Reklama

Pocztówka ze Szwajcarii [2] - Dzień otwarcia, radości i rozczarowań

Rozpoczęło się EURO - krótką, ale energetyczną ceremonią, zaskakującą wygraną oraz ponad 34-tysięczną widownią oglądającą nieskuteczną, choć przeważającą drużynę gospodyń przegrywającą w upale i oparach kontrowersji, których lepsza komunikacja pozwoliłaby uniknąć. Pierwszy dzień mistrzostw był pełen emocji - a to dopiero początek.

Podwójne rozczarowanie w Thunie

Pierwsze spotkanie nie było najwyższych lotów – bo i zagrały w nim drużyny nie najwyższych lotów. Ale wyraźną przewagę, ku zaskoczeniu wielu, miały Finki od pierwszych minut, a na lewym skrzydle Suomi brylowała Katariina Kosola i nikt tak jak ona nie zasłużył na to, aby strzelić pierwszego gola tego turnieju – gola, jak się okazało, na wagę zwycięstwa, pierwszej niespodzianki turnieju w Szwajcarii.

Mecz ten pokazał, jak ważne dla Islandek są jej liderki. Z przodu brakowało błysków Karólíny Lei Vilhjálmsdóttir, a braki w wyszkoleniu technicznym Sveindís Jane Jónsdóttir nie pozwalały jej wykorzystać swojej szybkości. Z tyłu z koeli nie w pełni sił Glódis Perla Viggósdóttir na boisku nie dawała zbyt wiele i po jej wymuszonym zejściu z boiska w przerwie (zmiana była przygotowana już w 33. minucie) obrona Islandek nie wyglądała wiele gorzej. Również druga żółta kartka dla Hildur Antonsdóttir nie zmieniła wcale obrazu meczu – Islandki zwyczajnie nie wywiązały się z roli faworytek.

Mecz straconych szans

Po raz piąty z rzędu na dużej imprezie Norweżki trafiają do grupy z gospodyniami. W przerwie meczu w tym miejscu pojawiły się słowa „i po raz piąty przegrywają” – ale tutaj zadziałała klasyczna „klątwa dziennikarza” i w drugiej połowie Norweżki pierwszym celnym strzałem (głową z rzutu rożnego autorstwa Ady Hegerberg) wyrównały stan meczu, a później wyprowadziły szybką akcję zakończoną samobójczym trafieniem Julii Stierli, która norweskiej kapitance odebrała dublet. I potencjalnego hat-tricka – bo Hegerberg podeszła też do rzutu karnego, jednak piłkę z niego posłała obok słupka.

Mecz ten jednak zostanie zapamiętany ze świetnej, choć nieskutecznej gry Szwajcarek, przeciętnej, ale zwycięskiej grze Norweżek oraz olbrzymiej pobłażliwości sędzi Aliny Peșu wobec niesubtelnej gry na czas podopiecznych Gemmy Grainger, które trzeba było popędzać przy każdej zmianie i niemal każdym wrzucie piłki z autu. Przy czym żółta kartka dla Thei Bjelde w świetle nadużyć jej koleżanek wydaje się na wyrost, gdyż nie miała ona komu zagrywać. Na pomeczowej konferencji prasowej trenerka Szwajcarek Pia Sundhage odmawiała komentarza w tej sprawie. Brak odpowiedzi był zarazem odpowiedzią – jest bowiem tajemnicą poliszynela, że w środowisku sędziowskim Rumunia znaczy więcej niż piłkarsko.

Nie VARto być na stadionie?

Natomiast o ile sędziowanie, bez względu na narodowość arbitrów, czy rangę imprezy zawsze będzie wzbudzać kontrowersje, tak większym problemem dla UEFA jest komunikowanie sytuacji, w których udział bierze VAR. W meczu Islandia-Finlandia telewidzowie mogli czuć się zdezorientowani, gdyż w sytuacji, w której drugą żółtą kartkę otrzymała Antonsdóttir, pokazano tylko jedną powtórkę – z ujęcia, które powodowało, że wzrok widza skupiał się na Vilhjálmsdóttir. O tym, że sprawa była rozpatrywana przez VAR, wiedzieli tylko ci, którzy zajrzeli w tym momencie do systemu informacyjnego przeznaczonego dla komentatorów, ale do którego dostęp mają wszyscy dziennikarze będący w systemie UEFA.

Z kolei w meczu Szwajcaria-Norwegia VAR interweniował dwukrotnie – przy odwołanym karnym dla Szwajcarek krótko po niewykorzystanej jedenastce Hegerberg. O ile kwestia ewentualnego faulu w polu karnym pozostawała otwarta, tak zero-jedynkową sytuacją był spalony, który miał miejsce w tej akcji. Kibice na stadionie nie otrzymali jednak na telebimie informacji, że to właśnie spalony był przyczyną anulowania karnego – i to zapewne wywoływało wzburzenie na trybunach. Z kolei druga interwencja VAR, w 90. minucie w ogóle nie została zakomunikowana kibicom na telebimach – a przerwa na sprawdzenie powtórek (których ponownie telewizyjna realizacja poskąpiła) została wykorzystana na kolejną zmianę wśród Norweżek, co znów wywołało niezadowolenie szwajcarskich kibiców.

Drugi dzień, druga grupa

Oby te niedociągnięcia telewizyjne i sędziowskie udało się poprawić już następnego dnia. Toczyć się będą bowiem dwa ciekawe mecze. Hiszpanki będą zdecydowanymi faworytkami w meczu z Portugalkami, jak też i całej grupy B, nawet pomimo niedawnego zapalenia opon mózgowych Aitany Bonmatí oraz problemów z migdałkami Caty Coll. Dwa lata temu na mundialu Hiszpanki zdobywając złoto pokazały, że im więcej mają problemów, tym lepiej im się wiedzie – i w zasadzie potwierdziły to w lutym 2024 roku, gdy wygrywały Ligę Narodów, wciąż przeżywając reperkusje związane z niestosowną celebracją mistrzostwa świata przez prezesa federacji, Luisa Rubialesa. Idąc tym ironicznym tokiem myślenia – kontrowersyjne odsunięcie od drużyny narodowej przez Montse Tomé Jennifer Hermoso i Misy Rodríguez oraz problemy zdrowotne (do ostatnich dodajmy zerwane więzadła krzyżowe Teresy Abelleiry) powinny działać na korzyść Hiszpanek.

Portugalki podczas Ligi Narodów przeciwko sąsiadkom wypadły blado – przegrywając 2:4 i 1:7. Do kadry powraca jednak Kika Nazareth, która wiosną przeszła operację więzadeł w stawie skokowym. Wielu zastanawiało się, czy zdąży wrócić na EURO – zdążyła, we wtorek w Bernie trenowała z drużyną. W jakim wymiarze (jeśli w ogóle) zobaczymy ją na boisku?

Wcześniej w Sionie Belgijki i Włoszki zagrają w meczu, który z założenia jest meczem o drugie miejsce. Finki w środę pokazały już, ile takie zapowiedzi przed turniejem są warte. Natomiast będzie to pojedynek dwóch drużyn, po których nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać. Podczas Ligi Narodów trener Włoszek, Andrea Soncin powoływał po 28 piłkarek, szukając tych najlepszych do 23 na mistrzostwa w Szwajcarii. Skorzystało na tym kilka piłkarek mniej doświadczonych, choćby 20-letnia Eva Schatzer, ale kilka bardziej doświadczonych, jak Cristiana Girelli czy Barbara Bonansea, potwierdziły swoją pozycję w drużynie.

Z kolei Belgijki pod wodzą nowej selekcjonerki, Elísabet Gunnarsdóttir zagrały bardzo nierówne mecze – prowadziły 2:1 z Hiszpankami, żeby przegrać 2:3 po dwóch golach straconych w doliczonym czasie, pokonały jednak Angielki 3:2, zaledwie kilka dni po porażce z nimi 0:5. Czerwone Płomienie charakteryzują się tym, że ich piłkarki potrafią grać na kilku całkowicie różnych pozycjach, co znacząco utrudnia rozpracowanie ich przez przeciwnika – ale też utrudnia im samym wypracowanie potrzebnych w grze automatyzmów i schematów.

Mimo że nie jest to, podobnie jak grupa gospodyń, grupa najmocniejszych drużyn – choć wielu upatruje w Hiszpanii kandydata do wygrania całego turnieju – jest to chyba najciekawsza grupa, w której najtrudniej coś przewidzieć. Ale jutro o tej porze będziemy już znali odpowiedzi na wiele pytań.

Wyniki meczów 2 lipca (grupa A):
Islandia-Finlandia 1:0 (70’ Kosola)
Szwajcaria-Norwegia 1:2 (28’ Riesen – 54’ Hegerberg, 58’ Stierli (sam.)

Plan meczów 3 lipca (grupa B):
18:00 Belgia-Włochy, Sion
21:00 Hiszpania-Portugalia, Berno

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 03/07/2025 08:00
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Galopujący Koń 2025-07-03 08:36:53

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do