Od porażki z aktualnymi mistrzami Polski rozpoczęła sezon drużyna Waterpolo Poznań. Na Termach Maltańskich poznaniacy przegrali z Nekera AZS UW 6:16.
Lepszy początek miała ekipa z Warszawy, która po trzech minutach prowadziła 2:0. Pierwszą kwartę jednak poznaniacy przegrali tylko 3:4 – wszystkie trafienia dla gospodarzy zanotował kapitan drużyny, Bartłomiej Kowalewski, w tym ostatniej z półobrotu. Pod koniec pierwszej kwarty atmosfera zrobiła się gorąca – Szymon Grzyb został uderzony w twarz przez Nemanję Matkovicia, na tyle daleko od akcji jednak, że sędziowie tego nie zauważyli. W przerwie trener Tomasz Różycki sugerował sędziom wykluczenie zawodnika gości na podstawie zapisu transmisji wideo, jednak po konsultacji telefonicznej delegata Komitetu Technicznego Piłki Wodnej Michała Ostrowskiego z wybitnym polskim arbitrem, Radosławem Koryzną, wobec braku wideoweryfikacji w regulaminie Ekstraligi, sprawa została jedynie odnotowana w protokole i dopiero po meczu Serb ukarany został dwumeczową dyskwalifikacją.
Osłabieni poznaniacy nie złożyli jednak broni – rzut Kowalewskiego na 3:3 powtórzył, choć z mniejszej odległości, Jakub Szczęsny w drugiej kwarcie, rzucając kontaktową bramkę na 4:5. Poznaniacy wyrównali stan meczu po czwartym trafieniu „Diabła”, jednak na półmetku spotkania obrońcy tytułu mistrzowskiego prowadzili 7:5.
Oni też otworzyli wynik drugiej połowy spotkania, wykorzystując przewagę po trzecim wykluczeniu Oleksandra Dobroskoka. Trzy minuty po zmianie stron boiska po raz piąty na listę strzelców wpisał się Bartłomiej Kowalewski, ale było to jedyne trafienie poznaniaków w tej części meczu, po której na tablicy wyników widniał wynik 6:12. Ponadto oprócz Dobroskoka trzecie wykluczenie otrzymał Nazar Tumilovich i tym samym już trzech zawodników Waterpolo Poznań (włącznie z Grzybem, który zgłosił kontuzję i do końca meczu okładał lodem obolałą twarz, a później poszedł na szycie) nie mogło kontynuować gry. W ostatniej części spotkania warszawiacy powiększyli rozmiary zwycięstwa o kolejne cztery gole przy zerowym dorobku bramkowym poznaniaków w ostatnich ośmiu minutach spotkania.
Dobre spotkanie, bardzo ambitnie podeszliśmy do tego meczu. Do połowy wyrównany mecz z bardzo silnymi przeciwnikami. Kilka naszych błędów, kontuzja naszego centra, który dostał pod oko pod koniec pierwszej kwarty – to był taki pierwszy moment, gdzie coś nam pokrzyżowało plany, ale taki jest sport i nie mogę mieć pretensji do nikogo. Wynik wysoki, ale dwie kwarty super. Cztery czy pięć rzutów karnych dla drużyny z Warszawy, ale jest dobry prognostyk przed następnymi meczami
- powiedział po meczu trener Waterpolo Poznań, Tomasz Różycki, chwaląc też Michała Diakonowa, który pomimo wcześniejszych zapowiedzi stanął jednak między słupkami bramki gospodarzy.
Zrobił się wakat z przyczyn zdrowotnych, trzeba było wejść między słupki, ale to jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina, coś tam się jeszcze odbija. Cieszy fajna gra wszystkich – i młodszych, i starszych zawodników. Pierwszy mecz sezonu, ale jest materiał do pracy, żeby walczyć z najlepszymi – tutaj był mistrz Polski i do połowy była walka aż do krwi
- mówił najlepszy zawodnik w historii polskiego waterpolo, nawiązując poniekąd do prawie 30 wykluczeń, jakie sędziowie odnotowali w protokole.
Następny mecz Waterpolo Poznań zagra za dwa tygodnie na wyjeździe z Arkonią Szczecin. Na Termy Maltańskie Ekstraklasa Waterpolo powróci 15 listopada, kiedy poznaniacy gościć będą Alfę Gorzów.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie