Reklama

Katarzyna Pasternak: Nie chcę sobie przypisywać żadnych sukcesów

Kurz po zdobyciu mistrzostwa Polski do lat 19 już opadł, ale emocje w trenerce poznańskich złotek wciąż buzują. Katarzyna Pasternak nie lubi jednak być w centrum uwagi, a pracę z najlepszymi koszykarkami w kraju traktuje jako… kolejny dzień w robocie. O turnieju finałowym, podwójnym zerwaniu więzadeł, współpracy z Tomaszem Herktem i sztuce balansu między twardą ręką i luźną relacją z młodzieżą Katarzyna Pasternak w rozmowie z Kubą Wielińskim.

Kuba Wieliński: W trakcie przemowy na scenie mówiła Pani o rollercoasterach w turnieju, ale umówmy się - emocji dużo wcale nie było. Wszystkie mecze wygrane dość pewnie. O reprezentacji szczypiornistów zwykło się mawiać, że wygrywali “na luzie jedną” - to podobnie można by opisać Wasz finał?

Katarzyna Pasternak, trenerka Enei AZS Szkoły Gortata Poznań: Dziewczyny już tak mają, że lubią dostarczać emocji sobie i innym. To nie jest łatwe stracić prawie w całości 16-punktową przewagę i wrócić na odpowiednie tory, także czapki z głów przed nimi. 

Rok po roku zdobywa Pani złoty medal mistrzostw Polski. Nie lubię takich określeń, bo bywają nadużywane - tym razem jednak w pełni uzasadnione - tworzy się historia, ten rocznik może daleko zajść w żeńskiej koszykówce.

Połowa tych dziewczyn pamięta medal mistrzostw Polski do lat 17. Patrycja Tomaszkiewicz i Bianka Napierała grały z nami w U19 i dużym wzmocnieniem była Natalia Rutkowska, która do nas przyszła, ale nie trenowała z nami. Przerwa kadrowa przed finałami pomogła nam wyciągnąć dziewczyny z Ekstraklasy i zrobić 5-6 treningów. Na pewno to są duże talenty. Jak się odnajdą w dorosłej koszykówce - to zależy od tego, gdzie pójdą dalej, czy zostaną z nami a mam nadzieję, że tak będzie. Dużo jest czynników, które mogą mieć na to wpływ, a my jesteśmy klubem, który nie ogranicza młodych Polek, które wchodzą na poziom Ekstraklasy.

Kulisy dojścia do tego złota były też ciekawe, bo to wspomniane pojedyncze treningi w takiej grupie, do tego kontuzje - ta historia ma więcej smaczków.

Trzeba się jeszcze cofnąć do Młodzieżowego Pucharu Polski. W sobotnim meczu z MUKS-em Martyna Główczak skręciła pierwszą kostkę, a grała w masce, bo miała wcześniej dwa razy złamany nos. Grała na własne życzenie, w niedzielę skręciła drugą kostkę i tak naprawdę od tamtej pory nie wiedzieliśmy czy ona w ogóle zagra z nami w tym turnieju. Na dzień przed startem dostaliśmy informację, że może zagrać, ale z ograniczoną liczbą minut. Zaczęliśmy w środę od odpuszczenia meczu, bo założyliśmy że damy radę bez niej. W czwartek była zła na siebie, bo źle zagrała, ale nie trenowała dwa tygodnie i biła się cały czas z myślami czy grać, więc nie ma się co dziwić. Ważne, że po meczu czuła się dobrze, nie czuła bólu, więc postanowiliśmy że zagra też w piątek żeby poczuć parkiet. Dobrze, że tak wyszło, bo to dało jej pewności, ale i nam byłoby bez niej ciężko przepchnąć te kolejne mecze, dlatego tym większy szacunek że mimo tego stanu zdrowia podjęła walkę.

Grałyście w Poznaniu, ale o przewadze parkietu nie było mowy, bo dla każdego ta hala była nowa - czułyście jakąś różnicę w związku z tym, że to nie do końca był domowy turniej?

Dziewczyny od razu polubiły tę halę, wraz z pierwszym treningiem. Mówiły że jest przytulna, że jest nasza i że to może być nasz drugi dom. Całkiem dobrze rozpoczęły przygodę z tą halą.

Patrząc na zdjęcia po finale widzimy łzy w Pani oczach. Ten cały turniej, to był duży koszt emocjonalny?

Z tymi dziewczynami to jest zawsze duży koszt emocjonalny (śmiech). Czy to jest mecz ligowy, czy nieligowy, potrafią dowieźć kupę emocji. Ja jestem z nich dumna, bo chyba mało kto stawiał na nie w tym sezonie, że dadzą radę…

Już teraz widzę, że te emocje wciąż buzują, że łzy się cisną znów do oczu.
No tak, ja jestem bardzo wrażliwą osobą. Ja jestem po prostu z nich dumna. To jest fajna grupa dziewczyn, świetnie się zżyły w tym sezonie.

To żeby odejść trochę od tych wzruszeń, dać ochłonąć, to zadam pytanie z innej beczki. Sam mam epizod gry w sportach drużynowych w czasach juniorskich i patrząc z perspektywy czasu, tak pół-żartem, ja bym w życiu nie wytrzymał pół godziny trenując grupę nastolatków. Jak to jest trenować młodzież? To duże wyzwanie?

Mi było ciężko na początku, bo jak zaczynałam, to między mną a grupą było 3-5 lat różnicy. To mała różnica, trudno było o ten szacunek. Tu już mamy 9-10 lat, więc jest trochę łatwiej. Liczy się podejście. Trzeba tę twardą rękę trzymać, ale czasem pożartować. Nie powiem, żeby to były koleżeńskie relacje, ale coś pomiędzy, czasem luźniej pogadać. To może być kluczem do sukcesu. Dużo osób może się z tym nie zgodzić, bo jest cienka granica między pozwoleniem sobie na za dużo, a trzymaniem tej twardej ręki. W zeszłym roku było trochę trudniej, teraz jest lepiej. Wydaje mi się, że ze mną dziewczyny mają luz na głowie, że jak zrobią jakiś błąd, to ja jestem spokojna. To jest gra błędów, więc one muszą je popełniać, żeby się uczyć. Ja się też od razu nie denerwuję, ale w meczu z Sosnowcem były duże emocje. Grałyśmy z nimi w półfinale pucharu, wygrywałyśmy 14-15 punktami i też nas dogoniły i na to je uczulałyśmy. Wydaje mi się, że one po prostu tak muszą, taki kubeł zimnej wody w trakcie meczu otrzymać na głowy, żeby się samemu w porę ogarnąć. Mają trudne charaktery, ale one idealnie odnajdują się w sporcie.

Rok po roku złoto, to strach pomyśleć, co będzie za rok…
Zobaczymy kto jeszcze do nas dojdzie, jak młodzież sobie poradzi, bo to wsparcie z akademii będzie kluczowe - odejdą od nas trzy mocne zawodniczki, więc zobaczymy, czas pokaże.

Patrząc na mecze pierwszej drużyny - jest Pani gdzieś w cieniu. Podczas prezentacji na scenie też gdzieś stoi Pani z tyłu. O sporcie młodzieżowym również nie mówi się za wiele, ale kolejny tak duży sukces sprawia, że siłą rzeczy o Pani jest teraz też głośniej. Jak się Pani z tym czuje?
Nie czuję się z tym komfortowo, nie lubię być w centrum uwagi. W 99% procentach to jest zasługa i praca dziewczyn. My z trenerem Tomkiem tylko pomagamy, a to jest wyłącznie ciężka praca dziewczyn. Ja nie chcę sobie przypisywać żadnych sukcesów. Zostałam oddelegowana do trenowania tej drużyny i mam szczęście że to jest taka drużyna i odnosi takie sukcesy.

Czyli po prostu kolejny dzień w robocie?

Dokładnie tak.

Wspomniała Pani o Tomaszu Herkcie. To wielka postać w koszykówce. Nie tylko tej poznańskiej, ale i w kraju. Jak wyglądało pierwsze spotkanie, był stres?

Nie, właśnie nie do końca. Trener Tomek przyszedł do nas w trakcie sezonu, wcześniej współpracowałam z Grzegorzem Zielińskim, ja miałam inną grupę i tak to płynnie wyszło. Trener Tomek jest bardzo otwarty, kiedy potrzebuję, to mogę z nim porozmawiać, doradzić się. Nie zawsze się zgadzamy, ale chyba nie ma duetów, które zawsze się ze sobą zgadzają w stu procentach. To ogromne doświadczenie seniorskie i czasami próbuje je przenieść na koszykówkę młodzieżową. Jak widać - skutki są ogromne.

A co robiła pani w 1999 roku?

Nie pamiętam, miałam dwa lata (śmiech).

No to inaczej - ta legenda wokół mistrzyń Europy miała dużą wartość i nadal ma przez lata. Jak się współpracuje z Tomaszem Herktem znając jego osiągnięcia?

To jest super człowiek, super facet. Nie widać po nim żeby miał takie osiągnięcia, że był na Igrzyskach Olimpijskim. Świetnie o tym opowiada, ale się z tym nie obnosi. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego asystenta.

Asystent, to brzmi teraz…

Tak, kuriozalnie (śmiech).

To trochę z innej beczki - skąd w ogóle koszykówka w Pani życiu?

Moja mama kiedyś grała w koszykówkę i z rodzicami rzucałam sobie do kosza, który wisiał u nas na ogrodzie na drzewie i ta piłka jakoś wpadała. Zaczynałam w Ostrowie, potem w wieku 14 lat przyjechałam do Poznania. Zerwałam więzadła krzyżowe, potem drugi raz i musiałam sobie odpuścić grę. Miałam dwuletni rozbrat z klubem i po tej przerwie stwierdziłam, że jeśli chcę coś w życiu robić, to to musi mieć związek z koszykówką. Zrobiłam papiery trenerskie, odezwałam się do prezesa Zarzyckiego i jakoś tak się potoczyło że jestem teraz tutaj.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 24/02/2025 14:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do