Reklama

Michał Samsonowicz: Ten skład zapewni Poznaniowi play-off

Michał Samsonowicz podpisał dwuletni kontrakt i postanowił pozostać w pierwszoligowym Enea Basket Poznań. Rzucający obrońca lub rozgrywający stracił kilka miesięcy zeszłego sezonu przez kontuzję barku. Teraz reprezentant Polski 3x3 wraca do treningów z mocnym postanowieniem, by wraz z zespołem powalczyć skutecznie o play-off. W rozmowie z Michałem Bondyrą wspomina zeszły sezon, nieudane kwalifikacje do mistrzostw Europy z polską kadrą 3x3, ocenia też nowy skład.

Michał Bondyra: Zeszły sezon miał zakończyć się awansem do play-off. Przez długi czas byliście nawet na pierwszym miejscu, ale finalnie zakończyliście go na 12. Do 8 pozycji zabrakło dwóch zwycięstw.
Michał Samsonowicz, koszykarz Enea Basket Poznań i kadry 3x3:
Mieliśmy dobry start sezonu, wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale wiedzieliśmy, że nie można się przedwcześnie cieszyć, bo liga jest bardzo wyrównana. Zabrakło bardzo niewiele, finalnie skończyliśmy na 12 miejscu i taka jest rzeczywistość. Im dalej w sezon tym graliśmy coraz gorzej, do tego doszły urazy i wszystko się posypało. Walczyliśmy do końca, ale znalazło się kilka drużyn lepszych od nas na finiszu. Wydawało się, że cel jakim były play-off jest w naszym zasięgu i że musimy go zrealizować, finalnie się nie udało. Teraz bardzo chcemy być w ósemce. 

Na bardzo słabą rundę rewanżową wpływ miały urazy. Ciebie też to dotyczyło. Doznałeś urazu barku jeszcze w lutym, potem w marcu wróciłeś na jeden mecz, a kontuzja się odnowiła. Szkoda, bo miałeś ponad 14 punktów na mecz. Zabrakło tych oczek.
Obserwowanie kolegów z boku było bardzo frustrujące, bo chciałem wejść i im pomóc. Gdy po miesiącu od pierwszego upadku na bark wróciłem i znowu uderzyłem się w ten bark, wiedziałem już, że sezon regularny mam z głowy. Najgorsze jest to, że ta kontuzja przydarzyła się na takim etapie rozgrywek. Jakbym miał wybierać, to wolałbym być kontuzjowany na początku lub w środku sezonu, żeby móc wrócić na najważniejsze mecze, kiedy decyduje się być albo nie być w play-off.

Do koszykówki na wysokim poziomie wróciłeś w czerwcu. Z kadrą 3x3 walczyliście w Bukareszcie o mistrzostwa Europy. Półfinałową porażkę z mistrzem olimpijskim z Tokio - Łotwą można było jeszcze zrozumieć, ale przegraną z Węgrami, która odbierała wam bilet do Danii już nie.
Masz rację. Porażka z Węgrami to było duże rozczarowanie. Mieliśmy dwie szanse na bilet na mistrzostwa Europy. Z Łotwą przegraliśmy minimalnie, ale z Węgrami przegrać nie powinniśmy. Z całym szacunkiem do tego zespołu powinniśmy bez dwóch zdań pokazać, że jesteśmy od nich lepsi. 

Co się stało, że przegraliście z Węgrami?
Zagraliśmy z nimi najgorszy mecz turnieju. Poprzednie trzy, wygrane z Ukrainą i Szwajcarią a nawet minimalnie przegrany z Łotwą były w naszym wykonaniu dobre. Graliśmy w nich swoją koszykówkę, czyli dokładnie to, co trenowaliśmy przed turniejem. Z Węgrami przestaliśmy spełniać założenia, które sobie postawiliśmy. Mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać, wykorzystując warunki fizyczne pod koszem Adriana Boguckiego. A my niepotrzebnie zaczęliśmy oddawać dwupunktowe rzuty, które nie miały rytmu. Piłki przestały wpadać do kosza, Węgrzy zwietrzyli swoją szansę i mecz nam odjechał, mimo że jeszcze w samej końcówce mieliśmy okazje, przegraliśmy. Traktuję tą porażkę trochę, jak brak awansu Enea Basketu do play-off.

Za rok w Warszawie pod Pałacem Kultury i Nauki rozegrane zostaną Mistrzostwa Świata, wtedy wymówek już nie będzie i trzeba będzie powalczyć o medal. 
Mistrzostwa Świata w Warszawie to jest niesamowita wiadomość. Fajnie, że Polski Związek Koszykówki zrobił taki ruch i że będzie nam dane zagrać w tak dużej imprezie przed własną publicznością. Po naszej stronie pozostanie to, by dobrze się do tego turnieju przygotować i wykorzystać szansę na dobry wynik. 

Latem w całej Polsce są organizowane Questy – turnieje 3x3. Ten lipcowy w Poznaniu „Basket na Wolności” miał bardzo silną obsadę. Ty też wtedy grałeś. Jak wspominasz ten turniej?
Wspominam go bardzo dobrze. Ogromna pochwała dla organizatorów za to, że ten Quest odbywał się w przestrzeni miejskiej, na pięknym Placu Wolności, gdzie przechodnie mogli rzucić okiem na to, co się dzieje i zainteresować się naszą dyscypliną. Pamiętam, że wcześniej graliśmy na Targach Poznańskich. Tam też było dobrze, ale w centrum miasta gra się lepiej. Poza tym, tegoroczny turniej w Poznaniu miał bardzo silną obsadę. Żałuje tylko, że nie udało się nam dojść wyżej i skończyliśmy na ćwierćfinale. Prowadziliśmy jeszcze 18:16, ale przegraliśmy końcówkę z zespołem Legii Lotto 3, który potem dotarł do finału.

W twojej ekipie byli Wojciech Fraś i Marcin Dymała, którzy jeszcze nie tak dawno reprezentowali Enea Basket Poznań. To zestawienie nie było przypadkowe?
Nie było. Montowanie ekipy wygląda tak, że kolega dzwoni do kolegi i tworzymy zespół. Z Wojtkiem i Dymkiem dobrze się czułem. A w naszej ekipie był jeszcze Thomas Davis, z którym nieraz grałem już w drużynie 3x3.  

Jesteś shooterem jak legenda 3x3 – Przemysław Zamojski. Przemek w rozmowie ze mną mówił, że w wakacje oddaje tysiące rzutów. A jak to jest u ciebie?
Podobnie. Skupiam się na tym, by moje rzuty były powtarzalne. Mimo że dystansowe rzuty to moja najmocniejsza broń, też muszę je ćwiczyć. W wakacje dużo widzę się na treningach z Przemkiem, mam okazję z nim potrenować, ale i czegoś nauczyć, bo to bardzo doświadczony gracz. 

Zostajesz w Poznaniu na kolejne dwa lata, co kibice przyjęli z radością. W Enea jest nowy trener – Marcin Kloziński. Długo cię musiał namawiać, byś podpisał kontrakt?
Trener Kloziński był bardzo skuteczny w swoich argumentach, więc wszystko poszło w miarę szybko. 

A jaka będzie twoja rola w drużynie? Będziesz mniej rozgrywał, a bardziej zajmiesz się zdobywaniem punktów?
Jakkolwiek to nie zabrzmi, nie martwię się o swoją rolę, bo miejsce dla siebie na parkiecie na pewno znajdę. Będę robił to, czego będzie ode mnie oczekiwał trener. Ale zmiany w składzie faktycznie mogą sprawić, że będę miał inne pozycje rzutowe.

Przy okazji wątku koszykówki 3x3 wspomniałem o Wojciechu Frasiu. Zarówno jego, jak i Piotra Wielocha już w Poznaniu nie zobaczymy.
Chciałbym, żeby nadal grali w Poznaniu, ale nie da się wszystkich utrzymać. Widzę, że podpisali dobre kontrakty i powinni być zadowoleni w nowych klubach. Trzymam za nich kciuki i życzę im powodzenia.

Wśród nowych zawodników mamy wysokich graczy w osobie Andrzeja Krajewskiego i dwóch młodych: Tobiasza Dydaka i Janka Nowickiego. To zapowiada lepszą grę pod koszem?
Mam nadzieję, że tak będzie. Andrzeja znałem już wcześniej i wierz mi, że dobrze jest go mieć po swojej stronie. Janka i Tobiasza dopiero poznaję na treningach. 

A jak oceniasz dwa amerykańskie wzmocnienia? De Ante Barnes przyszedł do Poznania z drugoligowego Pleszewa, a James Washington z Noteci Inowrocław. De Ante robił fajne statystyki w drugiej lidze, a James w zeszłym sezonie był topowym rozgrywającym w 1 lidze. 
To są dwa bardzo fajne podpisy. Z De Ante ma też polski paszport, bo jego babcia jest Polką. Udało mi się z nim zagrać nawet turniej 3x3 więc wiem czego mogę się po nim spodziewać. Ma dobre warunki fizyczne. Jest silny i waleczny na zbiórkach, łata dziury w obronie. Washington doświadczony rozgrywający, jeden z najlepszych zawodników w tej lidze. Bardzo ciekawie będzie z nim grać na jedynce. W zeszłym, sezonie wyciągnął Noteć do play-offs. Mam nadzieję, że z nami zrobi to samo. 

Wczoraj rozpoczęliście przygotowania do sezonu. Jaki będzie to dla was sezon?
Jestem przekonany, że ten skład zapewni Poznaniowi play-off. Mimo że ten sezon zapowiada się na jeszcze bardziej wyrównany niż poprzedni, a do tego wielu dobrych zawodników zejdzie z Orlen Basket Ligi, wierzę w nasz zespół. 

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 05/08/2025 14:15
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do