Reklama

Męczarnie Enei Basketu i szok w końcówce. Bohaterem Bradley Waldow

Sprawdziły się przedmeczowe przewidywania trenera Przemysława Szurka, który przed meczem we Wrocławiu z WKK spodziewał się trudnego meczu. I było trudno, bo dużo wyżej notowani w tabeli 1. Ligi poznaniacy najpierw męczyli się z rywalem, by w ostatniej minucie meczu oddać zwycięstwo. Nie byli w stanie powstrzymać bohatera wrocławskiej drużyny Bradleya Wadlowa. 

Początek spotkania należał do zespołu gospodarzy, którzy grali zdecydowanie szybciej i skuteczniej. Poznaniakom mozolnie szło zdobywanie punktów, pierwszy raz wyszli na prowadzenie po siedmiu minutach gry, po celnym rzucie za 3 punkty Michała Samsonowicza. Trwało to jednak tylko chwilę, także z racji kłopotów Enei Basketu na linii rzutów osobistych. Pierwszą kwartę poznaniacy wygrali 21:19 dzięki udanym akcjom w obronie i kontratakach w ostatniej minucie tej części gry. 

 W drugiej kwarcie koszykarze obu zespołów postawili na rzuty za trzy punkty. Lepiej w tym elemencie spisywali się podopieczni Przemysława Szurka. Po trzecim trafieniu zza łuku Kacpra Mąkowskiego Enea wyszła na siedmiopunktowe prowadzenie. Ale nie zdołała go utrzymać. Głównie za sprawą Bradleya Waldowa, który raz za razem punktował spod kosza (w całym meczu trafił 10 z 11 rzutów). Seria Michała Samsonowicz pozwoliła utrzymać kontakt z zespołem WKK, ale to gospodarze schodzili do szatni z prowadzeniem. Było 42:41. 

Niby pod kontrolą

Otwarcie trzeciej części gry należało do koszykarzy WKK, którzy w trzech kolejnych akcjach zdobyli punkty i zwiększyli przewagę do siedmiu punktów. Wystarczyły jednak dwa celne rzuty za trzy (Mąkowskiego i Wielocha), punkty Mikołaja Stopierzyńskiego i Enea Basket wyszła na prowadzenie. I do końca tej części gry już go nie oddała. Zagrali bowiem bardzo agresywnie, zdobywając aż 29 punktów. Sytuacja znacznie się poprawiła, poznaniacy do ostatniej części spotkania przystępowali z ośmiopunktową zaliczką 70:62.

Szok w końcówce

Kiedy na początku ostatniej odsłony Enea miała już o 10 punktów więcej, wydawało się, że spokojnie dowiezie to do końca. Nic bardziej mylnego. Bradley Wadlow wciąż grał na stuprocentowej skuteczności (!) i po kolejnych minutach koszykarze WKK zbliżyli się do Basketu na 3 punkty (71:74 po trójce Koelnera). Jednym z bohaterów meczu mógł być Kacper Mąkowski, który na dwie i pół minuty przed końcem szósty raz trafił za 3 punkty (74:80), ale wcale to nie oznaczało spokojnej końcówki. Wręcz przeciwnie. Wrocławianie nie tylko te straty odrobili, ale na 2,8 sekundy przed końcem za sprawą Bradleya Waldowa odzyskali prowadzenie (85:84). I po chwili Amerykanin znów został bohaterem, bo w ostatniej akcji zablokował rzut Kacpra Mąkowskiego. Enea Basket przegrała z WKK 84:85.

Nie zawsze indywidualności wygrywają mecze. W końcówce nie zachowaliśmy zimnej krwi, rywale to wykorzystali i wyrwali nam tę wygraną

- podsumował Kacper Mąkowski.

Świąteczną przerwę koszykarze Enei Basketu spędzą na 3. miejscu w tabeli. Kolejny mecz rozegrają 4 stycznia w Poznaniu, rywalem będzie Noteć Inowrocław.

WKK Activ Hotel Wrocław -  Enea Basket Poznań 85:84 (19:21, 23:20, 20:29, 23:14)

Punkty dla Enei Basketu Poznań: Kacper Mąkowski 20, Michał Samsonowicz 14, Mikołaj Stopierzyński 12, Piotr Wieloch 11, Konrad Rosiński 9, Wojciech Fraś 6, Patryk Stankowski 6, Jan Jakubiak 4, Wiktor Paczkowski 2

Najwięcej dla WKK: Bradley Waldow 25, Jakub Koelner 17, Michał Kroczak 17

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 22/12/2024 19:55
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do