
Ekstraligowy Śląsk Wrocław w hali przy ulicy Newtona w Poznaniu. Zmierzył się z Grunwaldem Poznań w 2.rundzie eliminacji Pucharu Polski piłkarzy ręcznych. Niespodzianka była blisko, bo Wojskowi z Wrocławia o zwycięstwo musieli walczyć do ostatnich sekund. Wygrali jedną bramką.
Grający w Lidze Centralnej piłkarze ręczni Grunwaldu Poznań przystąpili do starcia ze Śląskiem bez kompleksów. Od pierwszych minut toczyli zacięty bój i nie pozwalali rywalom na zbudowanie przewagi. Często więc na tablicy widniał remis, w czym spora zasługa bramkarza Grunwaldu Jakuba Wysockiego. Sporo uwag do swoich zawodników miał Patrik Liljestrand. Trener znany wielkopolskim kibicom choćby z pracy z MKS-em Energą Kalisz, został szkoleniowcem wrocławskiej drużyny trzy dni temu.
Szkoda tych nietrafionych rzutów, ale w ataku nie jest źle. Dobry, wyrównany mecz, musimy przede wszystkim lepiej bronić
- powiedział szwedzki szkoleniowiec Śląska.
Do przerwy pachniało niespodzianką, bo było 17:17.
Na razie jest dobrze, zrobimy wszystko, by było tak też w drugiej połowie. Musimy uważać na szybkie kontry i lepiej bronić
- mówił w przerwie Adam Pacześny z Grunwaldu.
Na początku drugiej połowy Śląsk zbudował trzybramkową przewagę i "odskoczył: poznaniakom, którzy musieli odrabiać straty. Nadzieję przywracały trafienia Siejka, Marcinkowskiego i Skórki, ale zespół Śląska wciąż grał dobrze w ataku. Grunwald straty do jednego trafienia zmniejszył, ale dopiero na kilku sekund przed końcem meczu. Na doprowadzenie do remisu zabrakło czadu. Podopieczni Michała Tórza przegrali minimalnie 30;31.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie