
Trener Michał Tórz z Grunwaldem Poznań utrzymał się w Lidze Centralnej. Beniaminek z Poznania zakończył rozgrywki na 9. miejscu. W rozmowie z Michałem Bondyrą przeanalizował punkty zwrotne sezonu, co zagrało, a co trzeba poprawić w nowym sezonie. Będzie też o wewnętrznym challenge’u, odejściu jednego z kluczowych szczypiornistów, ale i o tym jak brat Marcin reaguje na jego trenerskie uwagi, no i jak odreagowuje stres.
Michał Bondyra: Prezes Jakub Pochopień mówił mi przed sezonem, że Grunwald wcale nie musi się bić o utrzymanie, a może być w środku stawki i sprawić niejedną niespodziankę. Tak było?
Michał Tórz, trener Grunwaldu Poznań: Nasz prezes trochę w piłkę ręczną grał, więc miał swoje przemyślenia, które się sprawdziły. Uważam, że zajęliśmy dobre miejsce. Zależało mi na tym, by zbudować zespół, który zawsze gra o zwycięstwo, który pokaże serce i charakter w każdym meczu do samego końca. Tak było przez cały sezon, a pamiętajmy, że większość naszych chłopaków nie grała na poziomie Ligi Centralnej, bo przed sezonem doszło zaledwie kilku z doświadczeniem na tym poziomie rozgrywek.
Analiza wyników pokazuje pewną prawidłowość – z pierwszą siódemką ligi wygrywaliście, poza Stalą Mielec, której i tak jako jedna z dwóch drużyn urwaliście punkty, za to z dołem tabeli przegrywaliście. Jesteście jedyną ekipą, która na przykład przegrała dwa razy z ostatnią drużyną SMS ZPRP Kielce. Dlaczego?
Uważam, że w tej lidze nie ma słabych drużyn, a do każdego spotkania przygotowywaliśmy się najlepiej, jak umieliśmy. Mieliśmy trochę problemów z urazami, chorobami, ale też z tym, że wielu naszych zawodników ma jeszcze pracę zawodową, tak jak Filip Tarko, który jest zawodowym żołnierzem. To sprawiło, że na treningach nie mieliśmy zawsze pełnego składu. Na mecze szukaliśmy optymalnych ustawień. Nie zawsze dawało to efekt w postaci zwycięstw. Ale nawet te przegrane mecze z drużynami z dołu tabeli, to były mecze na styku, w których decydowała lepsza dyspozycja dnia. Tak było z Kielcami.
Patrząc na statystyki – w ataku i obronie wychodzą one na remis. Średnio 28 bramek na mecz zdobywaliście i traciliście.
Kto mnie zna, ten wie, że ja główny nacisk kładę na to by zespół dobrze bronił. I tak było, pod tym względem ustępowaliśmy tylko 4 zespołom w lidze. Gorzej było w ofensywie, bo mieliśmy dopiero 10. średnią zdobyczy bramkowych na mecz. Ten wynik jest na pewno do poprawy w przyszłym sezonie. Pod tym względem zrobimy wszystko by w nowym sezonie być skuteczniejszym.
Co było najgorszym momentem sezonu? Ten przestój w pierwszej rundzie, gdzie przegraliście 6 meczów z rzędu? Czy te dwie porażki z rzędu z Kielcami i Łodzią w drugiej rundzie, po których nie byliście pewni utrzymania?
Ja bym wybrał trzeci moment, bo najgorzej trenowało mi się zespół w ostatnim tygodniu, gdy po zdobyciu punktu w Żukowie zapewniliśmy sobie utrzymanie w lidze. Przed nami było kończące spotkanie z Padwą Zamość u siebie, a ja nie wiedziałem jak wejść w głowy zawodników, żeby zmobilizować ich do walki o kolejne zwycięstwo. Ten tydzień był bardzo ciężki, bo nie wiedziałem jak finalnie zespół zareaguje. Skończyło się dobrze, bo wygraliśmy. Mówiliśmy o tych wcześniejszych momentach. Nawet w tej serii sześciu przegranych to nie były wysokie porażki. Szukaliśmy jednak ich przyczyn. Dołączył do nas trener drugiego zespołu Doman Leitgeber, bo też chciałem, żeby zespół ode mnie trochę odpoczął. Żeby było nowe spojrzenie, inne rozmowy. Wszystko po to, by to pasmo porażek przerwać i to nam się udało.
Punktem zwrotnym w tym sezonie był wasz mecz w Piekarach Śląskich, który musieliście z Olimpią wygrać, żeby mocniej nie włączyć się w walkę o utrzymanie.
Końcówka była szalona, spadkiem zagrożonych było kilka zespołów, w tym my. A Piekary były pierwszy wyzwaniem, któremu podołaliśmy. Jak przypomnę sobie ostatnie 15 sekund z tamtego meczu, to do dziś targają mną emocje. Najpierw Filip Tarko broni rzut rywala, zostaje 5 sekund a piłka ląduje u przeciwników. Nasz zespół myślał, że to koniec, puściły hamulce i chłopacy zaczęli się cieszyć. Dobrze, że rywal nie trafił, bo nie wiem co byłoby dalej.
Zostały trzy mecze, w których trzeba było zapunktować.
Zrobiliśmy z chłopakami taki challenge. Na wzór turnieju mistrzów tego barażowego o ligę centralną sprzed roku powiedzieliśmy sobie, że te 4 ostatnie spotkania w lidze z Piekarami, Gorzowem, Żukowem i Zamościem są tak, jak wtedy dla nas o być, albo nie być. Zagraliśmy w nich świetnie, zdobyliśmy aż 10 punktów i dzięki temu cieszymy się, bo zostaliśmy w Lidze Centralnej.
Kogoś by Trener wyróżnił po tym sezonie?
Przegrywamy i wygrywamy całym zespołem. Dlatego wyróżniam cały zespół, bo każdy dołożył cegiełkę do tego utrzymania. Filip Tarko jest jak wino – bronił świetnie, doszedł do tego Kuba Wysocki, który dzięki regularnej grze dostał powołanie na mistrzostwa świata do lat 21, które od 18 czerwca rozpoczną się w naszym kraju. Lepsze momenty mieli Dawid Krzywicki i Kacper Siejek, Jakub Bujanowski. A czarną robotę w obronie robi Piotr Nowicki. Tak można by wymieniać.
Czy trzon zespołu pozostaje bez zmian?
Mogę zapewnić, że 80 procent zespołu zostaje z nami. Dotyczy to wszystkich kluczowych zawodników, z wyjątkiem Daniela Bartłomiejczyka, który idzie na sportową emeryturę.
Dlaczego? Ma przecież dopiero 31 lat?
Daniel jest przedstawicielem handlowym w branży medycznej i praca jest dla niego priorytetem. Przez częste wyjazdy nie był w stanie być na każdym treningu. Gdy w pełni angażuje się w trening do świetny zawodnik. Gdy jednak praca wygrywa z treningiem, to Liga Centralna tego nie wybacza. Bardzo żałuję, że go z nami nie będzie, bo to bardzo inteligentny zawodnik, ale i człowiek. Musi jednak pilnować pracy, żeby utrzymać rodzinę i ja to w pełni rozumiem.
Pożegnacie go jakoś?
Taki zawodnik jak Daniel zasługuje na godne pożegnanie. Być może nastąpi ono podczas któregoś z meczów sparingowych, albo podczas pierwszego meczu nowego sezonu tak, jak to miało miejsce w przypadku odejścia na sportową emeryturę Krzysztofa Martyńskiego.
Tracicie środkowego rozgrywającego. Rozumiem, że Trener już szuka następcy?
Szukamy zawodników, którzy przede wszystkim dobrze wpasują się w nasz zespół i w szatnię. Mamy trochę ofert, spływają one każdego dnia. Było też kilku kandydatów na testach. Potrzebujemy leworęcznego rozgrywającego.
Czy będzie więcej wzmocnień?
To nie jest wykluczone, wszystko zależy od tego jakim budżetem będziemy dysponować. Prezes dopina tematy sponsorskie, zobaczymy jak wielka będzie dotacja z miasta. Na pierwszy trening pod koniec lipca chciałbym mieć już skompletowany skład.
Pod koniec lipca wracacie do treningów, czyli przygotowania będą podobne do tych jakie mieliście przed tym sezonem?
Tak, powielimy system który się już sprawdził, bo jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne i liczbę kontuzji nie ustępowaliśmy innym zespołom Ligi Centralnej.
Jak Trener odreagowuje po tak nerwowych meczach, jak w tym sezonie?
Posada trenera to mój drugi zawód, pracuję jeszcze w transporcie, gdzie też mam stres. Ale potrafię odreagować na swoim ogrodzie, najbardziej uspakaja mnie wyrywanie chwastów.
Skoro o ogrodzie. Będzie wspólny grill z zespołem?
Na pewno będzie. Ten tydzień spędzimy już typowo z piłką… nożną. Będą pogaduchy, ale część chłopaków od piłki ręcznej nie odpocznie bo zapisali się na turnieje piłki ręcznej plażowej.
Trener planuje już wakacje?
Będzie na to czas, na razie goni mnie praca. W tym roku chyba wybierzemy się rodzinnie z dzieciakami do Grecji.
Z bratem Marcinem - zawodnikiem Grunwaldu?
No nie, dajemy sobie od siebie odpocząć, bo mieliśmy za dużo kontaktów na treningach i meczach. Ile można słuchać moich uwag (śmiech).
Marcin się nie obrażał o uwagi od brata-trenera?
Nie jest typem obrażalskim. Moje wskazówki przyjmuje spokojnie, jak każdy inny zawodnik naszego zespołu i ja to bardzo szanuję. On doskonale wie, że moje uwagi mają pomóc w lepszej grze, a nie są krytyką dla samej krytyki.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie