Reklama

Mistrzyni świata Daria Skoraszewska: Żadna z nas nie walczyła dla siebie, byłyśmy drużyną

Daria Skoraszewska - od niedzieli halowa mistrzyni świata w hokeju na trawie. Jedyna zawodniczka w złotej drużynie, która reprezentuje Poznań i miejscowy klub AZS Politechnikę. W kadrze od kilku sezonów odgrywa bardzo ważną rolę, na mundialu była podstawową zawodniczką, w starciu z RPA wybrano ją MVP spotkania. Opowiedziała nam o swoich wrażeniach i przygodzie z hokejem na trawie.

Beata Oryl-Stroińska: Jesteś jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek, które wywalczyły halowe mistrzostwo świata. Może nie tak, jak Marlena Rybacha, czy Marta Kucharska, ale Twoja hokejowa kariera też już trwa długo. Jak długo?

Daria Skoraszewska, AZS Politechnika Poznańska: Zaczęłam gra pod koniec trzeciej klasy szkoły podstawowej, więc to już jakieś 17 lat. Poznałam tę dyscyplinę w Szkole Podstawowej nr 85 w Poznaniu. Tam poszłam na pierwszy trening, pojechałam na pierwszy w życiu turniej. Pamiętam, że było to w Rogowie. Powstała tam klasa o profilu hokejowym. Stamtąd trafiłam już na treningi do Pocztowca Poznań. 

I to była z hokejem na trawie taka miłość od pierwszego wejrzenia, czy były próby zmiany dyscypliny na bardziej popularną, medialną?

Takich myśli nie miałam, jeśli kiedykolwiek myślałam o rezygnacji to z innego powodu. Ja nigdy nie chodziłam do sportowej szkoły, do SMS-u. Była zwykła podstawówka, potem Liceum nr XII w Poznaniu, a następnie dzienne studia na Politechnice. Trudno było więc to czasami pogodzić naukę ze sportem, z wyjazdami, zgrupowaniami. Ale hokej sam w sobie chyba polubiłam od razu.

Na Twojej szyi wisi złoty medal mistrzostw świata. Jakie to uczucie?

Trudno to chyba opisać słowami. Oczywiście fantastyczne uczucie, ale nie potrafię tego do czegokolwiek porównać.

Zgodzisz się z tym, że to w teorii nie miało prawa się zdarzyć? Patrząc na liczbę klubów w Polsce, boisk, zespołów kobiecych ... Wywalczenie tytułu najlepszej drużyny na świecie wydaje się czymś nieprawdopodobnym.

Na pewno nikt się tego nie spodziewał. Chyba my same też nie. W całej historii naszym najlepszym wynikiem było piąte miejsce, więc ten wynik jest naprawdę historyczny. Sama jeszcze w to do końca nie wierzę.

A co z turnieju zapadło Tobie najbardziej w pamięci? 

Chyba półfinał i radość po nim, kiedy wiedziałyśmy już, że mamy pewny medal. Oczywiście sam finał też, to było coś niezwykłego. 

To prawda, że "budowałyście się" w trakcie turnieju, z każdym meczem? 

Tak, to prawda. Oczywiście zawsze jedzie się na turniej żeby go wygrać, ale my o tym nie myślałyśmy przed pierwszym, czy drugim meczem. Patrzyłyśmy tylko na ten najbliższy krok, a więc pierwszy mecz, drugi, wyjście z grupy, krok po kroku. Potem ćwierćfinał, półfinał i finał, który był już taką wisienką na torcie.

Mówiłyście po pierwszych meczach, że nie jesteście z siebie zadowolone...

Bo nie byłyśmy. Po remisie z Austrią wygrałyśmy z Tajlandią, ale tylko 1:0. Wtedy miałyśmy mieszane uczucia co do naszej gry i mówiłyśmy, że to jest tylko 1:0. Ale kiedy zobaczyłyśmy później, że Austria z Tajlandią przegrała, to to myślenie się już zmieniło. Zwłaszcza, że my czułyśmy, że w tych pierwszych spotkaniach to nie jest jeszcze nasz najlepszy hokej.

Fakt, że jechałyście do Chorwacji bez totalnie żadnej presji wyniku pomógł? Nikt nie oczekiwał od Was medalu.

Oczywiście, że pomógł. Chociaż my, same od siebie medalu oczekiwałyśmy. Jak się jedzie na mistrzostwa świata, to trzeba jechać z myślą, że się ten turniej wygra.

Patrząc na Was nie sposób było nie zauważyć, że jesteście zgranym teamem. Czuć było energię i "chemię". Przyznam, że jak widziałam jak śpiewacie przed meczami Mazurka Dąbrowskiego - złączone, uśmiechnięte, z podniesioną głową - to się wzruszałam. Miałam poczucie, że to nie jest zlepek indywidualności, tylko, że jest tam "duch zespołu".

Bo my byłyśmy tam razem, prawdziwą drużyną. I podczas śpiewania hymnu i w trakcie meczu, ale i podczas całego turnieju. Nikt tam nie grał dla siebie, grałyśmy dla drużyny. obojętnie, czy prowadziłyśmy w meczu, czy musiałyśmy gonić wynik. Naprawdę my to mistrzostwo świata zdobyłyśmy jako drużyna.

Myślisz, że ten sukces zmieni trochę Wasze sportowe życie, zmieni coś w polskim hokeju?

Bardzo bym chciała. Chyba większość portali w Polsce pierwszy raz napisało coś o hokeju na trawie. To nas cieszy, bo może ludzie wreszcie usłyszeli o naszej dyscyplinie i o nas. Może uwierzyli, że Polki potrafią w hokeja na trawie grać.

Może nie tylko usłyszeli, ale będą chcieli też zobaczyć? Przed Wami w tym roku jeszcze dwa ważne turnieju, już na otwartych boiskach, Nations Cup II w Wałczu i mistrzostwa Europy II w Gnieźnie. Obydwa odbędą się w Polsce.

Byłoby wspaniale i już teraz wszystkich zapraszam. W Chorwacji była spora grupa polskich kibiców i to na pewno też nam pomogło. Czuć było wsparcie z trybun. Marzymy o tym, żeby w tych dwóch turniejach trybuny się zapełniły.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do