
Koszykarze Enei Basketu Poznań odnieśli piąte zwycięstwo w sezonie i "na chwilę" zajęli fotel lidera 1. Ligi. Podopieczni Przemysława Szurka w starciu z GKS-em Tychy mieli problemy ze skutecznością, ale dobrą defensywą zapewnili sobie wygraną, triumfując 75:66. W ostatniej kwarcie głównymi bohaterami byli ... sędziowie.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w Hali AWF trudno było wskazać faworyta. Nieco lepszym bilansem (4-3 vs 3-4) mogli pochwalić się gospodarze ze stolicy Wielkopolski, ale w poprzednim sezonie to tyszanie dwukrotnie okazywali się skuteczniejsi w bezpośrednich meczach.
W pierwszych minutach spotkania odrobinę lepsze wrażenie sprawiali koszykarze Enei, którzy po udanym rzucie z wyskoku Mikołaja Stopierzyńskiego prowadzili 9:4. Goście imponowali jednak szczelną obroną, z którą poznaniacy długo nie mogli sobie poradzić. Niezłą zmianę dali Arkadiusz Adamczyk i Piotr Wieloch, czego efektem było minimalne prowadzenie Enei po premierowej kwarcie (23:22).
W ekipie przyjezdnych najlepiej prezentował się doświadczony Tomasz Śnieg, który kontrolował tempo rozgrywania akcji, a okazjonalnie brał na siebie również i próby rzutowe. Po jego rzucie osobistym i późniejszym wsadzie Maksymiliana Dudy tyszanie wyszli na prowadzenie 25:23 i długo wynik oscylował w granicy remisu. I chociaż gospodarze wciąż nie mogli złapać swojego rytmu gry, to grali konsekwentnie i mozolnie budowali lekką przewagę punktową. Dzięki odważnym indywidualnym akcjom Stopierzyńskiego i celnym trójkom Michała Samsonowicza zespół trenera Przemysława Szurka zszedł do szatni z korzystnym wynikiem 50:44.
Po zmianie stron poznaniacy konsekwentnie utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie. Podopieczni trenera Jagiełki wciąż wierzyli w możliwość odrobienia strat, ale w ostatniej kwarcie z rytmu wytrącali ich ... sędziowie. Nie rozumieli intencji szkoleniowca przyjezdnych, który został ukarany przewinieniem technicznym za głośne wskazanie arbitrom swojego zawodnika z rozciętym łukiem brwiowym. Kolejna dyskusja zaowocowała drugim faulem technicznym i odesłaniem trenera GKS-u do szatni. Ostatnie minuty należały już do gospodarzy, którzy finalnie zwyciężyli 75:66, awansując tymczasowo na pozycję lidera 1. ligi.
Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Była to rehabilitacja po ostatniej przegranej z Astorią u siebie. Tym bardziej cieszy ta wygrana właśnie na własnym parkiecie. Ciężki mecz, fizyczny, ale może w drugiej połowie wywalczony defensywą
– podsumował Michał Samsonowicz z Enei Basketu Poznań.
Cieszę się, że zanotowaliśmy zwycięstwo, bo najgorzej jest wpaść w jakąś serię porażek. Ten mecz był bardzo ważny, tym bardziej, że z GKS-em w poprzednich sezonach szło nam raczej gorzej niż lepiej. W szatni powiedziałem, że dedykuję to zwycięstwo całej drużynie, bo dzisiaj część chłopaków naprawdę miała kłopoty ze złapaniem rytmu ofensywnego. Państwo, którzy oglądali mecz, widzieli, że walczyliśmy jak lwy o każdą piłkę. W tej czwartej kwarcie wyszarpaliśmy to zwycięstwo. Nie był to piękny mecz w drugiej połowie, ale na koniec liczy się tylko to, kto sięgnął po wygraną. To spotkanie pokazuje tylko, jak bardzo wyrównana jest pierwsza liga. Najcenniejsze zwycięstwa są wtedy, gdy ofensywa zawodzi. Teraz możemy na spokojnie przygotowywać się do kolejnego meczu
– dodał trener Przemysław Szurek.
Enea Basket Poznań – GKS Tychy 75:66 (23:22, 27:22, 11:13, 14:9)
Punkty dla Enei Basketu: Samsonowicz 18, Wieloch 11, Fraś 9 (12 zbiórek), Stankowski 9, Stopierzyński 9, Rosiński 9 (7 zbiórek), Adamczyk 7, Jakubiak 3
Punktydla GKS-u: Szmit 16, Śnieg 14, Piliszczuk 8, Bożenko 8, Lis 8, Walski 6, Dawdo 4, Duda 2
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie