować detale, lekka przewaga DWL.
Ta diagnoza okazała się ze wszech miar trafna. Druga połowa zaczęła się, jak pierwsza od groźnej akcji – tym razem sam na sam nie Uriela Cepedy a Ozuny. 40 sekund później powinna paść bramka dla Jagielloni. Goście wyszli z kontrą 3 na 1, piłka trafiła w poprzeczkę, a dobitkę z linii bramkowej wybił… Cepeda. Pierwsze 5 minut po przerwie to był rollercoaster! Groźne akcje mieliśmy to pod jedną, to pod drugą bramką. Ale co najważniejsze w 4. minucie kapitalną akcję trójki Cepeda-Ozuna-Kozłowski sfinalizował golem ten ostatni. Było 2:1.
Od tego czasu goście bardzo przycisnęli. W roli głównej u gości był Neme, a po stronie gospodarzy broniący jak natchniony Kusnir. Wiara Lecha odgryzała się jednak kontrami. Po jednej z nich w wykonaniu duetu Węgrów Olivera Knizisa i Matyjasa Kajtara ten ostatni w sytuacji sam na sam z bramkarzem Jagiellonii trafił w słupek! A to była dopiero 6 minuta po przerwie. Minutę później blisko gola na 2:2 była Jagiellonia, a w minucie 8 znowu słupek obili gospodarze, a to za sprawą bardzo aktywnego Ozuny. Temperatura na ławce gości była napięta, a za komentowanie decyzji sędziego trener białostoczan Vasko Vojović obejrzał żółtą kartkę. Za chwilę znowu paradą popisał się poznański bramkarz po strzale Neme.
Potem mieliśmy kilkuminutowy okres futsalowych szachów, a gospodarze złapali szybko 4 faule, ale zaczęli grać czysto, wiedząc, że po 6 przewinieniu Jagiellonia będzie miała przedłużone rzuty karne. Ostatnie pięć minut to doskonałe okazje z obu stron. W 18 minucie akcję sam na sam obronił Kusnir a 35 sekund później swojego gola strzelił Ozuna. Było 3:1 i wydawało się, że zwycięstwo jest niezagrożone. Nic bardziej mylnego – na 31 sekund przed końcem Jagiellonia grająca ostatni fragment z wycofanym bramkarzem zdobyła gola kontaktowego na 3:2. Jego autorem był drugi obok Neme najlepszy gracz gości Kolesnyov. Dzięki ogromnej determinacji Wiary Lecha wynik nie uległ jednak zmianie. Poznaniacy wygrali 3:2 i z kompletem punktów umocnili się na czele tabeli.
Wiedzieliśmy jak ciężki będzie dziś mecz, ile jakości jest u przeciwnika, bo Jagiellonia tak jak my też aspiruje do awansu. Dziś był poziom ekstraklasowy. Na każdy mecz mamy swój plan, chcemy wygrać w tym roku wszystkie mecze. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Osiągnęliśmy je nie tylko dzięki Markowi czy Urielowi, ale całej drużynie. Bo każdy, kto wchodził nawet na chwilę, dawał z siebie wszystko. Dziś wygraliśmy determinacją. Bardzo pomogli nam też świetnie dopingujący kibice.
- podsumował Dominik Solecki, kapitan Wiary Lecha.
Mecz Wiary Lecha z Jagiellonią miał być hitem i nie zwiódł. A poznaniacy tym zwycięstwem zrobili duży krok ku temu, by w walce o ekstraklasę postawić się w komfortowej sytuacji.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie