Reklama

Kontuzja lidera i heroiczna walka koszykarzy Enei Basketu. Trener: W Mishulę wstąpił dzisiaj bóg koszykówki

Koszykarze Enei Basketu Poznań nie mogą złapać rytmu z pierwszej części sezonu. Z pięciu ostatnich meczów, czwarty raz zeszli z parkietu pokonani, chociaż wygrana była na wyciągnięcie ręki. Zdecydowały ostatnie akcje spotkania, druga przespana kwarta, kontuzja Michała Samsonowicza i fenomenalna postawa Oleksandra Mishuli i Kacpra Młynarskiego, którzy w dwóch zdobyli 64 punkty.

Otwarcie meczu było dobre w wykonaniu koszykarzy Enei Basketu. Po celnych rzutach Wielocha, Stankowskiego i Frasia poznaniacy prowadzili 9:2. I cały czas tę kilkupunktową przewagę utrzymywali. Już wtedy trwała walka: Enea Basket kontra Oleksandr Mishula i Kacper Młynarski. Ta dwójka trafiała dzisiaj niemal z każdej pozycji.

Wiedzieliśmy, że są groźni, że są liderami, ale nie potrafiliśmy ich zatrzymać

- mówił po meczu Wojciech Fraś.

Bo tak było przez całe spotkanie. Tyle, że w pierwszej kwarcie Enea Basket grała dobrze, w drugiej nagle stanęła. Strzelecka niemoc spowodowała, że przez siedem minut poznaniacy zdobyli zaledwie 2 punkty, a stracili 19. I to też miało ogromny wpływ na końcowy wynik. Na dodatek kontuzji doznał Michał Samsonowicz, który nie wrócił już na parkiet.

Heroiczna walka po przerwie

Kontuzja lidera i duża strata nie podłamały koszykarzy Enei. Wręcz przeciwnie. Zaczęli grać lepiej. Defensywnie skuteczniej i zespołowo w ataku. I mozolnie odrabiali straty. To, czego dokonali w ciągu ostatnich pięciu minut powinno wzbudzić szacunek. Od stanu 68:85, czyli straty 17 punktów doprowadzili do dramatycznej końcówki. Skuteczny był Piotr Wieloch, za trzy trafili Rosiński, Fraś i Mąkowski. Ten ostatni nie mylił się też z osobistych i zdobył 9 punktów z rzędu. W efekcie na 18 sekund przed końcem podopieczni Przemysława Szurka przegrywali tylko trzema punktami. Sprawy w swoje ręce wzięli, jakby inaczej, Mishula i Młynarski. I Resovia pokonała Eneę 100:96.

Gratuluję moim zawodnikom heroicznej walki. Dzisiaj mieliśmy kilku przeciwników, nie tylko pięciu na boisku. W Mishulę wstąpił chyba bóg koszykówki, bo rzuty które trafił były nie do obrony. Nie mogliśmy nic zrobić. Żałuję, że to my, zwłaszcza zawodnicy rezerwowi przestrzeliliśmy bardzo łatwe rzuty spod kosza, które wręcz miejscową publiczność doprowadzały do aplauzu. I oto jestem wkurzony. Nie będę ukrywał, że jeżeli chcą do mnie przemówić i grać więcej, to dzisiaj właśnie mieli szansę. Nie chciałbym załamywać głowy, bo wracamy do Poznania z podniesioną głową. W tak trudnym meczu straciliśmy lidera, Michała Samsonowicza, a byliśmy w stanie walczyć do końca o zwycięstwo w tym meczu. Uwielbiam tych chłopaków

- powiedział Przemysław Szurek, trener Enei Basketu Poznań.

Enea Basket zajmuje w tabeli 7. miejsce, a w następnej kolejce czeka ją starcie z liderem, Astorią Bydgoszcz. I to w hali rywala. 

OPTeam Energia Polska Resovia Rzeszów - Enea Basket Poznań 100:96 (24:25, 27:12, 23:26, 26:33)

Punkty dla Enei: Piotr Wieloch 23, Patryk Stankowski 15, Wojciech Fraś 13, Mikołaj Stopierzyński 13, Kacper Mąkowski 12, Konrad Rosiński 10, Arkadiusz Adamczyk 8, Michał Samsonowicz 2

Najwięcej dla Resovii: Oleksandr Mishula 34, Kacper Młynarski 30

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 01/02/2025 22:40
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do