Sobotnie mecze Halowej Hokej Superligi przyniosło to, co kibice lubią najbardziej. Mnóstwo goli, zacięte spotkania i niespodziewane wyniki. W meczu na szczycie LKS Gąsawa okazał się o zaledwie jedną bramkę lepszy od AZS-u Politechniki Poznańskiej. Sensacyjnie wciąż bez zwycięstwa są zespoły Grunwaldu Poznań i Pomorzanina Toruń.
Wydarzeniem kolejki był pojedynek niepokonanych, mistrza Polski LKS-u Gąsawa i brązowych medalistów poprzedniego sezonu AZS-u Politechniki Poznańskiej. Laskarze z Gąsawy od początku spotkania przeważali i prowadzili już 4:1. Poznaniacy mozolnie odrabiali straty, mecz był bardzo ciekawy, dynamiczny i trzymający w napięciu do ostatniej minuty. Bo podopieczni Dariusza Rachwalskiego właśnie wtedy wyrównali na 7:7 (gol Jakuba Hołosyniuka). Wycofali bramkarza, ale Gąsawa wypracowała jeszcze krótki róg. I zakończyła go zwycięskim golem autorstwa Jakuba Janickiego.
Zasłużyliśmy na choćby jeden punkt. Jestem trochę rozżalony, bo graliśmy dobrze, ale błędy indywidualne powodowały to, że traciliśmy bramki. Nie jest to kwestia taktyczna, ale trochę doświadczenia i cwaniactwa halowego
- przyznał po meczu Dariusz Rachwalski, trener AZS-u Politechniki Poznańskiej.
Zespół z Gąsawy odniósł więc drugie zwycięstwo, ale nie jest liderem rozgrywek. Została nim druga drużyna z Pałuk, czyli LKS Rogowo, która pokonała Stellę Gniezno aż 11:5. Jednym z bohaterów meczu był Maksymilian Koperski, który strzelił aż pięć goli. Do przerwy spotkanie było wyrównane, LKS wygrywał tylko 3:2, ale w trzeciej kwarcie zdobył cztery bramki tracąc tylko jedną.
Ciekawie było także w meczu Warty Poznań z Pomorzaninem Toruń. Zieloni tez podtrzymali zespołu niepokonanego, bo wygrali 6:4 prowadząc od początku meczu. Dobrze dysponowany był Mikołaj Gumny, z kolei w ekipie z Torunie był widoczny brak Arka Rutkowskiego i Michała Raciniewskiego.
Pomorzanin niespodziewanie wciąż jest bez wygranej, podobnie, jak i inny utytułowany zespół Grunwald Poznań. Wojskowi nie sprostali dzisiaj Enei AZS AWF Poznań. Spotkanie miało dziwny przebieg. Akademicy rozpoczęli go znakomicie, bo prowadzili już 5:0 oraz 6:1. W ich szeregach nastąpiło lekkie "rozluźnienie", z kolei Wojskowi poprawili skuteczność, w czym największa zasługa Jacka Kurowskiego. Kapitan reprezentacji Polski strzelił cztery gole, ale nie wystarczyło to do pokonania AWF-u. Emil Witczak (też cztery trafienia) miał większe wsparcie kolegów, zespół Jacka Adriana wygrał zasłużenie 8:6.
Następne mecze już jutro, tj. w niedzielę, 7 grudnia.
Wyniki - sobota 6.12.2025
Tabela po dwóch kolejkach:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie