Reklama

Damian Litwinowicz, wicemistrz Europy RX1: To takie samochodowe MMA

Poznański kierowca Damian Litwinowicz dwa lata temu był mistrzem Europy w RX3, a pod koniec września tego roku w swoim drugim sezonie w RX1 wywalczył tytuł wicemistrzowski wygrywając finał na Istambul Park. Michałowi Bondyrze opowiedział o wrażeniach, jakie robi na nim ściganie w królewskiej klasie, dlaczego RX1 przypomina mu MMA, jak niewiele zabrakło do tytułu w tym roku. Będzie też o zabawnej historii związanej z KIĄ Picanto podczas Endurance z ojcem w tle. Damian zdradzi też dlaczego postanowił wejść do ringu bokserskiego.

Michał Bondyra: Ogromne gratulacje za Twój ostatni wyścig w Turcji. Bardziej ucieszyło Cię zwycięstwo w ostatniej rundzie na Istambul Park, czy wicemistrzostwo w klasyfikacji generalnej?
Damian Litwinowicz wicemistrz Europy w RallyCross RX1 (Automobilklub Wielkopolski):
Zdecydowanie bardziej ucieszyło mnie zwycięstwo w Turcji, bo nie wiedziałem, że po nim wskoczyłem na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Po finale ogarnęła mnie euforia, a to, że zostałem wicemistrzem Europy dotarło do mnie, gdy po godzinie spokojnie spojrzałem na wyniki i punkty. 

W finałowym wyścigu był moment, że prowadzącego Mikę Liimatainena, z którym walczyłeś o drugie miejsce, wyprzedziłeś dosłownie "o włos". Lubisz tę adrenalinę, gdy wszystko jest na styku, a jeden ruch decyduje o tym, kto kogo wyprzedzi?
Gdy rozmawiam z innymi kierowcami mówię im, że za to właśnie lubię rallycross, że można mieć kontakt z przeciwnikiem, przepychać się z nim, a dyskwalifikacja jest tylko wtedy, gdy kogoś wyrzucisz z toru. Gdybym miał do czegoś porównać rallycross, to chyba do takich samochodowych MMA. 

Spoglądając na klasyfikację generalną, do mistrza – Szwajcara Youriego Belevsky’ego straciłeś tylko 3 punkty. Czy w tym sezonie w RX1 była szansa na mistrzostwo Europy?
Była na to duża szansa. Po pierwsze, z Krzyśkiem Skorupskim z mojego teamu spędziliśmy naprawdę wiele czasu w pokojach sędziów. Ponieważ w wyścigach było sporo rzeczy, które nie zostały zapisane w regulaminie i były kontrowersyjne. Gdyby sędziowie przychylili się do naszej interpretacji, mielibyśmy 6-7 punktów więcej, ale tak się nie stało. Pomijając jednak kwestie regulaminowe, to i tak mogłem zdobyć tych punktów więcej, bo w kwalifikacjach zawalałem starty i zwykle kończyłem je 4. pozycji. 

A za kwalifikacje dostaje się punkty.
Tak, pierwsza trójka otrzymuje odpowiednio 3,2 i 1 punkt. To niewiele, w porównaniu do wyścigu, bo w nim zwycięzca ma 25 punktów, drugi 20, a trzeci 17. Ale moi rywale Yuri i Mika w tych kwalifikacjach regularnie punktowali, a ja nie. Na szczęście w biegach półfinałowych i finałowych jeździłem już bardzo dobrze i jako jedyny w sezonie byłem we wszystkich finałach. 

Emocji w tych finałach było sporo. W jednym nawet dojechałeś na metę z przebitą oponą na doskonałym 4. miejscu.
To było w Szwecji. To był chyba najbardziej mokry wyścig w historii rallycross. Padało tak, że nic nie było widać, a do tego ta przebita opona. Na szczęście przebiłem tylną oponę, więc samochód jeszcze jako tako skręcał i zarzucał mi tylko na boki. Dzięki temu dojechałem jako czwarty. 

Rallycross to wyścigi na dwóch nawierzchniach: asfalcie i szutrze. Masz jakąś ulubioną?
Na początku bardzo lubiłem asfalt, bo przecież wywodzę się z wyścigów płaskich, torowych. Ale to był już mój 9 sezon w rallycross, więc po tylu latach zdążyłem się przyzwyczaić do tych dwóch nawierzchni. Te różne nawierzchnie sprawiają, że wyścigi stają się nieprzewidywalne. Ktoś przed tobą może nawieźć więcej szutru na asfalt, a ten staje się bardziej śliski. A to już mocno wpływa na ściganie.

W debiutanckim sezonie RX1 byłeś czwarty, teraz 2, za rok nie masz wyjścia…
Masz rację (śmiech) – nie mam wyjścia, za rok musi być mistrzostwo Europy. 

Mistrzem Europy już byłeś tyle, że w kategorii RX3. Jak wspominasz przesiadkę z RX3 na RX1?
Dla mnie ta przesiadka była naturalna. RX3 jest oczywiście słabsza, masz auta o pojemności 1,6 litra, wolnossące, bez turbiny, które generują około 240-250 koni i wykręcają do 9500 obrotów na minutę. Pamiętam, że rywalizacja tam była na bardzo wysokim poziomie, a szutry dla samochodów z napędem na przednią oś w porównaniu do aut z napędem na 4 koła są wyzwaniem. Walka w moim mistrzowskim sezonie w RX3 była do ostatniego wyścigu. W nim zderzyliśmy się z moim głównym rywalem do mistrzostwa. On został zdyskwalifikowany, a ja wygrałem. 

Wróćmy do królewskiej klasy RX1. Wyścig w niej w ramach Mistrzostw Europy wygrałeś jako pierwszy Polak. Dzień później 21 września w nagrodę dostałeś debiut na mistrzostwach świata. Jak oceniasz ten debiut?
W kwalifikacjach mierzyłem się w biegu z bardzo doświadczonym w mistrzostwach świata Niclasem Grönholmem i dwa razy z nim wygrałem. W półfinale jechałem na pewnym trzecim miejscu, ale przez drobny błąd rozbiłem auto o ścianę. Na szczęście nic się z samochodem nie stało. Finalnie zająłem 7 miejsce, które dla mnie nie brzmi najgorzej. 

Co trzeba mieć, poza świetnym samochodem, by wygrywać w kategorii tak mocnych i zwinnych aut jak Supercars?
Trzeba mieć świetny zespół i wyjeżdżone miliony kilometrów i przejechanych mnóstwo wyścigów. Mnie cechuje jeszcze spokój. Inni kierowcy przed startem się stresują, ja tego nie mam. Nawet w finale w Turcji miałem bardzo wiele spokoju w sobie i nie przejmowałem się wynikiem. No i wszystko dobrze się ułożyło. 

Czy przed weekendami wyścigowymi przygotowujesz się jakoś fizycznie? Na przykład na siłowni?
Na siłownię chodzę cały rok, po rocznej przerwie wróciłem też do treningów bokserskich. Robię to po to, żeby mieć dobrą reakcję na to, co dzieje się na torze. Ale też po to, by nie przejmować się o to, czy dam radę fizycznie przy wysokich temperaturach… bo w takich warunkach sześć kółek to spory wysiłek.

O jak wysokich temperaturach w kokpicie mówimy?
Nigdy nie mierzyłem tych temperatur w kokpicie, ale gdy są tak ekstremalne warunki, jak w Portugalii, gdzie mieliśmy 40 stopni Celsjusza na powietrzu, a asfalt miał jeszcze wyższą temperaturę, to w samochodzie było powyżej 60 stopni. W takich warunkach musisz się ścigać, a jeszcze trochę też posiedzieć przed wyścigiem. 

Wspomniałeś jak ważny dla twoich sukcesów jest zespół. A co z rodziną? 
Rodzina dla mnie jest bardzo ważna. Jeździ ze mną na zawody, wspiera mnie. 

To przez rodzinę, a konkretnie tatę Piotra się ścigasz? Przecież to też był świetny zawodnik ścigający się WSMP…
Tak, zdecydowanie przez tatę. To on wciągnął mnie w ten sport. Jako mały chłopak zaczynałem od kartingu, ale szybko przesiadłem się do samochodu. W wieku 14 lat wsiadłem za kółko KIA Picanto i tak już zostałem. Zresztą mam ogromny sentyment do tego samochodu. 

Ścigałeś się w nim w WSMP?
Ścigałem się wtedy w Kia Lotos Race, a nawet walczyłem tam w klasie, która była dość dobrze obsadzona o mistrzostwo Polski. Niestety dostałem dyskwalifikacje w jednej z rund i zakończyłem w generalce na trzecim miejscu. 

Z ojcem też się ścigałeś?
Tak, też w KIA Picanto w długodystansowych Endurance. To była super zabawa i masa zabawnych historii.

Zdradź choć jedną z nich.
Nie wiem czy mogę, bo pamiętam, że w świetle regulaminu zrobiliśmy wtedy coś nielegalnego. Na torze padał deszcz, a mój ojciec panicznie boi się jeździć w deszczu. Przyszedł czas na zmianę kierowcy, ja chcę wychodzić, a tata mówi: „jedziesz dalej!” Pojechałem cały wyścig i wygrałem! Potem tata, jak gdyby nigdy nic razem ze mną polewał się na podium szampanem. Ta historia ma wiele innych wątków, ale zachowam je dla siebie. Traktuję ją dziś mocno z przymrużeniem oka. 

Skoro jesteśmy przy różnych historiach. Co to za historia z tym 5 listopada i twoją walką bokserską na Biznes Boxing Poznań. Z kim walczysz i po co?
Jeszcze nie wiem z kim będę walczył, bo skoro jest to walka amatorska muszą mi dobrać przeciwnika o podobnej wadze i umiejętnościach. A walczę dla Fundacji Zdrowy Kierunek żeby wspierać dzieci ze spektrum autyzmu. Fajne połączenie sportu ze szlachetnym celem na koniec roku.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 08/10/2025 17:36
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do