
Przez 18 lat był trenerem w pierwszoligowym zespole koszykarek MUKS-u Poznań. Od września zrobił sobie przerwę od ławki trenerskiej. Maciej Brodziński, wiceprezes MUKS mówi Michałowi Bondyrze o tym jak widzi zespół z innej perspektywy, przestrzega, że Muskairy nie powiedziały w tym trudnym sezonie ostatniego słowa. Mówi jak łapie oddech i co najważniejsze deklaruje jasno, że wraca na ławkę trenerską i to prawdopodobnie do Orlen Basket Ligi Kobiet.
Michał Bondyra: Jeszcze w zeszłym sezonie mecze takie jak ten środowy między MUKS-em a Politechniką Koroną Kraków to były spotkania zespołów ścisłej czołówki, teraz są to teamy walczące o miejsce w play-off. Dlaczego?
Maciej Brodziński, wiceprezes MUKS Poznań, wieloletni trener tego zespołu: Zespół z Krakowa w porównaniu do poprzedniego sezonu mocno zmienił się personalnie, a do innych klubów poodchodziło większość podstawowych zawodniczek, stąd siła rażenia jest zdecydowanie mniejsza. Nasz zespół takiej rewolucji personalnej nie przeszedł, pozostał trzon zawodniczek z poprzednich lat, a dodatkowo doszły do nas młode, utalentowane koszykarki, reprezentantki Polski, które moim zdaniem podniosły poziom naszej drużyny. O naszej porażce zadecydowała jedna akcja w końcówce. Ale tak naprawdę zespół z Krakowa prowadził przez 39 minut gry i to on był lepszy. My źle weszliśmy w ten mecz, goniliśmy, ale finalnie się nie udało wyrwać wygranej. Trudno powiedzieć, żebyśmy byli zadowoleni z tego spotkania.
Zadowoleni na pewno są wszyscy związani z MUKS-em z tego, że po kontuzji stopy wróciła na parkiet Alicja Szloser, jedna z kluczowych zawodniczek zespołu.
Cieszymy się, że Ala wróciła. Zagrała bardzo dobry mecz, szczególnie po przerwie. Dzięki jej celnym trójkom wróciliśmy do gry i mieliśmy szansę na to by wygrać. Miała piłkę na ręce w ostatniej akcji, ale się nie udało. Ale tak, jak powiedziałem, meczu nie przegraliśmy jedną akcją w końcówce, ale na przestrzeni całego meczu nie byliśmy drużyną lepszą od rywalek i nie udało się przepchnąć zwycięstwa.
Czy w kontuzjach obu silnych skrzydłowych czyli Alicji Szloser i Zuzanny Winkel można upatrywać tych słabych wyników MUKS-u w lidze? Macie póki co tylko 5 zwycięstw i aż 8 porażek.
Oczywiście fakt, że wypadają tak ważne zawodniczki nam nie pomaga. Ciężko jest zespołowi funkcjonować bez kluczowych koszykarek. Ale kontuzje się zdarzają i trzeba umieć sobie z tym radzić, tak więc w trudnej sytuacji zespół i trenerzy muszą umieć reagować. Cieszę się, że teraz wróciła Alicja i już zdobyła 16 punktów, a niedawno tez po kontuzji stopy na finały mistrzostw Polski do lat 19 wróciła Zuza. Trenowanie i gra w optymalnym składzie powinno dać dobre wyniki w walce o play off.
Zanim o tych trzech ostatnich meczach sezonu zasadniczego. Jak pan ocenia grę w tym sezonie tego najstarszego trio doświadczonych koszykarek, myślę o Alicji Szloser, Marcie Dymale i Elizie Łakomej?
Zna mnie pan i wie, że unikam ocen indywidualnych, bo na zespół patrzę kompleksowo. Robota tych doświadczonych zawodniczek jest dawać drużynie jakość i one robią wszystko, by tak się działo. Ale ta utalentowana młodzież ma też do spełnienia w naszym zespole ważne role, bo to są zawodniczki, które przez lata funkcjonowały u mnie, albo takie które przyszły do nas z poziomu młodzieżowych reprezentacji Polski. One mają umiejętności i też muszą brać odpowiedzialność za grę i za wynik, bo nie może się on opierać tylko na Elce, Ali czy Marcie, albo Oli Burzyńskiej. Tak jak mówiłem mamy zespół o bardzo dużym jak na 1 ligę potencjale, który mam nadzieję, jeszcze w tym sezonie dostarczy nam dużo radości i sprawi niejedną pozytywną niespodziankę.
Wspomniał pan o Aleksandrze Burzyńskiej. Ma 19 lat, gra po 32 minuty w meczu, zdobywa rekordowe dla niej w seniorskiej karierze 14,5 punktu na spotkanie. Gra jak rutyniarz.
Znam Olę od dziecka, bo to nasza wychowanka. To ja wprowadzałem ją bardzo wcześnie do tego zespołu, w którym już w poprzednim sezonie spełniała ważną rolę. Robi ciągły progres i bardzo cieszę się, że tak ładnie się rozwija. W obliczu urazów o których mówiliśmy wzięła ciężar gry na siebie, o czym mówią przytoczone przez pana statystyki. Pod nieobecność kontuzjowanych połatała dziury i to także dzięki niej drużyna odnosiła zwycięstwa. Mocno trzymam kciuki by dalej tak się rozwijała. Wiem, że jeśli nie tylko ona ale i pozostałe dziewczyny wejdą na swój najwyższy poziom, to nie będziemy się zastanawiali nad tym czym wygramy, tylko jaką przewagą to osiągniemy.
MUKS od lat nastolatkami stoi, słynie z doskonałego szkolenia i wprowadzania młodych dziewczyn do piłki seniorskiej. W tym sezonie aż 18 koszykarek to nastolatki. Najmłodsza – Lena Koralewska ma 14 lat! Dominka Puzio 17-latka gra średnio 30 minut w meczu, Martyna Stępińska – rok młodsza 20 minut. Zostały wrzucone na głęboką wodę i się nie topią?
To są młode zawodniczki i świat stoi przed nimi otworem. Robią progres i będą nam dawać bardzo dużo radości w przyszłości. Lena to najmłodsza z nich, ma ogromny talent, ale jest stopniowo wprowadzana. Pozostałe dwie grają już w dużym wymiarze czasowym. Dominika czy Martyna średnio zdobywały już ponad 8 punktów na mecz. Ich rola jest ważna. Ale tych utalentowanych zawodniczek jest więcej niż trzy, które pan wymienił. Z jednej strony wychowanki, z drugiej młodzieżowe reprezentantki Polski, które sam sprowadzałem, których potencjał doskonale znam. I proszę mi wierzyć ten potencjał jest ogromny. Teraz czasem zderzają się ze ścianą, ale one potrafią grać i jestem przekonany, że będą sobie radzić coraz lepiej. Zostały rzucone na głęboką wodę, ale już teraz posiadają możliwość, by decydować o wyniku drużyny. To są młode osoby, które muszą walczyć, dużo trenować, muszą brać ciężar odpowiedzialności na siebie, podejmować decyzje czasem lepsze czasem gorsze. Ale już teraz dobrze to wygląda i widzę, jaki one zrobiły indywidualny progres.
Chwalimy zespół za potencjał, za rozwój, za jakość. Ale jest na 6. miejscu, a przecież MUKS przez lata z panem na ławce trenerskiej przyzwyczaił do bycia w top3 tej ligi. Ledwie 5 zwycięstw w 13 meczach to rozczarowanie?
Nie będę ubarwiał, że wszyscy od dziewczyn, poprzez sztab trenerski po zarząd jesteśmy rozczarowani tym jak wyglądamy wynikowo, biorąc pod uwagę nasze oczekiwania i potencjał tej drużyny. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby znaleźć się w play-off. I ja wierzę, że tak się stanie. A w play-off stać nas na wszystko. Teraz jak jesteśmy w pełnym składzie przy dobrym treningu nasza praca się obroni. Ten sezon jeszcze się nie skończył.
Jest taka prawidłowość w tym sezonie, która dziwi nie tylko mnie. We własnej hali macie najgorszy bilans w lidze, bo z 6 meczów wygraliście tylko raz, a na wyjeździe jesteście w top3. Skąd te rozbieżności?
Ciężko jednoznacznie powiedzieć. Może powinniśmy wystąpić z prośbą o granie meczów tylko na wyjazdach? To pół żartem, pół serio. Faktycznie przez lata nasza hala była atutem, a przegrywaliśmy w niej pojedyncze mecze. Nie można zrzucać wszystkiego na kontuzje. Obserwowałem z pozycji trybun niemalże wszystkie nasze domowe mecze i może troszeczkę jest tak, że jak przyjeżdżają do nas słabsze drużyny to brakuje trochę koncentracji. A nieobliczalni jesteśmy w tej lidze nie tylko my. Myślę, że jak będzie więcej czujności od samego początku, to wszystko będzie jak należy.
Rozmawia pan często z trenerem Michałem Batorskim?
Tak ,bardzo wiele ze sobą rozmawiamy. Dzielę się swoimi spostrzeżeniami, rzeczami których nie widać, trenując na ławce. Robię to niczego nie narzucając, bo trener jest fachowcem i o to on bierze odpowiedzialność za wyniki.
Mówił pan o tym, że wierzy w zakwalifikowanie się do play-off. Teraz jesteście na granicy tej kwalifikacji, a już w niedzielę mecz w domu z Pompax Tęczą Leszno, potem przyjeżdża do was lider i najmocniejszy zespół w stawce Isands Wichoś Jelenia Góra, a dzień po dniu kobiet kończycie meczem w Rybniku z RMKS Xbest. Ile zwycięstw realnie powinno dać play-off?
Nie lubię liczyć. Niech tym zajmą się inni. A ponieważ zawsze najpierw jako trener, a teraz jako wiceprezes zawsze byłem optymistą wierzę w trzy zwycięstwa. W niedzielę w meczu z Lesznem wygramy i się odbijemy, z Jelenią Górą też możemy wygrać, przecież nieraz pokazaliśmy, ze ogrywaliśmy u siebie mocnych rywali, a to nie kosmitki, tylko koszykarki takie jak u nas. Z Rybnikiem też już wygraliśmy u siebie po ciężkim meczu, to dlaczego nie wygrać tam? Nie będzie to łatwe, ale jest to do zrobienia i ja w to wierzę!
Przez 18 lat był pan trenerem MUKS, ostatni raz na ławce w maju. Korci pana by wrócić?
W maju byłem ostatni raz na ławce trenerskiej w klubie, ale jeszcze do końca sierpnia byłem trenerem reprezentacji Polski do lat 16, z którą graliśmy na Mistrzostwach Europy, więc tą przerwę mam od września. Potrzebny był mi ten oddech, ale już mnie nosi, by wracać. To jest od człowieka silniejsze, tym bardziej gdy robiło się to przez całe życie.
To jeszcze o tym oddechu. Udało się wystartować w triatlonie w Sierakowie?
Ze względów na kolizję terminów nie wystartowałem tam przed rokiem. Ale teraz jestem w pełnym treningu, ćwiczę codziennie, forma rośnie i celuję w ćwiartkę a może połówkę Ironmana. Fizycznie czuję się jak student. Bardzo chcę się sprawdzić, ukończyć to wyzwanie i mieć satysfakcję.
W marcu kończy się sezon zasadniczy, ale zaczyna się kalendarzowa wiosna. Pielęgnacja gródka to też pana pasja.
Już są plany co i jak zrobić. Żona ponownie pewnie wykaże się inicjatywą, a jak się zrobi cieplej to najbardziej obleganym przez nas miejscem będzie sklep ogrodniczy. Uwielbiam ten klimacik: ścięty trawnik, wszystko kwitnie, do tego grill. Ale teraz też jest przyjemnie.
Mróz, śnieg – pod morsowanie jak ulał.
Mam na tarasie beczkę, w której morsuje. Sauna, zimna woda. To jest to co lubię.
Wspomniał pan, ze ciągnie pana na ławkę trenerską. Wraca pan jako trener MUKS w przyszłym sezonie?
Na ławkę trenerską od przyszłego sezonu wracam na pewno. A czy do MUKS to się jeszcze okaże. Prowadzę bardzo konkretne rozmowy z jednym z klubów z ekstraklasy. Póki co nie mogę powiedzieć z jakim, ani zdradzić więcej szczegółów. Ale propozycja, którą dostałem wygląda obiecująco. Nie robię z tego tajemnicy, w klubie też o tym wiedzą. To chyba dobry moment by się stąd ruszyć, tym bardziej że co najważniejsze dostałem zielone światło od żony na naszą przeprowadzkę, więc jestem usprawiedliwiony.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie