Reklama

Michał Tórz, trener Grunwaldu: Namawiam ich, by polubili obronę

W ostatnią sobotę w hali przy ul. Newtona w Poznaniu piłkarze ręczni Enei Grunwaldi pokonali wicelidera Ligi Centralnej Śląsk Wrocław. Teraz w sobotę do Poznania na mecz z Wojskowymi przyjeżdża kolejny wicelider – Jurand Ciechanów. Michał Tórz, trener poznaniaków w rozmowie z Michałem Bondyrą wrócił do tamtego spotkania, ale przeanalizował też najbliższego przeciwnika, opowiedział sytuacji zdrowotnej oraz rywalizacji wewnątrz zespołu.

Michał Bondyra: Trenerze, wróćmy do ostatniego meczu z wiceliderem – Śląskiem Wrocław. Kontaktował się pan przed nim z bratem Marcinem, który przecież przed grą w Grunwaldzie przed rokiem trzy sezony spędził właśnie we Wrocławiu?
Michał Tórz, trener piłkarzy ręcznych Enea Grunwaldu Poznań: Analiza meczu ze Śląskiem była na mojej głowie. To prawda, że brat grał tam jeszcze dwa sezony temu, ale to już jest inny zespół, więc nawet o podpowiedzi o rywala go nie prosiłem. Kibicował nam, a potem cieszył się ze zwycięstwa.

Skoro o analizie. Wiadomo było, że na Newtona przyjeżdża zespół z najlepszą defensywą Ligi Centralnej, który tracił dotąd poniżej 26 bramek na mecz. Wy im rzuciliście 29. Co było kluczem do sforsowania tej twardej defensywy Śląska?
Zacznę od tego, że nasz zespół też nie wygląda źle w obronie. Mamy drugą najlepszą defensywę w lidze. Od początku chcieliśmy to potwierdzić i zagrać mocno w defensywie. Na początku nasza obrona 6-0 nie wyglądała dobrze, ale jak ją podwyższyliśmy, to potrafiliśmy wygarnąć wiele piłek, z których mieliśmy łatwe kontry. To pozwoliło nam budować przewagę do przerwy. A, że zagraliśmy koncertowo w ataku, to rzuciliśmy w pierwszej połowie aż 19 bramek tracąc tylko 14.

No i w drugiej połowie, znowu omal nie straciliście tego prowadzenia. Emocje to znak firmowy na Newtona.
Dlatego, że druga połowa w naszym wykonaniu była bardzo wolna, przestaliśmy biegać, a przez to zdobywać łatwe bramki. Na szczęście w bramce dobrze grał Kuba Wysocki, a Mikołaj Płoski wykorzystał w 100 proc. rzuty karne. Te elementy sprawiły, że zespół Śląska nas nie złamał. Były emocje, ale skończyło się happy endem. 

Skąd to falowanie w meczu i takie momenty, że przeciwnik mimo waszego prowadzenia was dogania?
Podczas spotkania obserwuję nie tylko moich zawodników, ale i rywali. Musieliśmy powymieniać w pewnym momencie naszych rozgrywających, szukając optymalnego zestawienia, bo atak pozycyjny nie dawał nam bramek. Byłem zły na zawodników, że za często spoglądali na zegar, zamiast grać swoje. Tego dnia byliśmy na tyle dobrym zespołem, że tych bramek mogliśmy rzucić więcej. Sami sobie to utrudniliśmy, ale i tak cieszymy się z wygranej.

Chociaż jeden z rywali: Jakub Wielgucki rzucił wam aż 11 bramek! Szczególnie popisał się w drugiej części, gdy w 14 minut rzucił aż 7 z tego dorobku! 
Ten zawodnik naprawdę wysoko skakał i rzucał dobre bramki. Dla nas nie był to jednak problem, bo powstrzymaliśmy pozostałych rywali. Czasem tak jest, że jedna pozycja jest bardzo skuteczna, ale jeden zawodnik meczu nie wygra. Staramy się z zarządem tak przygotowywać zespół i dobierać wykonawców, żeby te rzucone bramki rozkładały się na wielu zawodników po całej drużynie. 

Wróćmy do innych derbów, Wielkopolski. Po meczu z Nielbą Wągrowiec byliście strasznie poobijani. Jak wygląda sytuacja zdrowotna przed meczem z Jurandem już sobotę?
Po meczu z Nielbą byłem wściekły na parę sędziowską, że doprowadzili do tak brutalnej gry. Poznańskie media obiegły filmy i zdjęcia z zakrwawionymi zawodnikami naszej drużyny. Mieliśmy mały szpital. Mamy bardzo charakternych i odważnych zawodników, ale musimy dbać o ich zdrowie i ich oszczędzać. Na szczęście mamy też drugi zespół w 1 lidze i dzięki temu szerszy skład. Te kontuzje doprowadziły do tego, że przebudził się na przykład Jacek Fajfer – mniej widoczny w poprzednich meczach. On wziął na siebie odpowiedzialność pod nieobecność kilku chłopaków.
Pojechaliśmy w okrojonym składzie do Białej Podlaskiej i wyszarpaliśmy tam punkty. Po tym meczu w tygodniu kolejni chłopacy zgłaszali mi gotowość do gry. A sygnał jako pierwszy dał kapitan Piotr Nowicki. 

Wspomniał trener o Jacku Fajferze, a to przeambitny chłopak z wielkim potencjałem.
To prawda. Każdy z tych zawodników ma potencjał. Staramy się go wydobyć na treningach nie tylko zespołowych, ale i indywidualnych. Nakreślam im swój plan, ale czasem muszą jeszcze mocniej walczyć, z większą energią w samych spotkaniach. Ostatnio na przykład nie szło Dawidowi Bujokowi w ataku. Nie mógł się kompletnie wstrzelić w bramkę. Powiedziałem mu, żeby jak nie idzie mu z przodu, to niech pracuje mocniej w obronie. Bo każdy jest potrzebny w meczu, nawet na chwilę zmiany. 

Dla pana obrona to oczko w głowie. 
Między Ligą Centralną a Superligą jest przepaść, a jeśli chcemy wypuszczać z Grunwaldu zawodników do Superligi, to muszą być przygotowani do grania w obronie. Dziś piłka ręczna jest coraz szybsza i nie ma za dużo czasu na zmiany. Zawodnicy muszą umieć nie tylko grać w ataku, ale też dobrze bronić. A od początku są uczeni rzucania bramek, bo to daje największą radość. 
A ja zawsze namawiam, żeby zawodnicy polubili grę w obronie. Nie tylko mocne uderzenie przeciwnika, ale też grę blokiem, jak przechwycić piłkę, kiedy wyjść, jak przewidzieć zachowanie przeciwnika. To wiele elementów, które sprawiają, że mamy potem łatwe pozycje w szybkim ataku.

W sobotę mecz z kolejnym wiceliderem Ligi Centralnej – Jurandem Ciechanów. Jaki jest plan na to spotkanie?
To będzie spotkanie z kolejną dawką emocji. Ale to jest inny przeciwnik niż Śląsk, ma bardzo wyrównany skład, grający mądrze w ataku, technicznie, lubiący biegać do przodu, więc musimy dobrze wracać pod swoją bramkę. Od dwóch-trzech sezonów są w czubie Ligi Centralnej, więc to będzie ciężkie spotkanie. Ale my po poniedziałkowej siłowni, od wtorku mocno przygotowywaliśmy się pod tego rywala.

A za tydzień wcale łatwiej nie będzie. Czeka was mecz w Gorzowie z trzecią ekipą tabeli – Stalą.
Na razie skupiamy się na Jurandzie. Gorzów jest zespołem podobnym do Śląska, a my lubimy grać z zespołami, które mają potężnych zawodników. W tym roku czeka nas jeszcze mecz z Miedzią Legnica, którym zaczniemy rundę rewanżową. To też będzie trudne spotkanie, ale postaramy się w tych trzech meczach zdobyć jak najwięcej punktów, a potem dobrze przepracować zimę.

Przed sezonem rozmawialiśmy, że celem Enea Grunwaldu jest zakończenie sezonu w TOP 6. Obecnie jesteście na 5. miejscu. Wszystko idzie w dobrą stronę?
Nie lubię analizować miejsca w tabeli po meczach. Przygotowuję się zawsze pod kolejnego rywala. Na analizę miejsca w tabeli przyjdzie czas w po rundzie. Wtedy zobaczę co robiliśmy dobrze i trzeba to rozwijać, ale też co nam wychodziło słabiej. Mogę już powiedzieć, że stoimy w tym sezonie na zawodnikach, którzy grali w zeszłym sezonie. Doszło jednak kilku nowych, z których tylko Dawid Bujok odgrywa większą rolę. Chciałbym, żeby rola pozostałych też wzrosła. A mają na to szanse, gdy pokażą się dobrze na treningach i styczniowych sparingach. Bo ja zawsze doceniam zaangażowanie i pracę. A każdy w naszym zespole jest ważny i potrzebny. 

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 05/12/2025 11:09
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do