
Grupa A wydawała się najsłabszą i najbardziej wyrównaną. Już piątego dnia Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Kobiet można powiedzieć – przewidywania wobec niej w ogóle się nie sprawdziły. W niedzielę poznaliśmy pierwsze ćwierćfinalistki, pierwsza drużyna wraca już do domu.
Szwajcaria formalnie nie ma stolicy – uchodzi za nią Berno, gdyż tu znajduje się siedziba rządu. Poza tą funkcją Berno nie ma w sobie nic ze stolicy. Jest bardzo ładnym, „zielonym” miastem, położonym na płaskowyżu ok. 550 m n.p.m., czwartym co do wielkości w Szwajcarii i posiadającym drugi co do wielkości stadion. I miastem bardzo spokojnym – po północy jedyne znaki życia na ulicach dają miejscowe koty i wiewiórki. W przeciwieństwie do Zurychu, gdzie klimat EURO dało się czuć na każdej większej ulicy (na czele z Bahnhofstraße) i w każdym ważniejszym punkcie miasta. Tutaj nawet na Neuengasse, prowadzącej z dworca w okolice strefy kibica, były wywieszone flagi kraju oraz miasta (będącego stolicą kantonu), ale dekoracji związanych z mistrzostwami widać nie było.
Efektownie wyglądał jednak przemarsz szwajcarskich kibiców na stadion Wankdorf, gdzie gospodynie oraz Islandki grały „mecz o wszystko”. Podobnie jak w meczu z Finkami, Islandia wyglądała bardzo słabo i przegrywając 0:2 na fazie grupowej skończy swoją przygodę z EURO 2025. Na pięć startów na EURO, Islandki z grupy wyszły raz – w 2013 roku. Zawsze jednak zostawiały po sobie dobre wrażenie. Tym razem tak nie będzie.
Szwajcarki z kolei były niezasłużonymi przegranymi pierwszej kolejki – prowadziły grę z Norweżkami, ale nie umiały przekuć tego na bramki. Dzisiaj udało im się to dopiero w ostatnim kwadransie podstawowego czasu drugiej połowy. Gol Géraldine Reuteler padł w ciekawych okolicznościach – piłkarka Eintrachtu Frankfurt strzeliła jakby na uświetnienie kończącego się właśnie komunikatu o niemal 30-tysięcznej widowni na Wankdorf. Tym samym kibice, którzy oklaskami nagrodzili najpierw siebie, bardzo płynnie przeszli w euforyczny stan po zdobytej bramce.
Wielka radość Szwajcarek po zwycięstwie wyglądała jak celebracja awansu. To zrozumiałe, bo zważywszy na porażkę z Norweżkami, uciekły spod topora. Do ćwierćfinału mają jeszcze jednak kawałek drogi – czeka je bowiem mecz z Finkami. Te w niedzielę w Sionie przegrały 1:2 z Norweżkami. Podobnie jak gospodynie – niezasłużenie. Inicjatywa i niemal wszystkie statystyki były po stronie Finek, ale w sporcie trzeba mieć szczęście – a to sprzyja nieprzekonująco grającym Norweżkom w zasadzie od grudniowego losowania grup. Dzisiejszy „centrostrzał” Caroline Graham Hansen, po którym piłka wpadła do bramki odbijając się od słupka, co dało Skandynawkom zwycięstwo, jest tego dobitnym przykładem. Dość powiedzieć, że najlepszą strzelczynią tej kadry jest... „samobój”, bo na cztery ich gole na tym turnieju, dwa padły po nieskutecznych interwencjach rywalek. Już dzisiaj jednak mają pewny nie tylko awans do ćwierćfinału, ale też pierwsze miejsce w grupie A.
Choć tym razem bramkę dla Finek zdobyła Oona Sevenius, najjaśniejszą postacią na boisku znów była Katariina Kosola. Z jednej strony można żałować, że na początku tego roku związała się trzyletnią umową z Malmö FF – z drugiej, szwedzka liga jest znakomitą trampoliną do tych najlepszych, zwłaszcza niemieckiej (choć Anglia ostatnio skuteczni kusi Skandynawki wyższymi zarobkami) i gdyby Kosola pomogła w czwartek Finkom awansować albo chociaż zaprezentowała się ponownie z bardzo dobrej strony, zapewne znalazłby się klub gotów zapłacić za nią przyzwoitą kwotę – szczególnie że na lewej obronie (choć samą Kosolę raczej określa się mianem pomocniczki) świat kobiecego futbolu cierpi na olbrzymi deficyt. Cała drużyna Suomi prezentuje się jednak świetnie i chyba można ją śmiało nazywać rewelacją tego turnieju. Jej awans oznaczałby odpadnięcie Szwajcarek – a to z kolei mogłoby przytłumić atmosferę piłkarskiego święta na ulicach największych miast kraju-gospodarza imprezy. Kibice mają teraz trzy dni, aby wybrać, kogo będą dopingować w decydującym o ćwierćfinale meczu.
Poniedziałek upłynie pod znakiem meczów grupy B. Po wysokim zwycięstwie Hiszpanek nad Portugalkami i skromnym Włoszek nad Belgijkami, drużyny mające przewagę w tabeli zamieniają się rywalami. O ile Belgia, która w niezbyt ciekawym meczu z Azzurre nie pokazała nic wielkiego, może podzielić los Portugalii, tak „Nawigatorki” staną przed szansą rehabilitacji i powrotu do gry o awans do ćwierćfinału. Różnica poziomu w grupie pomiędzy Hiszpanią a resztą wydaje się bowiem duża. Portugalia najtrudniejszy mecz ma już za sobą, a z każdym dniem turnieju zmęczenie będzie się dawać we znaki dużo mocniej. Realnym jest jednak też scenariusz, w którym w poniedziałek poznamy już nie jednego, a dwóch kolejnych ćwierćfinalistów.
Polskich kibiców będzie jednak najbardziej interesowało, co do powiedzenia przed „meczem o wszystko” ze Szwedkami będzie miała trenerka Nina Patalon. Zgodnie z turniejową manierą, dzień przedmeczowy to dzień oficjalnej konferencji prasowej oraz treningu na stadionie meczowym – którym dla Polek i Szwedek będzie Allmend w Lucernie. Konferencja Polek zaplanowana jest na godzinę 17:45.
Wyniki meczów 6 lipca (grupa A):
Norwegia-Finlandia 2:1 (3' Nyström - sam., 84' Graham Hansen - 32' Sevenius
Szwajcaria-Islandia 2:0 (76' Reuteler, 90' Pilgrim)
Plan meczów 7 lipca (grupa B):
18:00 Hiszpania-Belgia, Thun
21:00 Portugalia-Włochy, Genewa
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie