
Sala w Gąsawie "pękała w szwach", a hokeiści na trawie miejscowego LKS-u nie patrzyli na statystyki. Grając o pierwszy w historii mistrzowski tytuł pokonali kolekcjonera takich zdobyczy - Grunwald Poznań. Wojskowi wywalczyli 14 srebrny medal w rozgrywkach halowych, a na najniższym stopniu podium stanęli laskarze AZS-u Politechniki Poznańskiej.
Hokeiści na trawie Grunwaldu Poznań to najbardziej utytułowany zespół w historii polskiego hokeja na trawie (20 złotych, 13 srebrnych, 5 brązowych medali). Tytułu jednak w tym roku nie bronił, bo ubiegły sezon miał słaby.
W poprzednim sezonie graliśmy o utrzymanie, teraz zagramy o medal. Plan minimum zatem wykonany, trudno się nie cieszyć
- mówił po awansie do play-off Szymon Hutek, trener Grunwaldu Poznań.
Wojskowi byli wskazywani w gronie faworytów, w półfinale pokonali LKS Rogowo 11:7. Zdecydowanie z innego miejsca do walki o tytuł halowego mistrza Polski przystępowali laskarze LKS-u Gąsawa. W półfinale sprawili niespodziankę eliminując AZS Politechnikę Poznańską i stanęli przed szansą zdobycia pierwszego złotego medalu w HMP w historii klubu (do tej pory cztery razy zdobyli brązowy medal).
Mecz rozpoczął się wyśmienicie dla Grunwaldu, który już w 4. minucie objął prowadzenie. Mocnym strzałem z lewego skrzydła Jana Nykę pokonał Michał Lange. Gospodarze chcieli szybko odpowiedzieć, ale indywidualne akcje Pawła Antoniewicza i Mateusza Mazanego był nieskuteczne. Oba zespoły grały szybko i kilka minut później krótki róg wywalczyli Wojskowi. Damian Jarzembowski - najskuteczniejszy hokeista sezonu zasadniczego halowej Hokej Superligi wykończył stały fragment gry bezbłędnie. Było 2:0.
W drugiej kwarcie gra nadal była wyrównana i przyniosła kontaktowego gola dla zespołu z Gąsawy. Zdobył go mocnym strzałem z lewej strony Mateusz Mazany. Emocje były tak niesamowite, że w pewnej chwili trener LKS-u Maciej Wrzesiński wbiegł na boisko. Arbiter Marcin Grochal zastosował taryfę ulgową, obyło się bez kary, ale drużynę "ukarał" Jacek Kurowski, który precyzyjnie wykonał rzut karny i Grunwald znów prowadził różnicą dwóch bramek (3:1). Po chwili było już tylko 3:2, bo z krótkiego rogu trafił Karol Majchrzak. Do tego poznaniacy musieli grać w osłabieniu, bo Jacek Kurowski został ukarany zieloną kartką. Po trzydziestu minutach Grunwald prowadził 3:2.
Po przerwie mecz idealnie otworzyli gospodarze, którzy na doprowadzenie do remisu potrzebowali niespełna dwóch minut. Wykorzystali gapiostwo w obronie poznaniaków i Mateusz Mazany pokonał Łukasza Misia. Po chwili kibice w Gąsawie znów mieli powody do radości, bo LKS pierwszy raz w tym meczu objął prowadzenie. Stało się tak ponownie po błędzie obrony Grunwaldu, który wykorzystał Robert Gruszczyński. Było 4:3 dla LKS-u Gąsawa. To jeszcze dodało skrzydeł miejscowym, którzy z krótkiego rogu mogli strzelić na 5:3, ale fenomenalnie ich strzał obronił Łukasz Miś. Kilkanaście sekund taki wynik pojawił się na tablicy wyników, bo zamieszanie pod bramką poznaniaków wykorzystał Karol Majchrzak. Wojskowi jakby byli w szoku. Sygnał do ataku dał Jacek Kurowski, który z karnego zmniejszył straty do jednej bramki (4:5).
W czwartej kwarcie poznaniacy znów tracili do LKS-u Gąsawa dwa gole, bo Robert Gruszczyński trafił z krótkiego rogu. Na pięć minut przed końcem Grunwald przegrywał 4:6 i musiał postawić wszystko na jedną kartę. Wycofał bramkarza. Ostatnie minuty to prawdziwa wojna nerwów. Zielona kartka dla Artura Mikuły, obroniony rzut karny przez Jana Nykę, wybita piłka z linii bramkowej po strzale Michała Lange. Grunwald przegrał 4:6. Gąsawa oszalała z radości. Takiego sukcesu w historii klubu jeszcze nie było.
Nie weszliśmy dobrze w ten mecz, Grunwald nas trochę zaskoczył szybką grą, ale im było dalej, tym graliśmy lepiej. Kluczowym momentem był początek drugiej połowy, kiedy odrobiliśmy straty i wyszliśmy na prowadzenie. Kiedy były dwie bramki przewagi zespół uwierzył, że możemy to wygrać. Byłem spokojny przed finałem, bo od dwóch tygodni przygotowywaliśmy się w pełnym składzie i te mecze w play-off były pierwszymi, kiedy miałem do dyspozycji wszystkich
- powiedział Maciej Wrzesiński, trener LKS-u Gąsawa.
Pierwszą połowę zagraliśmy na pełnej koncentracji, w drugiej już nie. Gąsawa wykorzystała nasze błędy, a hokej halowy to właśnie gra błędów. Uważam, że LKS wygrał zasłużenie. Teraz jest w nas jeszcze złość po tej porażce, ale cieszymy się z tego medalu. Przed sezonem wicemistrzostwo Polski pewnie bralibyśmy w ciemno
- skomentował Mikołaj Głowacki z Grunwaldu Poznań.
W meczu o trzecie miejsce niespodzianki nie było. AZS Politechnika Poznańska pokonał LKS Rogowo 8:4, chociaż do 50. minuty spotkanie było bardzo wyrównane, ekipa z Rogowa prowadziła nawet 4:3. W ostatnich minutach sprawy w swoje ręce wzięli kadrowicze, Robert Pawlak i Dominik Małecki. Ten pierwszy skutecznie wykończył krótki róg, Małecki strzelając swoją trzecią bramkę w spotkaniu ustalił wynik na 8:4. Jest to pierwszy medal w rozgrywkach halowych pod nazwą AZS Politechnika, poprzedni medal, srebrny był w roku 2010 roku, jeszcze jako Pocztowiec.
Nagrody indywidualne w sezonie 2024/2025:
Klasyfikacja końcowa halowej Mistrzostw Polski 2024/2025:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie