
Reprezentacja Polski hokeistek na trawie awansowała do grona ośmiu najlepszych drużyn Halowych Mistrzostw Świata rozgrywanych w chorwackim Poreču. I to z pierwszego miejsca w grupie. W ostatnim swoim meczu grupowym podopieczne Krzysztofa Rachwalskiego pokonały Republikę Południowej Afryki. Najlepszą zawodniczką spotkania została Daria Skoraszewska z AZS-u Politechniki Poznańskiej.
Polki świetnie rozpoczęły spotkanie. Już w trzeciej minucie wywalczyły krótki róg. Julia Balcerzak precyzyjnie dograła piłkę do Moniki Chmiel, a ta mocnym strzałem pokonała bramkarkę reprezentacji RPA. Rywalki groźnych akcji przeprowadziły w tej części gry niewiele, czujna w bramce była Marta Kucharska.
Na początku drugiej kwarty reprezentantki RPA wyrównały i to grając w osłabieniu (po zielonej kartce dla Marleny Rybachy). Kayla de Waal wykorzystała stratę Polek w środku pola, przeprowadziła indywidualną akcję i zakończyła ją celnym strzałem. Biało-czerwone ruszyły do ataku i zyskały przewagę, ale wynik wciąż się nie zmieniał. W końcówce minimalnie pomyliła się Marta Czujewicz (Swarek Swarzędz), a nasz zespół zmarnował trzy krótkie rogi.
Po przerwie Polki wyszły na parkiet z nową energią i po kilku akcjach objęły prowadzenie. Na 2:1 naszą drużynę wyprowadziła Julia Balcerzak, która zdecydowała się na strzał z lewej strony bramki. Niemal z tego samego miejsca, tyle, że z krótkiego rogu, pięć minut później trafiła do bramki rywalek Marlena Rybacha i było 3:1.
Przewaga dwóch bramek w odmianie halowej to nie jest dużo, ale na pewno trochę grę Polki mogły uspokoić. Zwłaszcza, że w połowie czwartej kwarty było już 4:1 po szybkim kontrataku biało-czerwonych wykończonym przez Viktorię Zimmermann. W końcówce hokeistki z RPA postawiły wszystko na jedną kartę i wywalczyły aż trzy krótkie rogi. Jeden z nich zakończył się trafieniem do polskiej bramki (Jessica Lardant). Było 4:2, biało-czerwone utrzymały ten rezultat do końca.
Jestem bardzo szczęśliwa z tych trzech punktów i ze zwycięstwa i bardzo dumna z całej naszej drużyny
- powiedziała Daria Skoraszewska (AZS Politechnika Poznańska) wybrana MVP spotkania.
Do niespodzianki doszło w drugim meczu polskiej grupy, w którym Austriaczki przegrały 1:2 z drużyną Tajlandii. To oznacza awans Polek do ćwierćfinałów z pierwszego miejsca w grupie i potencjalnie słabszego rywala w walce o półfinał
Bardzo się cieszymy, bo dzisiejszego scenariusza nikt się nie spodziewał. Dziewczyny były rozczarowane niskim zwycięstwem z Tajlandią, a dzisiaj ten wynik doceniają. Jestem bardzo zadowolony z gry, nie uniknęliśmy pojedynczych błędów, ale sama energia i pomysł na grę były ok.
- podsumował Krzysztof Rachwalski i dodał, że zajęcie pierwszego miejsca ma duże znaczenie.
To mój czwarty World Cup i pierwszy raz w ćwierćfinale nie trafimy na Niemki. O awans do półfinału zagramy z Belgią. Sparowaliśmy z nimi tutaj przed mistrzostwami, wygraliśmy 5:3, ale to nic nie znaczy, bo ćwierćfinał to będzie zupełnie inny mecz. Kluczem będzie nasza dyspozycja i nic innego nas nie interesuje. Psychofizycznie musimy być gotowi na to spotkanie, bo to od nas wszystko zależy. Jeśli utrzymamy ten poziom zaangażowania, to jestem dobrej myśli. Rywalki, mimo że nie miały praktycznie szans na awans, wysoko zawiesiły poprzeczkę. Po raz kolejny zagraliśmy solidnie w defensywie. To jest na pewno nasza mocna strona, każdą odprawę zaczynamy od gry w obronie. Może w pierwszych meczach nie rozpieszczaliśmy kibiców liczbą strzelonych goli, ale w ofensywie mamy wciąż jeszcze wiele atutów
- dodał poznański selekcjoner reprezentacji.
Mecz z Belgią w piątek o 20.10. W przypadku wygranej Polki też nie trafią na faworyzowane Niemki.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie