Reklama

Piotr Wieloch: Nie jesteśmy przekleństwem bukmacherów

Piotr Wieloch to kapitan i rozgrywający Enei Basketu Poznań. Drugi sezon gra w Poznaniu. Michałowi Bondyrze opowiada o sezonie, którego jeszcze nie przeżył, o tym dlaczego wrócił do Poznania po siedmiu latach, że wcale nie zawsze jest gadułą. Mówi też o tym, kto układa hiphopowe playlisty w szatni, skąd pomysł na dychę na koszulce i dlaczego kibicuje Realowi Madryt. Będzie też o rodzinie i córce, która być może pójdzie w ślady taty.

Michał Bondyra: Jeden z dziennikarzy w komentarzu po waszym zwycięstwie z liderem Eneą Abramczykiem Astorią w Bydgoszczy napisał, że bukmacherzy was nie lubią. Potraficie przecież ograć lidera na wyjeździe, ale też przegrać z dużo słabszą Resovią w Rzeszowie. Skąd ta sinusoida wyników?
Piotr Wieloch, kapitan koszykarzy Enea Basket Poznań:
Nie jesteśmy przekleństwem bukmacherów. Ta liga jest tak wyrównana, że autentycznie każdy może wygrać z każdym. Ostatnia drużyna może ograć lidera. Wszystko zależy od tego jak podejdziesz do meczu, jakie jest twoje nastawienie mentalne, z jaką energią rozpoczniesz spotkanie, czy jesteś w pełnym rosterze. I to jest pewnie odpowiedź na twoje pytanie, że czasem wygrywamy z liderem, a czasem wyraźnie przegramy z drużyną teoretycznie słabszą.

Dlaczego przegraliście tak wysoko w Tychach?
Myślę, że dała nam w kość ta długa seria wyjazdów. W ciągu tygodnia graliśmy w Rzeszowie, Bydgoszczy, a na końcu w Tychach. Wyruszyliśmy rano tego samego dnia i odpadliśmy po prostu fizycznie. GKS Tychy zagrał w pełnym składzie, a u nas brakowało Michała Samsonowicza i Mikołaja Stopierzyńskiego. Mieliśmy zawężoną rotację. Próbowaliśmy, ale tego dnia Tychy były od nas zdecydowanie lepsze. 

Kiedy do gry wrócą Michał Samsonowicz i Mikołaj Stopierzyński – wasi dwaj kluczowi przecież gracze?
Michał wypadł na trzy tygodnie, Mikołaj w tym tygodniu wraca do treningów i mam nadzieję, że na sobotę na mecz z Polonią Warszawa będzie gotowy. Tym bardziej, że to dla nas bardzo ważne spotkanie z sąsiadem z tabeli. 

Patrząc na tabelę ligową trzecią Kotwicę Kołobrzeg od jedenastej Polonii Warszawa dzielą tylko trzy zwycięstwa! Trochę na pierwszoligowych parkietach już grasz, pamiętasz by liga była aż tak wyrównana?
Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją! Dwie porażki mogą sprawić, że lądujesz w strefie spadkowej, a dwa zwycięstwa, że jesteś w top 3. Policzyłem sobie, że aż trzynaście zespołów ma ochotę na play-off. Ta liga do samego końca będzie bardzo ciekawa, a walka o ósemkę będzie na żyletki.

Wasz trener Przemysław Szurek przed sezonem mówił mi, że celujecie w play-off. Jak po tych dwudziestu pięciu spotkaniach oceniasz waszą postawę?
Mamy naprawdę młodych i ambitnych zawodników. Super pracujemy na treningach. Gdybyśmy tę pracę z treningów zawsze przekładali na mecze, to byśmy na pewno byli w top 3. Na pewno mogłoby być lepiej, pewnie też gorzej. Mamy dziewięć kolejek do końca i w nich trzeba wyrwać jak najwięcej zwycięstw. Ale nie patrzę na to, ile będzie trzeba wygrać, by mieć play-off. Skupiamy się na kolejnym treningu, a potem meczu. Teraz myślimy tylko o tym, jak ograć u siebie Polonię w sobotę, a wierzę, że nasi kibice w tym nam pomogą. 

Skoro o trenerze Szurku. To on w zeszłym sezonie namówił cię do opuszczenia Tychów i przyjazdu do Poznania. Czym cię skusił?
Wiele tego było. Zacznijmy od względów rodzinnych, bo Poznań jest blisko mojego domu, a przy dwójce małych dzieci, daje to komfort w sytuacjach kryzysowych. Co do względów sportowych to wiele lat współpracowałem z trenerem Szurkiem, zawsze dobrze czułem się w jego koncepcji, a tu spodobała mi się jego wizja. I nie żałuję, że znowu jestem w Poznaniu.

Znowu, bo wróciłeś tu po siedmiu latach. Wcześniej grałeś przecież w Biofarmie Poznań, Biofarmie Suchy Las szmat czasu. Poznań to Twoje miasto?
Bardzo dobrze czuję się w Poznaniu, chociaż brakuje mi tu większej infrastruktury sportowej.

O hali nie rozmawiamy.
To temat rzeka.

A jak odnajduje się w Poznaniu twoja rodzina?
Bardzo dobrze. Mieszkamy na Wildzie, mamy blisko orlik, park im. Jana Pawła II, gdzie chodzimy z dziećmi, jeździmy też rowerami lub hulajnogami na Maltę. 

W jakim wieku masz dzieci?
Córka ma trzy lata, a synek cztery miesiące.

Zarażasz córkę koszykówką?
Ma już większe i mniejsze piłki do kosza. Ogląda też moje mecze, jeśli gramy na tyle wcześnie, że nie idzie spać. To bardzo żywiołowa dziewczyna, która lubi sport, więc na pewno coś wybierze.

Jeśli miałaby to być koszykówka, Poznań jest idealny, bo tu świetnie szkoli się młodzież. Zresztą ty jako junior grałeś tu w PBG, a potem w Biofarmie. Młodzieżą stoi też Enea Basket. Czujesz się dziś jako 30-latek ich mentorem?
Uwielbiam, gdy młodzież naciska na starszych zawodników, bo wtedy cały zespół się rozwija, nasze umiejętności idą w górę. My mamy naprawdę utalentowanych zawodników, ostatnio w Tychach na przykład świetnie zagrał Rafał Szpakowski, który przy mojej słabszej dyspozycji wziął ciężar gry na siebie. Teraz został powołany do reprezentacji U20 i tylko trzeba trzymać za niego kciuki, by tak dalej się rozwijał. Zresztą nie tylko on, bo tych chłopaków jest więcej. Z mojej strony zawsze służę tym młodym pomocą, gdy tylko chcą się czegoś ode mnie nauczyć.

Jako rozgrywający i kapitan jesteś przedłużeniem myśli trenera. Lubisz być tym, który ustawia kolegów?
Muszę czasem krzyknąć, odezwać się na treningu, żeby oni podążali za mną. Taka jest rola kapitana, żeby to trener nie musiał za dużo mówić, a zespół realizował to, o co mu chodzi. 

Na time out’ach też opierniczasz kolegów?
Czasem trzeba przeklnąć, podnieść głos, żeby wzbudzić w kolegach więcej agresji, żeby pobudzić ich do lepszej gry. 

Wychodzi to tobie naturalnie, bo podobno jesteś gadułą.
Głośno wyrażam swoje zdanie na treningach i w meczach. W życiu codziennym jestem raczej wyciszony, to moja żona jest w domu większą gadułą ode mnie. 

Na koszulce nosisz numer 10. Dycha w piłce nożnej zarezerwowana jest dla playmakera, gościa, który jest mózgiem drużyny. Ona w piłce waży, ma znaczenie.
Moja dziesiątka na koszulce wzięła się od… Zinedine’a Zidane’a. Genialny Francuz był dla mnie zawsze autorytetem, od najmłodszych lat uwielbiałem jego technikę, przegląd pola. Stąd zawsze chciałem grać z dychą, czasem się to nie udawało, gdy ten numer był zajęty przez starszych zawodników. 

Jesteś fanem Zidane’a, Realu Madryt podobno też.
Jestem fanem Realu: Hala Madrid! Teraz, gdy mam rodzinę, mam coraz mniej czasu, żeby oglądać ich mecze, ale te kluczowe od ćwierćfinałów, po półfinały i często finały oczywiście oglądam. Ten sezon Królewscy mają trochę słabszy, ale wciąż są na pierwszym miejscu i to pokazuje, jak silny jest to zespół.

Który Real jest bliższy Twojemu sercu – ten z Zidanem, Luisem Figo czy Brazylijczykiem Ronaldo, czy ten obecny z Mbappe, Vinciusem Juniorem i Bellinghamem?
Oczywiście ten starej daty. Tu nie ma dyskusji. Gdyby Zidane, Figo czy Ronaldo byli w tym samym wieku co obecne gwiazdy Królewskich, to pokazaliby, jak się gra w piłkę. Ci starsi gracze Realu bawili się piłką, robili to z ogromną finezją, czymś czego obecni aż w takim stopniu nie robią. 

Real koszykarski też oglądasz?
Tak, kibicuję Realowi koszykarskiemu i jak jest czas to oglądam, chociaż też w ograniczonym zakresie. 

A co z NBA?
Śledzę wyniki, a ostatnio też wymiany, tym bardziej że były szokujące!

Jak ocenisz wymianę, w ramach której Los Angeles Lakers pozyskali Lukę Doncica?
Za czasów gry śp. Kobiego Bryanta, byłem fanem Los Angeles Lakers, więc sympatia do tej ekipy mi została. Jestem bardzo zadowolony z przyjścia Luki do Los Angeles. Ciekawe, jak będzie funkcjonował z LeBronem Jamesem?

Co jeszcze robisz w wolnym czasie poza oglądaniem piłki?
Głównie spędzam go z rodziną. Kiedyś mocno angażowałem się w e-sport, nie tylko w niego grałem, ale śledziłem wydarzenia sportowe z nim związane. 

Podobno jesteś fanem hip-hopu.
Jestem fanem Paktofoniki, lubię też poznańskiego rapera – Rycha Peję oraz Pezeta. Młodzież podrzuciła mi Szpaka i Okiego. Co wpadnie mi w ucho, tego posłucham.

Szatnia Enea Basketu jest pełna hip-hopu?
Jest! Ale nie mamy jednego utworu, który napędza nas do walki przed meczem. To czego słuchamy, zależy od playlisty, która jest na dany dzień.

Ty je układasz?
Nie, odpowiedzialnymi za playlisty są Michał Samsonowicz i Mikołaj Stopierzyński. To oni są naszymi DJ w szatni. 


 

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 11/02/2025 13:02
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do