Reklama

Martyna Klatt i Anna Puławska mistrzyniami świata. < Napisałam piękną historię >

Martyna Klatt i Anna Puławska wywalczyły tytuł mistrzyń świata w olimpijskiej konkurencji K2 500 metrów. Dla Martyny to pierwszy seniorski tytuł w tej konkurencji, dla Anny drugi, bo po złoty medal sięgnęła z Karoliną Nają w 2022 roku. Z tegorocznych mistrzostw w Mediolanie wraca z dwoma tytułami, bo bezkonkurencyjna była także w K1 500. Były to jedyne medale na olimpijskich dystansach, na zakończenie regat trzecie miejsce w C1 5000 zajął jeszcze Wiktor Głazunow. Kajakarki pokazały formę wyborną, ale w pozostałych grupach tyle optymizmu nie ma.

Poznanianka Martyna Klatt (AZS AWF Poznań) i Anna Puławska (AZS AWF Gorzów) zostały bohaterkami reprezentacji Polski. Podczas mistrzostw świata w Mediolanie zaprezentowały wysoką i równą formę, bo już od pierwszego wyścigu kwalifikacyjnego pływały bardzo szybko. W finale były w gronie faworytek, ale wskazywano też na niezwykle mocne Australijki Kailey Harlen i Natalia Drobot oraz duet z Niemiec, Paulina Paszek/Pauline Jagsch. 

I pierwsza część dystansu należała do Australijek, które rozpoczęły mocno i wypracowały przewagę nad Polkami, Nowozelandkami i Niemkami. Ale ta konkurencja to nie 250, a 500 metrów. Ostatnie 100 Polki pokonały niczym "odrzutowiec". Wysunęły się na prowadzenie i linię mety minęły ponad pół sekundy przed osadą z Australii i niemal dwie sekundy przed parą z Niemiec. 

W tym wyścigu udało się wszystko. Dobrze popłynęłyśmy taktycznie, na swoim poziomie i to dało złoto. Czujemy się mocne, dostałyśmy sporo motywacji i pewności siebie. Dzięki temu stajemy z rywalkami jak równy z równym i nie boimy się zmęczenia. Lecimy do końca i zdobywamy złote medale

- powiedziała Anna Puławska.

Bo dla tej dwójki to był sezon wymarzony. Stawały na podium Pucharu Świata, wywalczyły tytuł mistrzyń Europy, a teraz zostały najlepszą osadą globu.

Nie boimy się zmęczyć na treningu. Jesteśmy lepiej przygotowane i idealnie odnajdujemy się na tym dystansie. Mimo, że teraz po biegu jesteśmy zmęczone, to ten ból w trakcie wyścigu nie by.ł taki duży, miewałyśmy gorsze wyścigi. Teraz przygotowanie mamy na wyższym poziomie i ta pięćsetka jest dla nas idealnym dystansem

- dodała Martyna Klatt. 

Dla Anny Puławskiej to drugi złoty medal, bo dzień wcześniej Puławska triumfowała w jedynce. 

Napisałam piękną historię i spełniam swoje marzenia. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie trener Grzegorz Łabędzki, który wziął mnie pod swoje skrzydła od początku sezonu i dał mi motywację do tego, żeby uwierzyć dalej w siebie i zapomnieć o tym, co było. Zbudowałam siebie na nowo i jestem mu bardzo wdzięczna. A jak się czuję jako podwójna mistrzyni świata? Jestem bardzo szczęśliwa, ale chyba wciąż nie dowierzam. Pewnie dojdzie to do mnie dopiero gdy dolecimy do domu i będziemy świętować z naszymi bliskimi. Wtedy dotrze do nas to, co tutaj zwojowałyśmy.

Brąz na pocieszenie

W ostatniej konkurencji mistrzostw świata, nieolimpijskiej C1 5000 metrów brązowy medal wywalczył Wiktor Głazunow. Można powiedzieć "na pocieszenie", bo o ile szóste miejsce w finale olimpijskiej C1 1000 wstydu nie przynosi (to wciąż światowa czołówka), to brak awansu do finału w C2 500 był wynikiem bardzo rozczarowującym. 

Te mistrzostwa świata nie przebiegały po mojej myśli, przyjeżdżałem do Mediolanu z większą werwą, która z biegu na bieg powoli gasła. Wszystkie dystanse traktuję poważnie, ale na 5000 metrów chciałem pokazać, że potrafię szybko pływać. Start nie należał do łatwych, musiałem
zjeżdżać do bojki z lewej strony, rywale też nie chcieli oddać łatwo miejsc. Dlatego bardzo
się cieszę, że jako żołnierz Wojska Polskiego walczyłem do końca, bo takie mamy zasady i
wracam z tych mistrzostw z chociaż jednym medalem

- powiedział Wiktor Głazunow. 

Dużo słabiej

Dwa złote medale w konkurencjach olimpijskich to osiągnięcie znakomite, którego dawno nie było, ale które nieco "maskuje" ogólny wynik reprezentacji Polski. Spójrzmy na lata poprzednie:

  • 2023 - 9 medali
  • 2022 - 7 medali
  • 2021 - 6 medali

Rok temu z racji igrzysk olimpijskich czempionat był, ale rozgrywany tylko w konkurencjach nieolimpijskich i wtedy Polska zdobyła 3 krążki. 

Trzy miejsca na podium w tym roku są więc najsłabszym wynikiem od lat. W kajakowym sprincie jest 10 konkurencji olimpijskich. Polacy w Mediolanie wystartowali w dziewięciu z nich, tylko w pięciu awansowali do finałów. To co się nie zmieniło, to fakt, że wciąż najsilniejszą grupą jest grupa kajakarek, chociaż i tutaj nie wszystko się udało. Brak czwórki K4 500 metrów w finale jest na pewno wynikiem poniżej oczekiwań. Egzamin zdała Julia Olszewska, która w K1 200 była szósta.

Na pewno z większymi nadziejami do Mediolanu jechali także kajakarze. Brązowy medal mistrzostw Europy w K4 500 rozbudził apetyty. W mistrzostwach globu zakończyło się na ósmym miejscu. Polacy gonią czołówkę, są osadą młodą, ambitną i perspektywiczną, ale jak do tego dodamy nieukończenie konkurencji K2 500 oraz finał B w K1 500, to na pewno jest to do przemyślenia.

No na pewno nie jest to wynik, który by nas satysfakcjonował. Trzeba to przeanalizować, omówić i przygotować się na ciężka prace w następnym sezonie

- przyznał Sławek Witczak. 

Trener Ryszard Hoppe ma waleczną, bardzo młodą grupę zawodników, ale widać, że i inne nacje odmłodziły składy i pływają bardzo szybko. 

W kanadyjkach świat nam trochę odpływa. Honor uratował lider reprezentacji Wiktor Głazunow, ale jak można przeczytać powyżej i on nie był do końca zadowolony. Zarówno męska, jak kobieca dwójka C2 500 poza finałami, a w pozostałych konkurencjach też bez błysku. W blasku Mediolan opuściła z kolei Ludmiła Luzan. Ukrainka, rywalka Doroty Borowskiej, z którą Polka jeszcze dwa lata temu podczas Igrzysk Europejskich w Krakowie wygrała, zdobyła w Italii cztery złote medale. 

Nikomu nie można odmówić ambicji i pracy, którą włożyli, ale na pewno zarówno sportowy, jak i trenerzy liczyli na lepsze wyniki.

Za tym wynikiem są miesiące ciężkiej pracy, nie chcieli wiedzieć, że ubiegły sezon, który był zarówno piękny jak i okrutnie ciężki nie dał o sobie zapomnieć i nie pozwolił na powrót do katorżniczej pracy w październiku, abyśmy dzisiaj mogli świętować. Potrzeba było czasu, abym była gotowa zacząć myśleć o zawodowym sporcie. Nie chcę ukrywać emocji, jest mi cholernie przykro, ale też jestem z siebie dumna, jestem dumna z mojego Teamu, że daliśmy radę, że pomimo takich doświadczeń jakie mieliśmy w ubiegłym sezonie nadal tu jesteśmy, nadal chcemy i nadal będziemy pracować, aby spełniać swoje marzenia

- napisała na swoim profilu Dorota Borowska, kanadyjkarka Posnanii, dziękując trenerowi Mariuszowi Szałkowskiemu i Sylwii Szczerbińskiej za wspólną drogę.

To rok poolimpijski, do kwalifikacji do Los Angeles jest jeszcze sporo czasu. I pewnie, że piąte, czy szóste miejsca w mistrzostwach świata są rezultatami dobrymi. Tyle, że reprezentacja Polski w sprintach przyzwyczaiła nas do czegoś więcej ... 

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 25/08/2025 12:26
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do