
Ulewny deszcz i grzmoty w tle – tak wyglądała Lucerna dzień przed meczem Polska-Szwecja. Nie przeszkodziło to jednak w wykonaniu zaplanowanych na poniedziałek wydarzeń – konferencji prasowych i treningów. Jeśli chodzi o rozegrane tego dnia mecze – w końcu doczekaliśmy się widowiska, które przebiło mecz Szwajcaria-Norwegia.
Opóźnienie konferencji prasowej Niny Patalon i Sylwii Matysik spowodowane utknięciem w korku (niewątpliwie z deszczem związanym) było skromnym naruszeniem przewidzianego na 7 lipca scenariusza. Podczas konferencji pani trener zapytana o zmiany, które zaszły w drużynie od jej debiutu w roli selekcjonerki – również ze Szwedkami (13 kwietnia 2021 roku w Łodzi) – użyła słowa, które przez ostatnie cztery lata stało się szlagwortem jej kadencji, a którego w ostatnich miesiącach starała się unikać. „Proces” nie umknął uwadze zgromadzonych na sali polskich dziennikarzy, a nasza reakcja nieco wybiła panią trener z rytmu.
Skoro już o rytmie mowa – podczas konferencji Polek za oknem bębnił deszcz, a w zasadzie wykonywał popisówkę na werblach godną Buddy’ego Richa. O te warunki spytana została Sylwia Matysik:
Jadąc na konferencję powiedziałam: „super pogoda”. To, co się dzieje aktualnie za oknem, to jest to, co kocham i to są najlepsze warunki, w których można grać w piłkę
- powiedziała zawodniczka, która z Niemkami zagrała jako prawa obrończyni, ale wciąż wspominany jest jej występ na lewej obronie z inną skandynawską drużyną, Norwegią w Łodzi w 2021 roku. Oczywiście, ani ona, ani pani trener nie zamierzały zdradzać żadnych planów taktycznych na Szwedki. Poza jednym – ma być „skutecznie”.
Podczas treningów obu drużyn na boisku pojawiły się 23 zawodniczki. Różnica jest jednak taka, że Nina Patalon do Szwajcarii zabrała też czwartą bramkarkę, Julię Woźniak – do zajęć nie przystąpiła Paulina Dudek, która nie wróciła na boisko po przerwie meczu z Niemkami z powodu kontuzji stopy. W walce o jej ewentualny udział w meczu liczą się godziny, jak powiedziała selekcjonerka, ale odpowiedź na pytanie, czy wicekapitanka reprezentacji pojawi się na boisku poznamy zapewne w ostatniej chwili.
Nieco bliżej powrotu do gry jest Fridolina Rolfö. Wieczorem, po wyjeździe Szwedek ze stadionu, okazało się, że jest już byłą koleżanką Ewy Pajor – jej kontrakt z Barceloną został rozwiązany. Do godziny 20:20, kiedy klub z Katalonii wydał zaskakujący komunikat w tej sprawie, świat bardziej zainteresowany był jednak tym, czy lewoskrzydłowa, która doznała kontuzji w ostatnim meczu Ligi Narodów z Dunkami, będzie do dyspozycji Petera Gerhardssona podczas wtorkowego meczu. Sam trener nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć:
Nie jest to coś, o czym chcę mówić dzisiaj, ale, oczywiście, chciałbym, żeby Fridolina Rolfö grała przez 90 minut. Dzisiaj będzie trening i zobaczymy, jak będzie się czuła. Rozmawiamy o tym z nią, jak i z lekarzami, z całym zespołem medycznym i oceniamy sytuację – dopiero wtedy podejmiemy decyzję. Mam nadzieję, że wszyscy powiedzą „90 minut”
- powiedział jeszcze przed treningiem 65-letni trener reprezentacji Szwecji, który po turnieju zakończy swoją pracę z drużyną narodową. Rolfö na treningu się pojawiła i – przynajmniej przez pierwszy kwadrans, który tradycyjnie otwarty był dla mediów – brała udział w zajęciach tak samo, jak pozostałe piłkarki.
W niepełnym składzie w Bazylei zameldują się jutro Niemki – osłabione kontuzją swojej kapitanki, Giulii Gwinn. Dla drużyny, która po zdobyciu brązowego medalu olimpijskiego spotkała się z licznymi odejściami z kadry piłkarek najbardziej doświadczonych, na czele z wieloletnią kapitanką, Alexandrą Popp czy Svenją Huth, utrata nowej liderki – na boisku i poza nim – może być dużym ciosem nie tylko na pozycji prawej obrończyni, ale przede wszystkim mentalnie. Dla innych piłkarek jest to jednak szansa, aby w tak trudnej chwili okazać się nową liderką, która pociągnie zespół do upragnionego złotego medalu.
Dunki z kolei po meczu ze Szwedkami pozostawiły nie najlepsze wrażenie – choć nie tak złe jak w czerwcu, kiedy ze swoimi wielkimi rywalkami przegrały aż 1:6. Drużyna, która jest zależna od Pernille Harder w jeszcze większym stopniu niż polska od Ewy Pajor (zestawiali je – choć w mniej porównawczy sposób – zarówno trener Gerhardsson, jak i Nathalie Björn), będzie musiała stawić czoła jednemu z faworytów do tytułu w kolejnym na tym turnieju „meczu o wszystko”.
Kiedy z pytaniami dziennikarzy mierzyły się Sylwia Matysik i Nina Patalon, a reszta drużyny szykowała się do deszczowego treningu, w Thunie rozpoczynało się spotkanie, które okazało się najciekawszym na razie na tym turnieju. Hiszpanki po rozbiciu 5:0 Portugalek wydawały się murowanymi faworytkami do powtórzenia dominacji, tym razem nad reprezentacją Belgii. I wszelkie statystyki wskazują, że tak się stało – bo jedno to końcowy wynik, 6:2, a drugie to aż 72% posiadania piłki Hiszpanek i ich 34 strzały przy zaledwie czterech Czerownych Płomieni.
Przebieg meczu jednak był znacznie bardziej emocjonujący, niż wskazują to same liczby. Na gola Alexii Putellas w 22. minucie Justine Vanhaevermaet odpowiedziała już w 24. minucie. I choć na przerwę mistrzynie świata schodziły prowadząc 2:1, to już w 50. minucie Hannah Eurlings wyrównał stan spotkania – ale i to szybko skontrowały Hiszpanki, a konkretnie już dwie minuty później Esther González. Od tamtej pory do bramki trafiały już tylko jej koleżanki – w tym w 81. minucie królowa strzelczyń ostatniej Ligi Mistrzyń, Clàudia Pina, po której strzale zmierzono piłce szybkość 98,6 km/h.
Bardziej skąpe w emocje było drugie spotkanie poniedziałku – w Genewie grały Włoszki i Portugalki. Dla ekipy z Półwyspu Iberyjskiego był to „mecz o wszystko” (podobnie jak mecz w Thunie dla Belgijek) i tę determinację w walce o pozostanie w turnieju drużyna, która w pierwszej kolejce zrobiła wrażenie najsłabszej z ostatniego koszyka losowania, pokazała do ostatnich minut. Choć od 70. minuty Portugalki przegrywały po golu Cristiany Girelli, niezbyt widocznej przez dotychczasowe 160 minut EURO, to w 89. minucie Diana Gomes strzeliła gola na wagę remisu. Wcześniej Portugalkom, a konkretnie Dianie Silvie, gola anulowano po wideoweryfikacji i odgwizdaniu spalonego. Gol Gomes dał Portugalii awans tylko na trzecie miejsce w grupie B, ale też szanse na wyprzedzenie Włoszek w przypadku korzystnego bilansu bramkowego po ewentualnym swoim zwycięstwie nad Belgijkami oraz końcowym triumfie pewnych już awansu do ćwierćfinału, ale niekoniecznie z pierwszego miejsca Hiszpanek nad Azzurre.
Wyniki meczów 7 lipca (grupa B):
Hiszpania-Belgia 6:2 (22', 86' Alexia, 39' Paredes, 52' Esther, 61' Mariona, 81' Pina - 24' Vanahevermaet, 50' Eurlings
Portugalia-Włochy 1:1 (89' D. Gomes - 70' Girelli)
Plan meczów 8 lipca (grupa C):
18:00 Niemcy-Dania, Bazylea
21:00 Polska-Szwecja, Lucerna
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie