Reklama

Niespotykana sytuacja w końcówce meczu Grunwaldu. Trener: to była już euforia

To było coś nieprawdopodobnego! WKS Grunwald Poznań przyzwyczaił swoich sympatyków do tego, że w meczach z jego udziałem nie można narzekać na brak wrażeń, ale w sobotnim starciu z MKS-em Medexem Olimpią Piekary Śląskie emocje sięgnęły zenitu.

Kluczowe spotkanie?

Grunwald i Olimpia to zespoły, które na kilka tygodni przed zakończeniem rozgrywek wciąż muszą martwić się o pozostanie na zapleczu Orlen Superligi.

Przed startem 23. kolejki w lepszym położeniu byli Wojskowi z Poznania. Zespół z Piekar Śląskich rozpoczął ją jako czerwona latarnia ligi, z kolei Grunwald miał przewagę jednego punktu nad 12. miejscem w tabeli, oznaczającym grę w barażach o utrzymanie w Lidze Centralnej.

W pierwszej rundzie w stolicy Wielkopolski górą byli goście, którzy po wyrównanym boju triumfowali 33:31. Mobilizacja drużyny Michała Tórza była więc podwójna.

Dwie różne połowy

Premierowa odsłona sobotniego spotkania nie układała się najlepiej dla Grunwaldu. Wojskowi mieli problemy w ofensywie, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze.

Drużyna z Piekar Śląskich prowadziła przez większość pierwszej połowy, by na przerwę schodzić z przewagą 13:10.

Po zmianie stron poznaniacy byli już dużo lepiej dysponowani. W zaledwie trzy minuty odrobili straty, doprowadzając do remisu 13:13 po trafieniu Mikołaja Przybylskiego. W przeciwieństwie do pierwszych trzydziestu minut rywalizacji zespół Michała Tórza zdawał się obejmować kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Dobrze spisywali się Dawid Krzywicki i Mikołaj Płoski – po ich trafieniach przyjezdni obejmowali trzybramkowe prowadzenie (18:15, 19:16 oraz 20:17).

Miejscowi szczypiorniści nie złożyli jednak broni – na pięć minut przed końcową syreną Andrzej Beczek dał im upragniony remis (20:20). W kolejnych minutach do siatki Olimpii trafili Płoski oraz Siejek i wydawało się, że trzy punkty pojadą do Poznania.

W ostatnich sekundach piłkę meczową miał Szymon Kotalczyk, ale jego rzut wybronił Filip Tarko. Wówczas doszło do niecodziennej sytuacji – poznaniacy zaczęli celebrować wygraną, myśląc, że jest już po zawodach, a w międzyczasie piłkę zgarnął jeden z graczy drużyny przeciwnej. Jego próba zatrzymała się na słupku, po czym sędziowie orzekli koniec meczu. Końcowy rezultat: 22:21 dla Grunwaldu.

Chyba przyzwyczailiśmy siebie i kibiców, że nasze mecze rozstrzygają się w końcowych fragmentach. Mogliśmy to spotkanie zamknąć na minutę wcześniej, bo mieliśmy dwie świetne, stuprocentowe okazje. Ostatnia akcja według mnie to była już euforia zawodników z pola po obronie Filipa. Zapomnieliśmy, że gra się do końca 60. minuty, a piłka wróciła do zawodnika gospodarzy. Myślę, że to duża lekcja na przyszłość, bo mogliśmy z tej euforii popaść w rozpacz z powodu straconej szansy

– podsumował w rozmowie ze sport.poznan.pl trener Grunwaldu Poznań, Michał Tórz.

Myślę, że kluczem do zwycięstwa była dobra defensywa i udane interwencje bramkarza na początku drugiej połowy, gdy ze stanu -3 wyszliśmy na prowadzenie. Pierwsze 15 minut drugiej połowy zaczęliśmy od serii 7-1

– dodał.

Najwięcej trafień dla zwycięzców zanotował Dawid Krzywicki (pięć), natomiast w drużynie pokonanych najczęściej, bo sześciokrotnie, drogę do siatki znajdował Szymon Kotalczyk.

źródło: flashscore.pl

W następnej kolejce, 4 maja o 15:00, Grunwald zmierzy się w hali przy Newtona 2 w Poznaniu z Rajbudem Stalą Gorzów Wielkopolski.

MKS Olimpia MEDEX Piekary Śląskie – WKS Grunwald Poznań 21:22 (13:10)

Bramki dla Grunwaldu: Krzywicki 6, Pacześny 3, Płoski 3, Przybylski 3, Bartłomiejczyk 2, Siejek 2, Skórka 2, Bujnowski 1, Uyen 1

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 27/04/2025 18:33
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do