Reklama

Mikołaj Stopierzyński: Lepsze szkolenie albo masowość

Z Mikołajem Stopierzyńskim, rzucającym obrońcą Enea Basket Poznań postanowiliśmy podsumować Eurobasket i grę biało-czerwonych. Michał Bondyra zapytał też gdzie szukać następców dla takich zawodników jak Mateusz Pinitka. Będzie też o prowadzonych przez Mikołaja campach i szkoleniu młodzieży oraz przygotowaniach i ruszającym już w niedzielę sezonie PKO S.A. 1 Ligi.

Michał Bondyra: Dopiero co skończył się Eurobasket, który wygrali Niemcy. Jak oceniasz nowych mistrzów Europy?
Mikołaj Stopierzyński, koszykarz Enea Basket Poznań:
Niemcy byli drużyną, która prezentowała przez cały turniej wysoką jakość. Rzucało się w oczy, że każdy zawodnik w tym teamie był świadom swojej roli. Niemcy zbudowali w koszykówce system, który teraz im się zwraca z nawiązką.

Czy zestaw finalistów i poziom finału Cię zaskoczył? 
Poziom finału był bardzo wysoki, a spotkały się w nim drużyny, który we wcześniejszej fazie turnieju nie przegrały ani razu, więc nie było to na pewno zaskoczenie. Mecz był na prawdę fenomenalny do oglądania. Częste zmiany prowadzenia, wysoka skuteczność, świetne indywidualne zagrania liderów czy też piękne dla oka zespołowe akcje. Creme de la creme basketu!

Brąz dla Grecji był bardziej oczywisty niż dla Finów?
Myślę, że każdy przed meczem o trzecie miejsce stawiał jednak na Greków. Grecy posiadający drużynę złożoną z graczy NBA i Euroligi dowodzoną przez Giannisa. Przez to wydawali się oczywistym faworytem. Finowie jednak zagrali świetny turniej. Fajnie było zobaczyć, że mimo sporego prowadzenia przez cały mecz Grecji, reprezentacja Finlandii potrafiła wrócić do gry i doprowadzić do zaciętej, emocjonującej końcówki. Spory szacunek dla fińskiej koszykówki za pracę jaką musieli wykonać u podstaw kilka lat temu po to, żeby znaleźć się w tym miejscu. Myślę, że to nie jest przypadek.

Spójrzmy na ten Eurobasket przez pryzmat Polaków. Po kontuzji Jeremiego Sochana i fatalnych wynikach w eliminacjach, które oczywiście niczego nie przesądzały, bo jako jeden z 4 gospodarzy Eurobasketu udział mieliśmy zapewniony, panowała powszechna obawa o kompromitację biało-czerwonych. Było przekonanie, że dobrze byłoby, gdybyśmy wyszli z grupy. Doszedł jednak Jordan Loyd, a my wyszliśmy z 2 miejsca pokonując Słowenię, Izrael i Islandię.
Pokonaliśmy ich przede wszystkim żelazną defensywą. Bo obrona naszego zespołu była na bardzo wysokim poziomie. Cały zespół grał z wielkim poświęceniem, byliśmy dobrze ustawieni i aktywni. Żeby zrobić coś więcej zabrakło nam więcej armat w ataku, bo przez cały turniej bazowaliśmy w tym aspekcie na duecie Ponitka-Loyd.

Wspomniałeś o Mateusza Ponitce. Statystyki turnieju Mateusza 18 punktów na mecz, 8 zbiórek i 4 asysty pokazują, że to znowu był jego turniej!
Wielki szacunek dla Mateusza z mojej strony za to, co pokazywał na boisku. Widać, że był na misji, a dla kadry jest w stanie zrobić dosłownie wszystko. Widać jak ważna dla niego jest gra z orzełkiem na piersi. Zagrał wybitny turniej!

Jego charyzma, waleczność były chyba kluczowe dla tego, jakie wyniki osiągnęła polska kadra?
Mateusza można postawić za wzór dla każdego, kto chciałby być kapitanem. Ma charyzmę, którą zaraża kolegów, do tego sportową agresję, która wyzwala w pozostałych chęć walki do samego końca. 

Dlaczego Twoim zdaniem tak świetny zawodnik jak Ponitka, który liderem jest nie tylko w reprezentacji, ale i w każdym zespole, w którym gra nigdy nie grał w NBA?
Dziś, gdy jest już doświadczonym graczem byłoby o to bardzo trudno, ale wcześniej głównym czynnikiem dla którego menedżerom  czy trenerom z NBA było ciężko zaryzykować jego angażem była Mateusza fizyczność. NBA szuka zawodników atletycznych i ma na pęczki kandydatów bardziej fizycznych od Mateusza. 

Wróćmy na Eurobasket. Ćwierćfinał Polaków po zwycięstwie z Bośnią i porażce z wicemistrzami Europy Turkami to wynik na miarę czy ponad stan?
Gdybyśmy nie mieli Jordana Loyda to byłby to wynik ponad stan, a tak zrobiliśmy dobrą robotę. Mieliśmy też trochę szczęścia do drabinki przeciwników i tego, że brakowało u rywali ważnych graczy z NBA czy Euroligi. Jeszcze raz muszę podkreślić kapitalną grę obronną naszej drużyny, która potrafiła napsuć wiele krwi takim zawodnikom jak Luka Doncic. 

Na Eurobaskecie mieliśmy jedną z najstarszych ekip, czy widzisz w perspektywie lat młodszych następców naszych koszykarzy?
Naturalnym następcą wydaje się Andrzej Pluta, dla którego był to pierwszy turniej. Zagrał go na naprawdę niezłym poziomie. Na pewno sprawdziła się naturalizacja graczy jeśli chodzi o wynik zespołu i będzie ona kontynuowana. Za dwa lata będą następne mistrzostwa Europy a nasi najlepsi gracze będą mieli po 34-35 lat. Ciężko dziś powiedzieć kto może wejść w ich buty, chyba taki człowiek musi się po prostu objawić. Taką sytuację mamy np. w Finlandii, gdzie jest 18-letni Miikka Muurinen, który zaraz będzie grał w NBA. 

Zapytam Cię nie jako koszykarza, a trenera młodzieży. Ostatnio prowadziłeś camp. Czy wśród dzieci i młodzieży mamy potencjał na dobrych koszykarzy?
Myślę, że pomysłem na poszukiwania są takie campy, jak prowadziłem u Marka Mańkowskiego. Tam miałem 50 dzieciaków i co prawda żadne z nich nie wybijało się niezwykłą fizycznością, to chciałbym od razu odkłamać stereotypy o tym, że młodzież jest leniwa i że nie garnie się do koszykówki. Chłopak, który został MVP campu codziennie wychodził z treningu zlany potem. Wielu dzieciaków zostawało po treningu by porzucać. Oni chcą, pracują, motorycznie też nie są słabsi od innych w Europie.

To jak wychować zawodników, takich jak mają już nawet nie Niemcy czy Turcy, ale np. wspomniani Finowie?
Są dwie drogi: albo poprawiamy jakość szkolenia, albo pójdziemy szerzej w masowość licząc, że w masie zawodników znajdziemy wybijające się jednostki. Takie jak Mateusz Ponitka, za którego możemy podziękować Ostrowowi. Bo powiedzmy sobie szczerze, że Jordan Loyd rzucający ponad 20 pkt. w meczu z Polską nie ma nic wspólnego, a Jeremi Sochan też nie jest „produktem” polskiego systemu szkolenia. 

Przejdźmy na inny poziom basketu. Za chwilę rusza PKO S.A. 1 Liga, wy jedziecie na mecz z Tychami. Za wami osiem sparingów, w których regularnie masz dwucyfrowe zdobycze punktowe. Jak oceniasz przygotowania do Ligi?
Pracowaliśmy bardzo na temat. Zajmowaliśmy się koszykówką najpierw pod względem fizycznym później pod względem taktycznym. Dobre jednostki wykonaliśmy najpierw na siłowni, a potem na hali. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by odpowiednio wystartować.

Sądzisz, że zespół jest mocniejszy czy słabszy niż przed rokiem?
Ciężko mi to jednoznacznie ocenić. Mamy bardziej doświadczonego rozgrywającego w osobie Jamesa Washingtona, ale są też pozycje, na których są mniej doświadczeni gracze niż przed rokiem. Znowu będziemy chcieli grać fizycznie, a do tego szybko. A wierz mi mamy ku temu możliwości…

Poznań czeka na play offy będą one w tym sezonie?
Nie chcę rzucać słów na wiatr, żeby ktoś potem tych słów mi nie wyciągnął. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy, żeby tak było, bo wiemy jak ważne jest to nie tylko dla nas, ale i kibiców czy miasta. Początek mamy bardzo trudny – mecze w Tychach i z Łańcutem, czyli faworytami tej ligi. Ale nie złożymy broni i powalczymy!

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 18/09/2025 11:22
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do