SCORE Baja 1000 to jedno z najbardziej wymagających wyzwań motosportu terenowego na świecie. W tegorocznej, 58. już edycji tego rajdu wystartował poznańsko-wielkopolski zespół złożony z przedstawicieli Kamena Rally Team i Wataha Racing Team. I dojechał do mety.
SCORE Baja 1000 to meksykański klasyk, rozgrywany od 1967 roku na Półwyspie Kalifornijskim. Uznawany jest za kolebkę rajdów terenowych.
W skład zespołu weszli trzej kierowcy: Tomasz Białkowski, Mateusz Matczak i Ernest Kuś oraz dwaj nawigatorzy: Dariusz Baśkiewicz i debiutujący w tej roli Tadeusz Białkowski. To oni wspólnie reprezentowali biało-czerwone barwy w ekstremalnym rajdzie, który w tym roku liczył blisko 1400 kilometrów nieprzerwanej jazdy, bez podziału na etapy i bez taryfy ulgowej – od startu do mety w jednym podejściu.
Trasa była bardzo wymagająca. I zróżnicowana, bo jednego dnia jechało się w pustynnych temperaturach, innego przez skaliste góry, a jeszcze innego w ... śniegu.
Cały nasz odcinek był wymagający ze względu na kurz. Start odbywał się co 30 sekund, więc różnice między pojazdami były bardzo małe. Od pierwszej mili widoczność była bardzo ograniczona. Często kurz był tak gęsty, że musieliśmy się nawet zatrzymywać i poczekać aż opadnie. Wyprzedzaliśmy kilkanaście razy, a to wiąże się z dużym ryzykiem a już szczególnie w górzystym terenie na wąskich dróżkach z przepaściami
- opowiada Tomasz Białkowski, kierowca Kamena Rally Team.
Zespół zmagał się z wieloma trudnościami na trasie. M.in. z uszkodzoną chłodnicą po kolizji z innym zawodnikiem oraz z dramatycznymi warunkami pogodowymi, spowodowanymi przez nadciągający od Pacyfiku front burzowy. Deszcz zamienił niektóre odcinki w rwące rzeki, co znacznie utrudniło orientację i przejazd.
W moim debiucie nawigacyjnym podczas legendarnego Baja 1000 stanąłem przed jednym z największych wyzwań — prowadzeniem trasy w ekstremalnie zróżnicowanym i nieprzewidywalnym terenie. Od kamienistych pustyń pełnych kaktusów, przez ośnieżone przełęcze górskie, aż po grząskie, błotniste odcinki Półwyspu Kalifornijskiego — każdy fragment wymagał pełnej koncentracji i szybkiej analizy danych. Niezawodny sprzęt GPS odegrał tu kluczową rolę. Pracował stabilnie i precyzyjnie w warunkach, które potrafią zaskoczyć nawet doświadczonych zawodników. To właśnie dzięki niemu mogłem skupić się na tempie i strategii, mając pewność, że nawigacja nas nie zawiedzie
- przyznał Tadeusz Białkowski.
Pomimo przeciwności, polska ekipa zdołała ukończyć rajd w wyznaczonym limicie czasu – co udało się zaledwie połowie startujących załóg. Na mecie zawodnicy zostali uhonorowani medalami Baja 1000 Finisher – symbolem ukończenia jednego z najtrudniejszych rajdów świata.
To ogromna duma móc po raz kolejny stanąć na starcie tej legendy i jeszcze większa – dotrzeć do mety. SCORE Baja 1000 to rajd, którego nie kończy połowa zawodników, więc ukończenie go w limicie czasu to naprawdę coś wyjątkowego. Nawigacyjnie wiedziałem już, czego się spodziewać – to ogromna przewaga. Korzystaliśmy z najlepszego dostępnego sprzętu GPS, co pozwoliło nam utrzymać tempo i uniknąć błędów w trudnych warunkach. Jechałem z dwoma kierowcami, zmieniając się z krótką przerwą na regenerację. To była walka, ale i niesamowita przygoda
- podsumował Dariusz Baśkiewicz.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie