
Kacper Pyto to nowy trener Warty Poznań Amp Futbol. Człowiek, który jest w tej niezwykłej sekcji od początku. Zresztą przychodził do niej jako wolontariusz, a teraz w trudnym momencie podjął się pracy pierwszego szkoleniowca. Michałowi Bondyrze opowiada o falstarcie Warty na inaugurację PZU Ampfutbol Ekstraklasy na Golęcinie, ale i o tym dlaczego odeszli Marcin Oleksy i Mateusz Warakomski i czy widzi już w zespole ich potencjalnych następców. Będzie też o socjalizacyjnej funkcji tej odmiany piłki i otwarciu ludzi pokrzywdzonych przez los na świat. Nie zabraknie pytań o to jakie pieniądze są w ampfutbolu i o alkohol, który niestety jest obecny prawie we wszystkich klubach, prócz… Warty.
Michał Bondyra: Przed inauguracją sezonu mówiłeś, że mieliście dobre przygotowania i że celujecie w brąz. Co się stało, że na własnym terenie, na Golęcinie przegraliście wszystkie mecze i strzeliliście tylko jednego gola?
Kacper Pyto, trener Waty Poznań Amp Futbol: W sobotę mieliśmy słaby początek. Zawodnicy nie weszli w sezon tak jak każdy tego oczekiwał, niestety zmiany Trenerskie oraz zawodnicze spowodowały, że mieliśmy mało czasu na odpowiednie przygotowanie się. W niedzielę było już lepiej. Najlepszy mecz rozegraliśmy chyba ze Śląskiem Wrocław, który ma aspiracje mistrzowskie. Szkoda, że kolejność spotkań nie była odwrotna i że najpierw nie zagraliśmy z Legią Warszawa, bo wtedy moglibyśmy pokusić się o zwycięstwo, a tak zmęczeni meczem ze Śląskiem, przegraliśmy też z Legią i po pierwszym turnieju pozostajemy bez punktów, ale nie powiedzieliśmy w tym sezonie jeszcze ostatniego słowa.
Czy po tym kiepskim początku jest jeszcze realna szansa na grupę mistrzowską i walkę o brąz?
Mamy jeszcze 6 turniejów, a w nich wydarzyć może się wszystko. Zespoły mają wielu obcokrajowców i nie zawsze będą w pełnych składach, a my mamy dużą, 18-osobową grupę, która chce pracować i być coraz lepsza. Dziś nie pokuszę się o wytypowanie pierwszej 4.
Przez lata siłą napędową Warty były dwa nazwiska: Marcin Oleksy – znany szerzej z gola sezonu i nagrody Puskasa FIFA, którą odebrał dwa lata temu, a także Mateusz Warakomski. Obaj to reprezentacji Polski. Dlaczego odeszli do Śląska Wrocław?
Odeszli, bo chcieli szukać nowych wyzwań. A my nie mamy w zwyczaju zatrzymywać nikogo na siłę. Odejście Marcina nie było dla nas zaskoczeniem, bo rozmawialiśmy o tym już od dłuższego czasu. Zaskoczył nas za to Mateusz, który odszedł w trudnym dla nas momencie i zrobił to niespodziewanie. Nie ma tego złego. Mamy szeroką kadrę, którą budowałem z myślą o tym, żeby zabezpieczyć nas na sezon, a potem z turnieju na turniej się rozgrywać.
„Budowałem” – to słowo brzmi w Twoich ustach niezwykle, bo to Ty w trudnym momencie z kierownika stałeś się trenerem.
Stało się tak, bo nasz poprzedni trener odszedł od nas do Zawiszy Bydgoszcz. Niestety rozstaliśmy się w złych relacjach więc trzeba było ratować sytuację na koniec sezonu. Wiedzieliśmy, że przy przemeblowaniu składu i dojściu nowych zawodników, którzy ampfutbolu dopiero się uczą, trzeba człowieka doświadczonego w ampfutbolu, a nie trenera, który będzie się tej gry uczył wraz z nowymi graczami. Jestem w tej sekcji od jej początku czyli od 2020 roku i jako kierownik wiele razy pierwszym trenerom pomagałem wprowadzać w ampfutbol nowych graczy. To był dobry moment, żeby podjąć wyzwanie.
Mówisz o tym, że byłeś kierownikiem, ale do sekcji ampfutbolowej Warty trafiłeś… jako wolontariusz!
To prawda. Mój znajomy Mateusz Koszycki, który odpowiadał za marketing w Warcie, napisał, że potrzebują wolontariuszy, którzy pomogliby trenerowi przy prowadzeniu zajęć. Chodziło o noszenie bramek, podawaniu piłek. Takie najprostsze rzeczy. A, że sam kiedyś w wieku juniora byłem zawodnikiem Akademii Warty i chodziłem na mecze pierwszej drużyny, to potraktowałem to jako możliwość dopięcia czegoś co kiedyś zacząłem. Zgłosiłem się i tak przez lata wraz ze wzrostem sekcji miałem coraz to nowe obowiązki, aż w tym roku zadebiutowałem w roli pierwszego trenera.
Wróćmy do personaliów. Kto może wejść w buty Warakomskiego i Oleksego?
Jest wielu nowych zawodników, którzy bardzo dobrze wyglądają na treningach i mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie namieszają w lidze. Gdybym miał wytypować jedno nazwisko, to postawiłbym na Kacpra Płaczka, strzelca jedynej dotąd bramki dla Zielonych. Widzę jego ciężką pracę na treningach i jeśli będzie tak dalej, to prędzej czy później zagra w reprezentacji Polski.
Myślałem, że powiesz, że w buty nieobecnych wejdzie Łukasz Mamczarz, z którym kiedyś rozmawiałem przy okazji… zdobycia przez niego brązowego medalu paraolimpiady w skoku wzwyż.
Łukasz to utytułowany sportowiec. Znalazł się u nas, bo kocha futbol, a do gry namówił go Mateusz Warakomski. Jest jednym z trzech gorzowian w naszym składzie obok Oktawiana Śniowskiego i Wojtka Wasilewskiego.
Dzięki Łukaszowi udało nam się wywalczyć w Warszawie awans do top 4 i grać o brązowy medal. Na treningach swoim zaangażowaniem i profesjonalizmem zaraża pozostałych zawodników. To dla nas bardzo cenny zawodnik, który będzie w tym sezonie kluczowym graczem nie tylko na boisku, ale w procesie wchodzenia pozostałych kolegów na wyższy poziom.
A jaki poziom prezentują zagraniczni gracze. W tym sezonie w Warcie jest ich czterech.
To prawda, obok Marco Reinecke i Jamiego Oakey’a bardzo doświadczonych zawodników, którzy grali u nas już w zeszłym sezonie, dołączył do nas Liam Britlles, 23-letni reprezentant Anglii, który wraca do ampfutbolu po przerwie. To inteligentny chłopak, który bardzo dużo widzi na boisku. Ma zmysł taktyczny, który ułatwia pracę sztabowi trenerskiemu. Drugim nowym zagranicznym nabytkiem jest Marokańczyk Ihab Ettaleb, który chociaż na co dzień mieszka w Hiszpanii, to polską ligę zna bardzo dobrze, bo w zeszłym sezonie grał w Legii Warszawa. Co ważne wszyscy nasi zagraniczni gracze nie tylko przyjeżdżają na mecze jak w innych polskich zespołach, ale też na treningi, wspomagając w ten sposób pozostałych naszych zawodników swoim doświadczeniem.
Mają czas, żeby z Anglii czy Hiszpanii przylatywać w środku tygodnia?
Nie, bo treningi odbywają się w weekendy, tak jak kolejki ligowe. Przylatują do nas w piątki, a wylatują w poniedziałki.
Kiedyś w ampfutbolu, podobnie jak w blind futbolu, za grę się nie płaciło. Czy dziś ampfutbaliści też grają za darmo?
Nie, to się zmieniło. Absurdalnie wysokie kontrakty w niektórych klubach sprawiły, że w tej dyscyplinie każdy zespół musi płacić swoim graczom. Ale my jesteśmy jedynym klubem w Polsce, który płaci nie tylko swoim gwiazdom, ale wszystkim piłkarzom i piłkarkom w sekcji.
To są duże pieniądze?
Pensje większości zawodników w naszej lidze mieszczą się w granicach od kilkuset do 1000 zł miesięcznie. Działają raczej na zasadzie stypendiów, których wielkość zależna jest od zaangażowania w treningi i mecze. Zawodnik sam swoją pracą decyduje ile dostanie.
Gracze zagraniczni mają gwiazdorskie kontrakty?
Gwiazdorskie nie, ale dostają więcej pieniędzy za przyjazd na mecze. Ale w ramach tego z własnej woli za darmo przyjeżdżają na nasze treningi. I bardzo taką postawę szanuję.
Od razu nasuwa się pytanie jak to możliwe, że ampfutbol dostaje regularnie pieniądze, skoro wiele mówi się o kłopotach finansowych Warty Poznań, która jest właścicielem tej sekcji?
Sekcja amp i sekcja blind w Warcie były ważne od zawsze. Bo nasz klub od samego początku stawiał i wciąż stawia na wartości prospołeczne. W corocznym budżecie jest zabezpieczona na naszą działalność odpowiednia suma, która wsparta jest dodatkowo przez miasto Poznań i sponsorów.
Ile trzeba wydać, by wystartować i ukończyć sezon w PZU Amp Futbol Ekstraklasie?
Nie licząc pieniędzy dla zawodników, to są sumy rzędu kilkaset tys. złotych. Na te koszta składają się głównie noclegi, zwroty za paliwo, wyżywienie, czy sama organizacja zgrupowań czy ligi.
Tyle płaci się w sezonie przeciętnemu graczowi PKO BP Ekstraklasy.
Tak, a u nas jest 18 zawodników, w tym dwie zawodniczki, którzy zarabiają średnio po tysiąc złotych miesięcznie.
Wspomniałeś o zawodniczkach. Obie to reprezentantki Polski, które pod koniec zeszłego roku z mistrzostw świata w Kolumbii wróciły z brązowymi medalami!
To prawda zarówno Marta Oblas, jak i Daria Majkowska grały na tych mistrzostwach i wróciły z medalem. Cały polski zespół w Kolumbii prezentował wysoki poziom, a my cieszymy się, że dziewczyny są z nami. Tym bardziej, że być może dołączy do nas jeszcze jedna dziewczyna, która ma za sobą debiut w kadrze.
O kim mówimy?
Nie mogę jeszcze zdradzić jej personaliów, bo nie podpisała z nami umowy.
A jak one radzą sobie w grze z mężczyznami? Przecież ampfutbol to często siłowa gra, a wielu facetów jest od nich i cięższych i wyższych?
Gdy patrzy się na te damsko-męskie pojedynki z zewnątrz to można mieć obawy. Bo przecież drobna dziewczyna nie przepchnie dwumetrowego, stukilowego zawodnika. Uczulam dziewczyny, by miały z tyłu głowy swoje bezpieczeństwo, by nie wchodziły w pojedynki bark w bark. Ale czasami adrenalina u dziewczyn jest silniejsza. One chcą grać, chcą rywalizować i mają ogromne serce do walki.
Czy w ampfutbolu zawodnicy też potrafią… gwiazdorzyć?
Oczywiście, jak w każdym sporcie. W tym wypadku dużo zależy od sztabu, czy potrafi takiego zawodnika ukierunkować na bycie liderem, na pracę dla drużyny. Ale nie z każdym się da. To kwestia charakteru.
W Warcie było gwiazdorzenie?
Zdarzało się i pewnie będzie jeszcze się zdarzać. Znów się powtórzę, nasza w tym głowa jako sztabu, by takie postawy skanalizować z pożytkiem dla zespołu.
Mówimy wciąż o aspekcie sportowym, a nie dotknęliśmy jeszcze najważniejszego wymiaru – społecznego. Po stracie kończyny człowiek może się załamać, bo świat mu się wali. Nie chce wtedy pokazać się innym, zamyka się w domu. Czy ampfutbol jest takim otwarciem na świat?
Dla większości ludzi po amputacjach problemy z komunikacją są tymi podstawowymi. Ludzie tracą kończyny i czują się gorsi. Nie chcą nawiązywać relacji, bo boją się odrzucenia. Ampfutbol pomaga z tego wychodzić. Najlepszym przykładem jest Marcin Oleksy, który po swoim wypadku długo nie wychodził z domu. W pewnym momencie dołączył do nas i widzimy jak się rozwinął. Takie przykłady można by mnożyć.
Nieszczęście, wypadek sprawia, że człowiek nie tylko nie chce wychodzić z domu, ale też, że w alkoholu czy narkotykach szuka ukojenia, rujnując sobie życie. Czy wy też Warcie wyciągaliście ludzi z nałogów?
Gdy przychodzi do nas osoba z takimi problemami, to staramy się jej pomóc. Taki człowiek musi jednak sam chcieć zmienić swoje życie. Jak chce trenować i grać, to musi odstawić wspomagacze.
Zawsze odstawia?
Niestety w każdej drużynie w ampfutbolu alkohol jest większym lub mniejszym problemem. Był też i u nas, ale z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to już czas przeszły. Obecnie mam grupę zawodników, którzy nie sięgają po używki ani na treningach, ani po nich. Nie grają też na podwójnym gazie w zawodach.
W tym względzie też jesteście inni pod pozostałych ekip?
Odpowiadając na to pytanie, powiem tylko tyle: chcemy by zawodnicy byli zdrowi i świadomi, że używki temu zdrowiu nie pomagają. Tłumaczę też moim zawodnikom, że używki tylko utrudniają rozwój sportowy, a my przecież mierzymy wysoko.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie