
Reprezentacja Polski hokeistów na trawie w drugim swoim meczu Mistrzostw Europy przegrała z Francją, ale zagrała zdecydowanie lepiej, niż w meczu otwarcia z Anglią. Biało-czerwoni z dziewiątą drużyną światowego rankingu dwukrotnie prowadzili.
Scenariusze są różne. Pozytywny jest taki, że potrafimy z nimi nawiązać walkę, rywalizować na równi, ale może być tak, że rywale nas odstawią wynikowo i trzeba na to pozytywnie zareagować
- mówił trener Dariusz Rachwalski przed rozpoczęciem mistrzostw Europy, do których Polacy wrócili po ośmiu latach przerwy.
W drugim swoim meczu podczas czempionatu w Niemczech mieliśmy do czynienia z tym pierwszym scenariuszem. Nasi hokeiści nawiązali walkę, rywalizowali z Francuzami na równi i mieli ogromną szansę sprawienia niespodzianki, bo wygrana, czy nawet remis z Trójkolorowymi za taką by uznano.
Po pierwszej kwarcie nasza reprezentacja prowadziła 1:0, po tym, jak Gracjan Jarzyński w samej końcówce tej części gry wykorzystał rzut karny. Uczestnicy igrzysk olimpijskich (zajęli w Paryżu 11. miejsce) odpowiedzieli bardzo szybko, wykorzystując chyba chwilę nieuwagi naszej reprezentacji. Już w pierwszej akcji drugiej kwarty Corentimo Sellier wyrównał na 1:1. To jakby podrażniło polski zespół, który chwilę później ponownie prowadził. Francuskiego bramkarza pokonał Tomasz Bembenek. Rywale częściej bywali w półkolu strzałowym i w ciągu zaledwie sześciu minut mieli trzy krótkie rogi. Żadnego z nich nie zamienili na bramkę, Dopiero w w 24. minucie Victor Charlet trafił na 2:2. Tuż przed przerwą Francja objęła prowadzenie, ponownie za sprawą Charleta. Do przerwy było więc 3:2 dla Francji.
Na drugą połowę podopieczni Dariusza Rachwalskiego wyszli z wiarą w sukces. Nie bali się atakować, widać było, że czują szansę na uzyskanie dobrego wyniku. W 35. minucie odrobili straty, bo na 3:3 strzelił Wojciech Rutkowski. Francuzi znów mieli serię krótkich rogów, jeden z ich zakończył się golem. I chociaż przewaga naszych rywali była tylko jednobramkowa, to tej straty już nie udało się odrobić. A w czwartej kwarcie wynik meczu na 5:3 ustalił Xavier Esmenjaud.
Grając z przeciwnikiem z top 10 światowego rankingu i prowadząc z nim w trakcie meczu dwa razy zawsze będzie niedosyt. Mimo wszystko uważam, że zagraliśmy bardzo dobry mecz i możemy być z siebie dumni. To kolejny etap naszej drogi, którą chcemy iść, aby rywalizować z najlepszymi. Napewno przeanalizujemy to spotkanie i postaramy się z niego wyciągnąć wnioski, aby we wtorek powalczyć z reprezentacją Niemiec
- powiedział Mikołaj Głowacki.
Uważam że mimo przegranego meczu możemy być zadowoleni z gry. W 24 godziny zrobiliśmy duży postęp. Niedosyt jest, w niektórych sytuacjach mogliśmy zachować większy spokój i niektóre bramki Francuzów nie powinny wpaść. Mogło by się skończyć nawet remisem lub zdobyć pierwsze trzech punktów w turnieju
- skomentował Wojciech Rutkowski.
Szansa przynajmniej na remis. Mieliśmy swoje sytuacje i gdybyśmy je lepiej wykorzystali, wynik mógł wyglądać inaczej. Szkoda, bo walczyliśmy do końca i zabrakło naprawdę niewiele
- dodał Robert Pawlak.
Ostatnie spotkanie Polaków w fazie grupowej we wtorek 12 sierpnia o godzinie 19:30 przeciwko reprezentacji Niemiec, która wczoraj pokonała Francję tylko 3:2.
Polska - Francja 3:5 (1:0, 1:3, 1:1, 0:1)
Bramki dla biało-czerwonych zdobyli: Gracjan Jarzyński, Tomasz Bembenek oraz Wojciech Rutkowski.
Dotychczasowe wyniki ME:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie