Reklama

Mikołaj Głowacki z Grunwaldu Poznań: Na kiju brakuje już miejsca

Mikołaj Głowacki niedawno z Grunwaldem Poznań został mistrzem Polski w hokeju na trawie. To jego szósty tytuł w barwach wojskowego klubu. W rozmowie z Michałem Bondyrą opowiedział o tym, jak trudno było po niego sięgnąć, wrócił też wspomnieniami do rodzinnej Środy Wielkopolskiej i poznańskiego liceum na os. Tysiąclecia. Będzie też o rodzinie grającej w tą dyscyplinę, trudnych początkach w Grunwaldzie i kiju, na którym nie mieszczą już się jego medale. A na koniec kilka słów o wojsku i reprezentacji Polski.

Michał Bondyra: To był już 28 tytuł Grunwaldu, ale dla Ciebie 6 z tym klubem. Tegoroczny finał z Pomorzaninem był najtrudniejszy z dotychczasowych?
Mikołaj Głowacki, hokeista Grunwaldu Poznań:
Tak uważam, że zdobyty w najbardziej emocjonujący sposób. Myślę, że to wynikało z naszych nierozważnych decyzji, bo w pierwszym meczu prowadząc 2:0 dostaliśmy dwie żółte kartki, co ułatwiło Pomorzaninowi odrobienie wyniku. Ale udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Z kolei w drugim meczu przespaliśmy pierwszą połowę, a po przerwie zdominowaliśmy drużynę z Torunia, ale niestety nie potrafiliśmy skutecznie wykorzystać bardzo wielu sytuacji na strzelenie bramki, by odmienić wynik spotkania i zdobyć Mistrzostwo Polski w regulaminowym czasie gry. Na szczęście z karnych zagrywek wyszliśmy zwycięsko i to do nas trafił kolejny tytuł Mistrza Polski. 

Mówiłeś o wielu sytuacjach – mieliście aż 10 krótkich rogów, a nie zdobyliście nawet bramki!
Nie jestem w stanie odpowiedzieć, dlaczego tak się stało, liczyłem, że nasz najskuteczniejszy zawodnik w tym stałym fragmencie gry Paweł Bratkowski zamieni chociażby jeden krótki róg na bramkę. Niestety w żaden sposób, w który próbowaliśmy piłka nie chciała znaleźć miejsca w bramce. 

A jak podchodzisz do tematu karnych zagrywek?
Karne zagrywki to tak naprawdę zawsze loteria, jednak sporą różnicę w tym elemencie gry wykonuje bramkarz i w tym przypadku Maksymilian Pawlak postawił poprzeczkę wysoko. My jako zawodnicy z pola, zachowaliśmy spokój i się udało! 

Jak oceniasz tegoroczny poziom nie tylko finału ale całej ligi?
Sam finał poziomem był zbliżony do tego z zeszłego roku. Poziom naszej polskiej ligi od kilku lat niestety troszeczkę się obniżył. Jest to związane ze zmianą pokoleniową, która następuje – wielu doświadczonych zawodników opuściło ligę, a w ich miejsce wchodzą młodzi, perspektywiczni zawodnicy, którzy dopiero nabierają wiatru w żagle. Mam nadzieję, że z sezonu na sezonu ten poziom znowu będzie wzrastał.

Poza grą w hokeja pracujesz jako zawodowy żołnierz. Dostałeś dzień wolnego po waszym sukcesie?
W poniedziałek nie skorzystałem z dnia wolnego i kilka zadań musiałem standardowo wykonać. Koledzy z jednostki gratulowali mi sukcesu. A jeszcze po mistrzostwie w niedzielę mieliśmy z drużyną spotkanie przy grillu. Było naprawdę bardzo miło.

A ilu z kolegów z Grunwaldu tak jak ty jest zawodowymi żołnierzami?
Licząc z trenerem jest nas siedmiu!

Siedem sezonów grasz też w Grunwaldzie. Pamiętasz jeszcze swoje początki w tym zespole?
Tak, te początki nie były lekkie. Jako nastolatek musiałem odnaleźć się w zespole naszpikowanym wieloma znakomitymi, doświadczonymi zawodnikami. Patrząc z dzisiejszej perspektywy cieszę się, że udało mi się sprostać zadaniu. 

Przed Grunwaldem był rok w AZS AWF Poznań, ale ty pochodzisz ze Środy Wielkopolskiej. To tam uczyłeś się gry w hokeja w Polonii. W klubie pamiętają Mikołaja Głowackiego?
Teraz już hokej w Środzie Wielkopolskiej działa pod nazwą Miejskiego Klubu Sportowego, ale to nadal ta sama społeczność, która zawsze bardzo miło mnie wspomina i dopinguję przy każdej możliwej okazji.

Zapytałem czy pamiętają ciebie, bo Głowackich grających w hokeja w Środzie było więcej.
W mojej rodzinie w hokeja grał mój dziadek, dwóch najbliższych wujków, tata i kuzyn. Aktualnie w jednym klubie gram ja i mój kuzyn, także zdobywca tytułu Mistrza Polski.

Zatem to wasz sport rodzinny! A często odwiedzasz rodzinne strony?
Ostatnimi czasy z powodu natłoku obowiązków służbowych oraz edukacyjnych, rzadko udaje mi się zjechać w rodzinne strony. Na szczęście przyszedł okres wakacyjny i mam w planach spędzić trochę czasu z najbliższymi mi osobami. 

Ci najbliżsi to pewnie też najwierniejsi fani.
To prawda. Tata, mama oraz moja partnerka, zawsze razem starają się być na każdym meczu i wspierać mnie z całych sił. 

A Liceum im. Poznańskich Olimpijczyków na os. Tysiąclecia, które kończyłeś zdarza ci się odwiedzać?
Kiedyś raz udało mi się odwiedzić moją szkołę. Myślę, że fajnie byłoby to powtórzyć. 

Rok temu mówiłeś mi, że swoje medale trzymasz na starym hokejowym kiju. Wciąż tak jest czy już dorobiłeś się jakiejś gabloty?
Na razie to złoto trzymam w Poznaniu. Na kiju o którym mówisz, brakuje już miejsca. Kto wie może taka gablota, albo szafka byłaby dobrym pomysłem, przemyślę to!

To na koniec opowiedz o najbliższych planach.
Razem z reprezentacją Polski przygotowujemy się do Mistrzostw Europy, które odbędą się w sierpniu w Mönchengladbach w Niemczech, także na pewno nie schodzę z obrotów i czeka mnie owocny miesiąc treningów i zgrupowań.
 

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 02/07/2025 14:21
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do